Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Wypadek na A1, absurdalne 315 km/h. Crashlab udowadnia, że to możliwe

Wypadek na A1 wstrząsnął opinią publiczną w Polsce. Crashlab pokazuje jak za pomocą nowoczesnych technologii i pogłębionej analizy dociec prawdy.
wypadek na A1 kadr z rekonstrukcji zdarzeń
Kadr z rekonstrukcji zdarzenia na A1 (źr. YouTube, publikacja Crashlab)

16 września 2023 roku, na 339 kilometrze autostrady A1 w kierunku południowym, przed godziną dwudziestą rozegrała się tragedia. Wypadek na A1 wedle najnowszych faktów spowodował kierowca tuningowanego BMW, który znacznie przekroczył prędkość i uderzył w drugi pojazd. Tym drugim pojazdem poruszała się trzyosobowa rodzina. Cała trójka nie przeżyła, a kierowca BMW nawet nie był hospitalizowany. Próbował ucieczki z kraju, złapano go w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie oczekuje na ekstradycję.

Co właściwie wydarzyło się na wspomnianym odcinku autostrady A1? Eksperci Crashlab posługując się zaawansowanymi metodami i narzędziami analitycznymi spróbowali to skrupulatnie wyjaśnić. Jednocześnie wyraźnie podkreślają, że przedstawiony przez nich materiał i zawarte w nim wnioski nie stanowią opinii procesowej i nie mogą być wykorzystywane w takim charakterze. Paradoksalnie, to tylko podkreśla rzetelność pracy przeprowadzonej przez specjalistów z Crashlab. Do jakich wniosków doszli? Jakimi metodami się posłużyli? Warto nadać sprawie rozgłos, bo im mniej wątpliwości będzie mieć w przyszłości sąd tym większe szanse na sprawiedliwość dla ofiar tragedii.

Wypadek na A1 – instrumentarium analityków

Wypadek na A1 BMW sprawcy
Samochód sprawcy od momentu rozpoczęcia hamowania pokonał ponad pół kilometra! (fot. Policja)

Internauci ferują wyroki “na oko”, tymczasem dokładna analiza wypadków drogowych, szczególnie tych najbardziej tragicznych, w których ktoś poniósł śmierć, wymaga znacznie potężniejszego zestawu narzędzi, niż poleganie na bardzo często omylnych, ludzkich zmysłach. Przeprowadzona przez Crashlab analiza to wynik pracy wysoce wykwalifikowanych specjalistów od wypadków drogowych, wspomaganych przez najnowocześniejsze technologie, takie jak drony z odpowiednio czułym osprzętem optycznym, elektroniczne tachimetry, profesjonalne zestawy do fotografii cyfrowe o wysokiej rozdzielczości, czy skanery laserowe. Same urządzenia to nie wszystko, Crashlab korzysta również z zaawansowanego oprogramowania PC-Crash, które jest często wykorzystywane przez biegłych i profesjonalnych analityków wypadków drogowych w Europie. To nie jest tani program, jego cena w aktualnym cenniku producenta za najnowszą wersję PC-Crash 14.1 wynosi 4999 dolarów za pierwszą licencję. Poniżej przykładowa animacja wygenerowana w programie PC-Crash w jego starszej, niemieckojęzycznej wersji 10.1 (aktualnie dostępna jest wersja 14.1):

Program PC-CRASH początkowo powstał w austriackiej firmie DSD, ale istnieje również polska wersja tego narzędzia, opracowana w Zakładzie Badania Wypadków Drogowych Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, który to Instytut jest jednocześnie dystrybutorem programu w Polsce. Obecnie PC-CRASH jest podstawowym software’owym narzędziem wykorzystywanym do rekonstrukcji wypadków w Europie. Program dokonuje też wizualizacji zdarzeń w oparciu o wbudowany, bardzo zaawansowany model kolizji uwzględniający mnóstwo parametrów fizycznych. Nie trzeba dodawać, że symulacje są w pełni zgodne z prawami fizyki. Choć wygenerowany komputerowo film może wyglądać jak kadry z gry komputerowej, to nie jest gra. Żadna gra nie ma tak zaawansowanej symulacji fizyki kolizji obiektów o konkretnych, możliwych do ustalenia parametrach.

Analiza źródeł

Profesjonalne podejście wymaga, by do analizy konkretnego zdarzenia wykorzystać nie tylko kompetencje, wiedzę, zaawansowane narzędzia, technologie i oprogramowanie, ale też wszelkie możliwe ślady, źródła, nagrania itp. Tak też zrobili eksperci Crashlab dokonując szczegółowej analizy oryginalnego materiału źródłowego, który publicznie został udostępniony na kanale YouTube Bandyci Drogowi, poniżej to nagranie:

Materiał analityczny Crashlab uwzględnia również drobiazgową, poklatkową analizę tego nagrania. Film jest znany, bardzo wiele osób go widziało, ale w połączeniu z komentarzem analityków Crashlab można na nim dostrzec szczegóły, których wcześniej większość z nas nawet nie zauważyła. Oczywiście na samej analizie źródłowego nagrania z wideorejestratora świadka zdarzenia się nie kończy.

Dokładne oględziny miejsca zdarzenia i pomiary

Tym autem kierował Sebastian Majtczak
Wielu informacji ekspertom dostarcza również analiza powypadkowego stanu pojazdu (fot. Policja)

Kolejnym etapem analizy są dokładne oględziny miejsca zdarzenia. Mimo że ekipa Crashlab miała ograniczone możliwości (nie można się zatrzymywać na autostradzie), wykorzystano nowoczesną technikę. Miejsce zdarzenia zostało dokładnie sfilmowano za pomocą dronów, użyto również technik fotogrametrycznych (fotogrametria to dziedzina nauki, w której analizuje i odtwarza się kształty i wzajemne położenia obiektów w terenie na podstawie zdjęć), a także pomiaru tachimetrycznego. Tachimetria to wyjątkowo dokładna technika pomiaru sytuacyjno-wysokościowego, korzystają z niej choćby geodeci. Dokładność pomiarów pozyskiwanych za pomocą współczesnych, elektronicznych tachimetrów to rzędy milimetrów.

Wypadek na A1 – analiza śladów

wypadek na A1 - ślady hamowania
Ślady hamowania widoczne na zachodniej nitce autostrady A1 w miejscu zdarzenia (źr. kadr z filmu opublikowanego przez Crashlab)

Do pierwszego wstrząsającego wniosku prowadzi analiza śladów hamowania pozostawionych przez pojazd sprawcy. Zgodnie z przeprowadzoną analizą, zaczynają się one 61,3 metra za słupkiem hektometrycznym wyznaczającym 338,5 kilometr zachodniej nitki autostrady A1 w kierunku południowym. Co więcej, ślady hamowania sugerują, że to nie było łagodne wytracanie prędkości. Ślad pozostawiony przez BMW jest przerywany, co wyraźnie sugeruje, że zadziałał system ABS pojazdu. Droga hamowania pojazdu sprawcy ZANIM jego auto uderzyło w samochód ofiar wypadku wynosi… 168,8 metra!

Tutaj warto przypomnieć, że już wcześniej minister Zbigniew Ziobro podał do wiadomości publicznej, że wykonana przez służby analiza sensorów telemetrycznych na pokładzie BMW wykazała, że w momencie zderzenia, auto poruszało się z prędkością 253 km/h. Pamiętajmy, że to prędkość jaką BMW miało po tym, jak pozostawiło za sobą długie na niemal 170 metrów ślady hamowania! Ostatecznie BMW całkowicie wytraciło prędkość po ok. 572 metrach od rozpoczęcia się śladów hamowania tego pojazdu.

Wypadek na A1 – rekonstrukcja zdarzenia i wstrząsające wnioski

Najbardziej zapadającym w pamięć fragmentem wideo prezentującego analizę ekspertów Crashlab jest rekonstrukcja zdarzenia. Według analityków pojazd ofiar w momencie zderzenia poruszał się z prędkością 135 km/h. Z kolei prędkość BMW jest znana, bo została odczytana z czujników pojazdu (253 km/h). Jak łatwo obliczyć różnica prędkości pojazdów w momencie zderzenia wynosiła ok. 120 km/h. Tu tylko przypomnimy, że np. testy zderzeniowe przeprowadzane przez organizację Euro NCAP przeprowadzane są z prędkościami ponad dwukrotnie niższymi…

Jednak jeszcze bardziej wstrząsającym wnioskiem jest prędkość BMW w momencie, gdy kierowca podjął manewr hamowania. Zdaniem analityków Crashlab wynosiła ona niespełna 315 km/h! Jednocześnie eksperci Crashlab kończą swój materiał bardzo cenną uwagą dotyczącą potencjalnej współwiny kierowcy prowadzącego auto ofiar wypadku. Ich zdaniem kierowcy samochodu KIA nie można przypisać żadnej winy w zdarzeniu. Zresztą eksperci wskazują, że zachował się on zgodnie z “sugestiami” (błyskanie światłami drogowymi) kierowcy BMW i zaczął zmieniać pas ruchu na środkowy. Niestety, nie spodziewał się, że BMW zbliża się tak szybko. Ponad 300 km/h… brak słów.

Nie wiemy, jak zakończy się ta sprawa, ale po raz kolejny zyskaliśmy dowód na to, że brawura na drogach publicznych to fatalny pomysł. Na koniec mała dygresja. W 2020 roku w Niemczech, 22-letni kierowca, który brał udział w nielegalnym wyścigu i spowodował wypadek, w którym ofiara zmarła, otrzymał karę… dożywotniego pozbawienia wolności. Niestety polskie przepisy nie są aż tak elastyczne w zakresie karania kierowców, którzy dopuścili się rażącego pogwałcenia zasad ruchu drogowego. Póki co sprawca ma postawiony zarzut z art. 177 paragraf 2 kodeksu karnego. Maksymalna kara jaką przewiduje polski kodeks karny z tego przepisu to 8 lat pozbawienia wolności. Poniżej cały materiał przygotowany przez Crashlab:

Total
0
Shares