Jak donosi serwis Carscoops, holenderski oddział Volskwagena postanowił wskrzesić i przypomnieć pewien pomysł, ideę, która choć początkowo nie miała nic wspólnego ze sprzedażą z czasem przerodziła się w projekt komercyjny. Mowa o kolorowym nadwoziu VW Polo Harlekin. Zwykle producenci dwoją się i troją by zwiększyć sprzedać, tym razem pomysł na wyróżniający się model przyszedł jakby mimochodem. Ciekawa historia, w sam raz na niedzielę, zapraszamy.
Zaczęło się od Garbusa
Zacznijmy od tego, że w 1964 roku Volkswagen zaprezentował reklamę VW Beetle czyli popularnego niegdyś Garbusa. Reklama ta wyglądała tak:
Przekaz reklamowy nie miał na celu promowanie jakiegoś nietypowego, kolorowego wydania Garbusa. Zadaniem było pokazanie czegoś innego. Chodziło o łatwość wymiany poszczególnych części Garbusa nawet pomiędzy modelami z różnych lat. Zauważcie, że malowanie nie jest przypadkowe, każdy modułowy element został pomalowany w innym w stosunku do sąsiadujących elementów kolorze. Maska, błotnik, drzwi itd. Nie wiemy, w jakim stopniu pomysł ten wpłynął na sprzedaż tego auta w latach 60-tych ubiegłego wieku. Niewątpliwie łatwość dostępu do części zamiennych danego modelu i łatwy serwis oraz obecność wielu zamienników to istotne argumenty, gdy nabywca planuje długoletnią eksploatację auta. Wiemy natomiast, że VW Garbus to jedno z najdłużej produkowanych (zatem i sprzedawanych) aut świata.
30 lat później – VW Polo Harlekin
30 lat później Volkswagen wprowadził do swojego cyklu produkcyjnego stosowany po dziś dzień (nie tylko przez VW, ale i przez wielu innych producentów z branży) tzw. system Baukasten, czyli nic innego jak modułowość. Podział na napęd, wyposażenie, opcje i kolor. Chodziło z jednej strony o ułatwienie i optymalizację produkcji (np. platforma MQB to skrót rozwijany w zwrot Modularer Querbaukasten – przy okazji zajrzyjcie do tekstu Krzyśka Kaźmierczaka, pewnie wielu z Was nie zdaje sobie sprawy jak bardzo różne auta współdzielą te same komponenty), a z drugiej zapewnienie klientom bogatego zakresu konfiguracji wymarzonego auta bez radykalnie rosnących kosztów produkcji (bo cena rosnąca z każdą opcją, to coś z czego znamy auta niemieckich marek).
No dobrze, ale co to ma wspólnego z kolorowym Polo? Otóż szefowie Volkswagena chcieli promować informacje o nowoczesnym, modułowym systemie produkcji – sięgnięto po pomysł z reklamy Garbusa opublikowanej 30 lat wcześniej. W efekcie w wybranych salonach marki stanęły demonstracyjne VW Polo (jeszcze nie nazywały się Harlekin) – było to zaledwie dwadzieścia egzemplarzy. Kolorowe auta miały promować modułowość produkcji, każdy kolor odpowiadał za inną kategorię komponentów, np. niebieski – napęd, żółty – wyposażenie, czerwony to opcje, zielony to barwa auta.
Niemniej stojące przed salonami w 1994 roku kolorowe Polo tak się spodobało odwiedzającym dealerów klientom, że nie było wyjścia, zapadła decyzja o wypuszczeniu serii limitowanej kolorowych VW Polo w 1995 roku – wówczas edycja otrzymała finalną nazwę VW Polo Harlekin. Klienci mogli zamówić VW Polo Harlekin, ale z oczywistych względów nie mogli wybrać koloru lakieru. Volkswagen aby zbudować cztery egzemplarze tych kolorowych samochodów, budował po prostu cztery egzemplarze zwykłych Polo w kolorach, czerwony, zielonym, niebieskim i żółtym, a następnie pomiędzy nimi wymieniał poszczególne panele nadwozia. Przy modułowym systemie produkcji było to proste i tanie. A skoro się sprzedawało… Zatem VW Polo Harlekin to nie jest powtórne malowanie, Harlekiny nie mają jakiegoś “lakieru podstawowego” – każda z czterech barw jest taką.
Każdy z pierwszego 1000 egzemplarzy tego wozu dostarczany był z numerowanym brelokiem i certyfikatem. Jak możecie zgadnąć wartość tego typu wozów na rynku wtórnym jest znacząco wyższa od tożsamych, ale jednobarwnych Polo z danego rocznika. Pomysł na klasyka? Patrząc po cenach Harlekinów na rynku wtórnym, na pewno nie by na nim zarobić. Ostatecznie Harlekiny sprzedawały się na tyle dobrze, że Volkswagen finalnie wyprodukował dokładnie 3806 egzemplarzy, ale to ten pierwszy 1000 ma największą wartość po latach.
Nowy VW Polo Harlekin w Holandii
Holenderski oddział Volkswagena postanowił przypomnieć tę historię i przygotował jeden egzemplarz VW Polo najnowszej generacji w kultowym, kolorowym malowaniu. Niemniej jeżeli spodobało się wam to auto, to musimy was zmartwić. Nie jest do kupienia – powstał tylko jeden fabryczny egzemplarz takiego pojazdu (co jest o tyle dziwne, że – jak pamiętamy, efektywną metodą ich produkcji było wytworzenie czterech Polo i wymiana różnokolorowych części pomiędzy nimi). Sprzedaż? Masowa produkcja? Nic o tym nie wiemy i raczej do tego nie dojdzie.