DS 9 to topowy model francuskiej marki z aspiracjami do segmentu premium. Nawet Prezydent Republiki Francji korzysta z teoretycznie niżej pozycjonowanego modelu, jakim jest DS 7 Crossback. Jednak wybór głowy państwa wynikał nie tyle ze skromności co z polityki. DS 7 Crossback jest budowany we Francji, DS 9 – choć również francuski – powstaje wyłącznie w Chinach. Mieliśmy okazję przejechać kilkaset kilometrów topową limuzyną DS Automobiles.
DS 9 – to bardzo eleganckie auto
Już pierwsze podejście do tego wozu sprawiło, że zamiast wejść i odjechać podziwialiśmy spektakl jaki posiadaczowi kluczyków urządzają wielomodułowe, rżnięte na kształt kryształów wielomodułowe, ledowe reflektory matrycowe.
DS Automobiles wyraźnie starało się wyróżnić model DS 9 w stosunku do Peugeota 508, z którym DS współdzieli platformę konstrukcyjną. Olbrzymi otoczony chromem i błyszczący czernią grill, z pietyzmem wykonane pionowe listwy LED świateł dziennych, błyszczące chromem logo spójnie zestawione z biegnącą przez całą maskę błyszczącą, metalową listwą.
DS 9 to prawie 5 metra pięknej, motoryzacyjne rzeźby, którą z przyjemnością podziwialiśmy, zanim zajęliśmy miejsce wewnątrz. Nie sposób pominąć swoistego powiewu świeżości. Mercedesy, BMW, Audi – to już auta znane. DS 9 wnosi do segmentu, do którego aspiruje odrobinę czegoś innego. Ponieważ klamki uchyliły się automatycznie, gdy tylko się zbliżyliśmy, nie pozostało nam nic innego jak zająć miejsce w kabinie.
Gustowne wnętrze
Już rzut oka na boczek otwartych drzwi kierowcy daje do zrozumienia, że to coś więcej niż zwykły sedan. Na materiałach nie oszczędzano: alcantara, liczne chromowane i satynowane detale, miękko wyłożony podłokietnik w drzwiach i górna część boczków, dopiero najniżej jest twarde tworzywo okalające schowek w drzwiach, ale sam schowek jest znowu wyłożony miękką wykładziną. Nic nie trzeszczy, nie klekocze. Jest dobrze.
Wygodne fotele kierowcy i pasażera to miks alcantary i skóry, oczywiście elektryczna wielostopniowa regulacja z pamięcią ustawień. Szeroki podłokietnik wystarczy i kierowcy i pasażerowi z przodu.
Naciśnięcie umieszczonego nietypowo, bo w centralnej części deski rozdzielczej, przycisku Start nie tylko uruchamia silnik, ale też wysuwa z deski rozdzielczej ekskluzywny analogowy czasomierz opracowany przez zegarmistrzów z B.R.M.. Specjalnie dla marki DS Automobiles zbudowali oni model R180. Aż z ciekawości zajrzałem do sklepu B.R.M. Jednak cena pierwszego z brzegu zegarka (5240 euro) szybko ostudziła mój zapał. Jestem pewien, że nie był to najdroższy model.
Przestrzeni pasażerskiej nie brakuje
Tylna kanapa to również dużo przestrzeni. Osoba średniego wzrostu siedząca na tylnej kanapie ma przed sobą tyle miejsca, że bez problemów może podróżować z założoną nogą na nogę. Szkoda, że siedzisko nie znajduje się nieco wyżej nad podłogą, bo gdy masz długie nogi z tyłu mimo miejsca, nie będziesz mieć dostatecznego podparcia pod uda. Mankament ten można obejść, bo nogi można – dosłownie – wyciągnąć. Choć formalnie auto jest pięcioosobowe, to jednak wygodę mamy gwarantowaną, gdy podróżujemy co najwyżej w cztery osoby z kierowcą. DS 9 choć równie długi co niemiecka konkurencja (BMW 5, Audi A6, Mercedes E) jest jednak nieco węższy.
Bagażnik zmniejsza audio, ale i tak jest dobrze
Nasz egzemplarz wyposażony był w dobrej jakości (choć słyszalnie gorszy od np. Bowers&Wilkins z Volvo) system audio Focal Electra. Jego obecność ma wpływ na nieco mniejszą pojemność bagażnika. Nominalnie DS 9 z bazowym napędem (a takim dysponowaliśmy) oferuje konkretne 510 l pojemności. Ze względu na komponenty Focal Electra nasz egzemplarz miał tego miejsca o 73 l mniej. I tak wystarczająco dużo.
Jak to jeździ?
Nasz egzemplarz napędzał turbodoładowany silnik 1.6 PureTech. Ten czterocylindrowy benzyniak jest w stanie wykrzesać 225 KM i 300 Nm. Maksymalny moment obrotowy auto uzyskuje już od 1900 obr./min. i to czuć. Nawet za bardzo, bo na mokrej nawierzchni napęd tylko na przednią oś mocniejsze wciśnięcie pedału gazu zrywa trakcje. Moc przenoszona jest za pośrednictwem automatycznej skrzyni EAT8 o ośmiu przełożeniach. Skrzynia radzi sobie przyzwoicie, ale nie jest to auto do sportowej jazdy. Przyśpieszenie do setki to 8,1 s, a V. max to 236 km/h. Aż nadto wystarczy na drogi publiczne.
Pochwalić musimy pracę zawieszenia. Nasz egzemplarz wyposażono w adaptacyjne zawieszenie (z przodu kolumny MacPhersona, z tyłu układ wielowahaczowy), który jest seryjnie w DS 9 z napędem hybrydowym – w bazowej wersji wymaga dopłaty i warto po to rozwiązanie sięgnąć, gdy zależy nam na komforcie podróży. Również hamulce zaskakują skutecznością. Auto jest też dobrze wyciszone – przy 100 km/h w kabinie zmierzyliśmy 61 dBA. Jak na auto spalinowe naprawdę dobry wynik. Zresztą, nie tylko na spalinowy – Tesla Model Y była głośniejsza.
DS 9 – zużycie paliwa i zasięg
Po odebraniu auta z parku prasowego francuskiej marki komputer pokładowy sugerował zasięg 620 km. Zbiornik paliwa tego auta mieści 60 litrów benzyny. Czyżby auto spalało niemal 10 l/100 km? Cóż, prawda jest taka, że w mieście DS9 potrafi nawet więcej. Krótki 5-kilometrowy przejazd przez zatłoczoną Warszawę na zimnym silniku oznaczał zużycie na poziomie 13,7 l/100 km. Jednak uspokajamy – nie jest tak źle. Na dłuższym dystansie, nasz egzemplarz średnio zadowolił się 8,5 l/100 km, co biorąc pod uwagę gabaryty, moc i charakterystykę napędu (to nie jest hybryda) wynik jest akceptowalny.
DS 9 – werdykt i ceny
DS 9 to komfortowa limuzyna zdecydowanie aspirująca do bycia premium. Owszem, pewnych detali można się czepiać, ale jeżeli chodzi o design nadwozia, imponujące reflektory (zarówno pod względem wyglądu, jak i działania), zaawansowana technika (noktowizja, szeroki poziom asysty kierowcy) czy szlachetne materiały we wnętrzu, to widać, że Francuzi (projekt) i Chińczycy (wykonanie) się postarali. Na uwagę zasługuje układ jezdny – to pojazd stworzony do komfortowego i łagodnego pokonywania dróg (i to tych lepszej jakości). Dynamika? Sport? Nie tym razem. Ma być miękko, wygodnie, cicho, spokojnie – i jest (i to mimo braku hydraulicznego zawieszenia). A ile to kosztuje?
DS 9 Performance Line startuje od 216 400 zł. Mowa właśnie o testowanej przez nas wersji z 225-konnym benzyniakiem 1.6 PureTech. Wersje hybrydowe są sporo droższe. Nasz egzemplarz był jeszcze dodatkowo wyposażony, co podnosiło kwotę do ponad 250 tys. Drogo? Bezwzględnie tak, ale w przypadku Audi A6, Mercedesa klasy E, czy BMW 5 – choć ich ceny startują podobnie (najtańsze Audi A6 – od 219 tys. zł, najtańszy Mercedes Klasa E – od 196 800 zł, najtańsze BMW serii 5 – od 205 200 zł), to niemiecka konkurencja w najniższych wersjach jest gorzej wyposażona i ma słabsze silniki niż testowany egzemplarz DS Automobiles. Oczywiście, bądźmy szczerzy: DS 9 nie jest aż tak premium jak np. wypasiona po kokardę Klasa E, tylko, że Klasa E z mnóstwem dodatków wtedy kosztuje znacznie więcej od najbardziej wypasionego DS 9. Jednego jesteśmy pewni – DS 9 przyciąga spojrzenia i zwraca uwagę. Nieźle wygląda, no i to wciąż rzadkość na naszych ulicach.
Plusy:
- Bardzo elegancka i wyróżniająca to auto stylizacja nadwozia
- Szlachetne materiały we wnętrzu
- Rozbudowana i sprawnie działająca asysta kierowcy z noktowizyjnym systemem (Night Vision) detekcji pieszych
- Komfortowo zestrojone (choć nie hydrauliczne) adaptacyjne zawieszenie świetnie wybiera nierówności
- Pewne prowadzenie przy prędkościach autostradowych
- Dobre wyciszenie kabiny
- Duża ilość miejsca dla czterech osób w kabinie
- Bardzo dobre hamulce
- Akceptowalne zużycie paliwa jak na dużą limuzynę
- Dobry system audio Focal Electra
- Atrakcyjna cena na tle niemieckich rywali z segmentu limuzyn klasy wyższej-średniej.
Minusy:
- Nie jest to auto do sportowej jazdy
- System multimedialny działa z pewnym opóźnieniem
- Obsługa ekranu pokładowego nie jest zbyt intuicyjna
- Krótka, tylko dwuletnia gwarancja mechaniczna
- Szkoda, że nie ma silnika V8, albo chociaż V6…
- Wielu klientów od prestiżowych aut oczekuje jednak nieco większych mocy