Crossover to w ostatnich latach w branży motoryzacyjnej modne słowo, jedni uważają, że to świetne auta łączące zalety różnych rodzajów nadwozi, inni z kolei kpiąca kwitują ten segment stwierdzeniem „ni pies, ni wydra”. Niezależnie od tych opinii gama crossoverów, niekiedy nazywanych „małymi SUV-ami” w ofercie różnych producentów systematycznie rośnie. W ubiegłym roku w salonie w Genewie Škoda zaprezentowała własną propozycję: model Kamiq. Przyjrzeliśmy mu się bliżej.
Rok 2020, który przejdzie do historii jako rok pandemii koronawirusa z pewnością będzie charakteryzował się odmiennymi wskaźnikami rynkowymi dotyczącymi zakupu aut od lat ubiegłych. Mamy jednak wrażenie, że marce Škoda, od dekady pozostającej liderem w Polsce jeżeli chodzi o popularność wśród nowych aut rejestrowanych w naszym kraju zawirowania spowodowane pandemią niespecjalnie przeszkodzą w sięgnięciu i w tym roku po tytuł lidera. Czy jednak Kamiq nie zepsuje statystyk? Szybka odpowiedź na podstawie tego, z czym mieliśmy do czynienia brzmi: bardzo wątpliwe. Jeżeli interesują was szczegóły, zapraszam do dalszej części testu.
Škoda Kamiq – co to za auto?
Kiedy Škoda ogłosiła wprowadzenie do swojej oferty zupełnie nowego modelu – Kamiqa właśnie – wszyscy znawcy branży dokładnie tego się spodziewali. Nic dziwnego, wcześniej na rynku zadebiutowały odpowiedniki Kamiqa w grupie Volkswagena – Seat Arona oraz Volkswagen T-Cross. Całą trójkę charakteryzuje ta sama platforma konstrukcyjna MQB-A0, przeznaczona do aut miejskich (oprócz wymienionych korzysta z niej również VW Polo). Kamiq to kolejne auto z gatunku małych SUV-ów, czy też crossoverów segmentu B. Oprócz wspomnianych „krewniaków” z koncernu VW w tej samej klasie należałoby plasować takie auta jak np. Nissan Juke, Renault Captur, czy Kia Stonic. Widać zatem, że konkurencja na rynku spora. Czy Kamiq się czymś wyróżnia? Owszem, to jeden z najdłuższych małych SUV-ów.
Nadwozie Kamiqa ma długość 4241 mm, co jest wartością nie tylko większą od koncernowych „krewniaków” (VW T-Cross ma długość 4235 mm, a Seat Arona 4138 mm), ale także od innych aut z tego segmentu. Na przykład Renault Captur (najnowsza generacja) ma długość 4232 mm, a – także najnowszy – Nissan Juke: 4210 mm.
Oczywiście te centymetrowe różnice nie czynią z małego SUV-a Škody przestronnego auta na miarę wielkich limuzyn, ale rozglądając się za samochodem tej właśnie klasy, w przypadku Kamiqa można stwierdzić krótko: ciasno nie będzie. Ciekawe jest też to, że rozstaw osi (czynnik w pewnym sensie determinujący konstrukcyjnie pojemność kabiny pasażerskiej) w Škodzie Kamiq, wynoszący 2651 mm okazuje się być… większy niż w formalnie większej Škodzie Karoq (2638 mm).
Ponieważ określenie „mały SUV” sugeruje pewne „konotacje” związane z umiejętnością pokonywania trudniejszych dróg i bezdroży, od razu na wstępie chcemy rzecz wyjaśnić. Owszem, Škoda Kamiq ma zauważalnie większy prześwit (o 4 cm większy) niż np. w nowej, kompaktowej Škodzie Skala. Sumarycznie wynosi on w testowanym modelu 19 cm, ale nie sugerujmy się, że jest to auto w jakimkolwiek stopniu terenowe. To SUV do pokonywania raczej „miejskiej dżungli” niż faktycznych bezdroży, o czym świadczy również zastosowany układ napędowy.
Co pod maską?
Testowany przez nas egzemplarz to Škoda Kamiq Style 1.0 TSI DSG, co oznacza, że z przodu auta, pod maską pracuje umieszczony poprzecznie, niewielki trzycylindrowy, rzędowy silnik benzynowy o pojemności 999 cm3. Maksymalna moc generowana przez tę jednostkę napędową to 85 kW (115 KM), przy maksymalnym momencie obrotowym wynoszącym 200 Nm. Moce generowane przez silnik przenoszone są na koła tylko i wyłącznie przedniej osi (nie ma możliwości zamówienia dla Kamiqa napędu 4×4) za pośrednictwem automatycznej, 7-stopniowej dwusprzęgłowej skrzyni DSG. Auto w żadnym razie nie ma charakteru sportowego, ale zapewnia przyzwoitą dynamikę. 115-konna jednostka pozwala osiągnąć 100 km/h w czasie 10 sekund. W mieście przepisowe 50 km/h mogliśmy osiągnąć po upływie 3,7 sekundy. Prędkość 80 km/h testowy Kamiq uzyskał po czasie 7,5 sekundy. Deklarowana przez producenta prędkość maksymalna wynosi 195 km/h.
Jak zbudowany jest Kamiq?
Ponieważ mamy tu do czynienia z autem bazującym na platformie konstrukcyjnej MQB-A0, oznacza to, że trudno oczekiwać nader wyrafinowanej konstrukcji zawieszenia. Znajdziemy tu charakterystyczny dla wielu aut segmentu B układ: z przodu niezależne kolumny McPherson ze sprężynami śrubowymi, z tyłu klasyczna belka skrętna z wahaczami. Sami zatem widzicie, że to nie jest auto na bezdroża, co jednak wcale nie znaczy, że nie poradzi sobie na nieco gorszych drogach dojazdowych, czy gruntówkach podczas wakacyjnych wojaży, nieco większy np. od Skali, prześwit, na pewno w tym pomoże. Z drugiej strony jeżeli ktoś oczekuje od tego pojazdu możliwości łatwiejszego pokonywania trudniejszych terenów, czy uporania się auta np. z zamieciami śnieżnymi w górskich drogach, to chyba lepszym wyborem będzie jednak pojazd napędzany na wszystkie koła. Inna sprawa, że zimy ostatnio u nas są coraz słabsze i ze względu na zmiany klimatyczne trend ten raczej nie ulegnie odwróceniu.
Škoda Kamiq – funkcjonalne wnętrze
Po otwarciu drzwi oczom kierowcy (i pasażerów) ukazuje się całkiem przestronne funkcjonalne wnętrze. Charakterystyczna, beżowa i skórzana tapicerka jest opcjonalna (3850 zł). Przednie fotele w testowanym modelu nie miały elektrycznej regulacji, ale możliwe jest zamówienie elektrycznego sterowania fotela kierowcy, co podniesie cenę Škody Kamiq Style o 1700 zł – niestety, dla pasażera na przednim fotelu takich luksusów Škoda nie przewiduje.
Testowany egzemplarz był również wyposażony w elektrycznie sterowaną (z poziomu kluczyka) pokrywę bagażnika, co podnosi cenę samochodu o 1600 zł. Skoro wspomnieliśmy o bagażniku, wypada dodać, że ma on pojemność całkowitą wynoszącą 400 litrów (po złożeniu tylnych siedzeń pojemność rośnie do 1395 l). Trzeba tylko pamiętać, że część przestrzeni bagażowej w naszej testówce zajmowało pełnowymiarowe koło zapasowe i zestaw naprawczy. Sam bagażnik jest – co typowe dla czeskiej marki – bardzo praktyczny, nie zabrakło mocnych haczyków na zakupy, półeczek i schowków nad nadkolami, 12-voltowego gniazdka elektrycznego czy wyjmowanego oświetlenia, które nie tylko oświetla wnętrze bagażnika, ale może służyć też za podręczną latarkę diodową.
W kabinie Kamiq zarówno z przodu, jak i z tyłu zmieszczą się nawet wysocy pasażerowie, nie brakuje miejsca na nogi (zarówno na kolana, jak i na stopy) czy nad głową. Auto zapewnia całkiem wygodną podróż czterem osobom. Teoretycznie osób podróżujących tym pojazdem może być pięć, ale ze względu na dość duży tunel środkowy, pasażerowi umiejscowionemu w środku na tylnej kanapie będzie znacznie mniej wygodnie niż pozostałym. Pamiętajmy, że mimo niewątpliwej przestronności wnętrza to wciąż auto segmentu B.
Dwa gniazda USB C dostępne dla pasażerów tylnej kanapy, przeznaczone do ładowania sprzętu mobilnego (nie mają żadnych funkcji komunikacyjnych) to również wyposażenie opcjonalne – ten element wymaga dopłaty 250 zł do wersji Style. Pasażerowie z tyłu w naszym aucie testowym mieli do swojej dyspozycji także rozkładany podłokietnik z dwoma miejscami na napoje, co jednak również jest wyposażeniem opcjonalnym wymagającym dopłaty 600 zł do ceny bazowej w wersji Style.
Oczywiście gniazda ładowania USB C do sprzętu mobilnego dostępne są również dla kierowcy i dla pasażera z przodu, przy czym w tym przypadku kierowca oprócz energii dysponuje również funkcjami komunikacyjnymi, pozwalającymi – po fizycznym podłączeniu smartfonu – korzystać z dobrodziejstw Android Auto czy Apple CarPlay. Widoczna na powyższej fotografii ładowarka indukcyjna to część opcjonalnego dodatku o nazwie Bluetooth Plus obejmującego nie tylko możliwość połączenia sprzętu mobilnego bezprzewodowo z pokładową inforozrywką za pośrednictwem interfejsu Bluetooth, ale również połączenie smartfonu z anteną zewnętrzną auta (co zapewnia lepszy zasięg mobilny) – dodatek ten kosztuje 1250 zł.
Pod podłokietnikiem kierowcy umieszczony jest nieduży schowek. Sam podłokietnik jest też przesuwany, co jest zaletą, bo można dopasować jego położenie do wygody kierowcy. Niestety z tym wiąże się też pewna wada, wynikająca z umieszczenia w kolumnie środkowej również dwóch wyprofilowanych miejsc na napoje, dodajmy – małe napoje, zmieszczą się tu wąskie puszki np. z napojami energetycznymi, ale większe puszki (jak np. od klasycznych napojów chłodzących) czy kubeczki o standardowych rozmiarach – już nie. Otóż jeżeli umieścimy dwie puszki we wspomnianych miejscach na napoje, to podłokietnika nie da się przesunąć maksymalnie do przodu, bo jego spód będzie zawadzać o jedną z puszek. Tak, wiem, problemy pierwszego świata, ale ktoś w Škodzie mógł o tym pomyśleć.
Solidny, zasłaniany elektrycznie dach panoramiczny obecny w egzemplarzu testowym również jest wyposażeniem opcjonalnym wymagającym dopłaty 3850 zł. W schowkach bocznych umieszczonych w drzwiach przednich, jak i tylnych zmieścimy bez problemu półlitrową butelkę napoju i kilka podręcznych drobiazgów.
Schowek przed fotelem pasażera nie poraża objętością, ale też trudno mieć tu jakieś większe zastrzeżenia – wnętrze schowka jest dodatkowo podświetlane, a wyprofilowana wkładka na pokrywie schowka ułatwia przechowywanie mniejszych dokumentów/kart parkingowych itp. Ponieważ to Škoda nie mogło zabraknąć udogodnień w postaci np. zakładki na np. bilecik parkingowy na przedniej szybie, czy… parasolki ukrytej w drzwiach kierowcy.
Oprócz praktyczności wnętrza znaczenie ma też jakość wykonania i użyte materiały. Również w tym przypadku wnętrze Škody Kamiq nie jest rozczarowaniem. Poszczególne elementy wyposażenia są ładnie zaprojektowane i dobrze spasowane, nic nie trzeszczy, choć twardych plastików nie brakuje. Ciekawym rozwiązaniem jest gumowane pokrycie deski rozdzielczej, dzięki czemu położony w tym miejscu smartfon (patrz powyższe zdjęcie) nie ma szans ześlizgnąć się nawet podczas jazdy – nie chcę pisać „dynamicznej”, bo o sportowe wrażenia w tym aucie trudno. Co ważne gumowane tworzywo nie ma gładkiej faktury, dzięki czemu nie brudzi się szybko ani nie „palcuje” (czego nie można powiedzieć o ekranie dotykowym, ale o nim za chwilę), łatwo możemy je też wyczyścić.
Škoda Kamiq – kokpit, cyfrowa asysta, multimedia
W testowanej przez nas, mocno doposażonej wersji Kamiq Style, na kierowcę czekają aż dwa ekrany ciekłokrystaliczne, rozbudowany system multimedialny, łączność z internetem i wiążące się z tego tytułu korzyści. Jest też wielofunkcyjna kierownica, która – oprócz tego że służy do prowadzenia całego auta, pozwala też częściowo korzystać z elektroniki pokładowej i systemów asystujących zainstalowanych na pokładzie Kamiqa.
Tak prezentuje się widok na kokpit Škody Kamiq Style z topową nawigacją Amundsen i ekranem Virtual Cockpit zamiast klasycznych zegarów na tablicy rozdzielczej. Oczywiście jest to opcjonalne wyposażenie, które wymaga dopłaty do wersji Style w kwocie 5600 zł.
Wielofunkcyjna kierownica w testowym egzemplarzu wyposażona była w szereg przycisków umożliwiających sterowanie wybranymi funkcjami dostępnymi w pojeździe. Te umieszczone na lewym ramieniu kierownicy pozwalały łatwo regulować głośność aktualnie działającego źródła dźwięku (sparowana playlista utworów ze smartfonu, radio, rozmowa telefoniczna itp.), a także zmieniać utwory czy stacje radiowe. Widoczny na fotografii przycisk z ikoną głowy pełnił w testowym egzemplarzu rolę zaślepki, gdyż funkcja rozpoznawania głosu i generalnie interfejsu głosowego do sterowania pokładowym systemem inforozrywki była w naszym Kamiq niedostępna.
Skoro mowa o elektronice warto wspomnieć o obecnym w naszym aucie adaptacyjnym tempomacie działającym w pełnym zakresie prędkości. Do sterowania tempomatem służy jednak, podobnie jak w starszych autach, odrębna rączka umieszczona za kierownicą, poniżej rączki z przełącznikiem kierunkowskazów i świateł drogowych. Po prawej stronie kierownicy sterujemy zarówno funkcjami cyfrowe asysty kierowcy, jak i możemy zmieniać widok ekranu wirtualnej tablicy rozdzielczej.
W kolumnie środkowej pod ekranem nawigacji Amundsen widoczny jest panel kontrolny klimatyzacji dwustrefowej, za pomocą której nie tylko sterujemy temperaturą dla każdej ze stref, ale możemy również włączyć ogrzewanie foteli, a także ogrzewanie kierownicy. Ta ostatnia opcja jest w pewnym sensie ukryta, bo wciśnięcie przycisku ogrzewania fotela kierowcy na wspomnianym panelu z automatu włącza również ogrzewanie kierownicy. Jednak informacja o tym wyświetlana jest dopiero na ekranie centralnym systemu Amundsen w postaci niewielkiej ikonki. Jeżeli chcemy tylko ogrzewanie fotela, bez grzania kierownicy trzeba odrębnie wyłączyć grzanie kierownicy z poziomu ekranu dotykowego. Jeżeli odczuliście, że to trochę pogmatwane, to tak w istocie jest. Można się przyzwyczaić, ale czy nie lepszym pomysłem byłoby wyprowadzenie funkcji ogrzewania kierownicy do odrębnego przycisku? Choćby umieszczonego przed gałką automatycznej skrzyni, gdzie mamy sporo pustych zaślepek. Jedyne dwa przyciski w tym miejscu w naszym testowym egzemplarzu to aktywacja/dezaktywacja systemu Start/Stop (automatyczne wyłączanie silnika podczas postoju) oraz aktywacja/dezaktywacja czujników wspomagania parkowania.
W naszym testowym aucie nie było systemu Park Assist, czyli asystenta automatycznego parkowania (opcja za 1400 zł), ale manewry ułatwiała kamera cofania, której obraz rzutowany był na ekran w konsoli środkowej. Obraz ten zawierał dodatkowo dynamicznie kreślone linie jazdy zmieniające się w zależności od położenia kierownicy.
Oprócz adaptacyjnego tempomatu i kamery cofania wspomaganej czujnikami zbliżeniowymi testowy egzemplarz wyposażony był również w system Lane Assist (asystent pasa ruchu – auto jest w stanie samo utrzymywać się na zadanym pasie ruchu przy czym absolutnie nie zwalnia to kierowcy z trzymania rąk na kierownicy), Side Assist (system ostrzegający nie tylko o obiektach znajdujących się w martwym polu obserwacji, ale również o szybko nadjeżdżających autach na sąsiednim pasie), Asystent wyjazdu (ułatwia wyjazd tyłem z prostopadłego miejsca parkowania ostrzegając o ewentualnych nadjeżdżających na drodze pojazdach) oraz Front Assist – niezbędny gdy mamy na pokładzie adaptacyjny tempomat.
O ile z poziomu wirtualnych zegarów widocznych przed kierowcą możemy włączyć lub wyłączyć poszczególne systemy asystujące to ich dokładniejsze ustawienie możliwe jest za pośrednictwem dotykowego ekranu w centralnej części deski rozdzielczej i to na kilka sposobów, albo za pomocą klasycznego menu.
Posiadacz Škody Kamiq może nie tracić kontaktu z pojazdem także po jego opuszczeniu. Wymaga to aktywnych usług Care Connect i Infotainment Online (są one bezpłatne przez rok), zarejestrowania się w systemie jako główny użytkownik auta oraz zainstalowania na urządzeniu mobilnym aplikacji Škoda Connect. Jeżeli wszystkie te trzy warunki są spełnione w aplikacji mobilnej możemy mieć dostęp nie tylko do statystyk podróży, trasy czy zużycia paliwa, ale także możliwość ustawiania powiadomień o przekroczeniu prędkości czy opuszczeniu przez auto ustawionego przez właściciela obszaru (co jest użyteczne, gdy chcemy pożyczyć komuś auto). Jeżeli np. po wyjściu z galerii handlowej zapomnimy gdzie zaparkowaliśmy auto, możemy z poziomu aplikacji zdalnie uruchomić światła i/lub klakson, a także odczytać lokalizację auta – to ostatnie zadziała jednak tylko wtedy, gdy pojazd jest zaparkowany w miejscu, gdzie może odebrać sygnał GPS – parkingi podziemne odpadają.
Topowy system nawigacyjny Amundsen potrafi w znacznym stopniu korzystać z tego, że auto poprzez karę e-SIM zainstalowaną na pokładzie jest praktycznie stale połączone z internetem (dokładniej – wtedy, gdy ma zasięg jakiegokolwiek operatora komórkowego zapewniającego transmisję danych). Nawigacja może informować nas o ewentualnych zatorach na wytyczonej trasie, objazdach, robotach drogowych, czy innych zdarzeniach.
Dzięki możliwości ustawiania profili użytkownika każdy z użytkowników Kamiqa może ustawiać układ systemu informacyjnego „pod siebie”, trzeba tylko pamiętać, że jedynie użytkownik główny ma możliwość zdalnego monitorowania informacji o pojeździe.
Škoda Kamiq – wrażenia z jazdy
Wielu internautów i pasjonatów motoryzacji, słysząc o małych silnikach trzycylindrowych używa pogardliwego określenia „motor od kosiarki”. Niepotrzebnie. W przypadku Škody Kamiq oczywiście nie można mówić o żadnych sportowych odczuciach z prowadzenia pojazdu, ale też nie ma mowy o jakiejkolwiek „udręce” z powodu zastosowania takiej, a nie innej jednostki napędowej. Auto idealne? No nie, aż tak dobrze nie jest.
Zacznijmy od tego, że obecna w naszym egzemplarzu testowym automatyczna, 7-stopniowa skrzynia DSG miała momenty „zastanowienia” i „wahania”. W normalnej spokojnej jeździe nie stanowi to żadnego problemu – niemal w każdym współczesnym i nasyconym elektroniką samochodzie wydanie polecenia kierowcy i a przetworzenie go na konkretną reakcję pojazdu wiąże się z pewnym niewielkim, ale zauważalnym opóźnieniem. Wystarczy wymienić choćby reakcję na gwałtowne wciśnięcie pedału przyspieszenia, bo hamulce, co oczywiste, działają natychmiast.
Brzmienie silnika w testowym Kamiq w żadnym razie kosiarki nie przypominało, na dodatek plusem jest przyzwoite wyciszenie wnętrza. Jak przyzwoite? Obrazowo mówiąc, przy prędkościach autostradowych kierowca może rozmawiać z pasażerem bez podnoszenia głosu. I o to chodzi. Jakieś wady? Zacznijmy od systemu Start-Stop. Po pierwsze działał on niekiedy wręcz z przesadnym zaangażowaniem. Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że wyłącza on silnik dopiero po całkowitym zatrzymaniu się np. na czerwonym świetle. Czerwony Kamiq potrafił wyłączyć silnik już podczas bardzo powolnego toczenia. Niby to nie problem, ale jednak w pewnych sytuacjach może się wiązać z pewnym – wymaganym na ponowne uruchomienie silnika – wydłużeniem czasu manewru. Ponadto uruchamianie silnika przez system Start-Stop było wyraźnie odczuwalne. Z tym też można żyć, ale dobrze jest, gdy system działa w sposób jak najmniej dostrzegalny przez kierowcę. Oczywiście można wyłączyć po prostu system Start-Stop i wielu kierowców to robi. Tylko jaki sens ma system, który swoim zachowaniem irytuje na tyle, że go wyłączamy?
Ile Kamiq pali?
A jak jest z zużyciem paliwa? Podczas testu na 140-kilometrowej mieszanej trasie (zarówno ruch miejski, pozamiejski, jak i 20-kilometrowy odcinek autostrady) użytkowany przez nas egzemplarz Škody Kamiq zużył średnio 6,6 l/100 km. To nie jest tak optymistyczny wynik jak podawane przez producenta dla tego modelu i tej wersji silnikowej 6,3 l/100 km, ale wciąż przyzwoity.
Podsumowanie
Škoda wprowadziła do swojego portfolio kolejny udany model, który – w co nie wątpimy – z pewnością znajdzie wielu nabywców, choć raczej nie wśród osób, które mieszkają w górach i czasem z pewnością wykorzystałyby z możliwości napędu 4×4, którego w modelu Kamiq – bez względu na wersję – nie uświadczymy.
Škoda Kamiq to auto przede wszystkim dla mieszczuchów, którzy od czasu do czasu lubią zrobić jakiś wypad za miasto, ale nieprzesadnie daleko od cywilizacji. Najlepiej, żeby wciąż być w zasięgu sieci komórkowej, to i auto z niej wtedy skorzysta. Przestronność i funkcjonalność – jak na tę klasę – nie budzą zastrzeżeń. Design też może się podobać, jest charakterystyczny dla marki i nieprzesadnie awangardowy. Kamiq nie jest tak „muskularny” jak nowy Nissan Juke, nie jest też tak „miękki” i opływowy jak nowe Renault Captur, a w środku wydaje się mniej nowoczesny od VW T-Crossa, choć to ostatnie to raczej iluzja, bo oba auta mają wiele wspólnych elementów, a pod względem pokładowej „inteligencji” Kamiq T-Crossowi nie ustępuje.
Mały miejski SUV Škody to bezpretensjonalne auto, z pewnością warte rozważenia przez osoby, które mają na oku zakup funkcjonalnego crossovera, pozwalającego na wygodne przemieszczanie się z miejsca na miejsce. Adrenalina? Prawdziwy offroad? Nie ten adres. Wygoda? Praktyczność? Jak najbardziej.