Kierowcy MZA, czyli autobusów komunikacji miejskiej w Warszawie zamierzają swoje niezadowolenie z osiąganych poborów wyrazić rezygnacją z prowadzenia pojazdów w dniu 24 listopada, czyli w przyszłą środę. Ale to nie będzie zwykły strajk
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez przewodniczącego Związku Zawodowego Kierowców RP przy MZA (za pośrednictwem PAP) wynika, że w przyszłą środę pracownicy stołecznej komunikacji zaplanowali masowe oddawanie krwi. Za to przysługują im dwa dni wolne od pracy.
Czego oczekują pracownicy MZA? Podwyżki. Podniesienie uposażeń to główny postulat protestujących kierowców. Chodzi o kwotę 800 zł brutto. Co ciekawe pomysł z masowym oddawaniem krwi jest nie tyle pomysłem związkowców, co samych kierowców. Cóż, musimy przyznać, że pomysł jest dobry, bo z jednej strony protest będzie niewątpliwie utrudnieniem dla mieszkańców (zwłaszcza, gdy faktycznie w przyszłą środę na trasy nie wyjadą autobusy komunikacji miejskiej), ale z drugiej trudno negować przydatność krwi, która niestety w wielu sytuacjach jest niezastępowalnym niczym środkiem ratującym życie wielu ludzi.
Niestety, nie wiadomo ilu kierowców zdecyduje się na taką ofiarną formę protestu. Pytanie czy w ogóle do protestu dojdzie, bo jest jeszcze trochę czasu, a zarząd MZA deklaruje, że nie ma zagrożenia dla właściwego funkcjonowania transportu publicznego. Ponadto władze MZA liczą na osiągnięcie porozumienia z pracownikami. W MZA pracuje około 3500 kierowców.