Volkswagen up! to najmniejsze auto w portfolio niemieckiej marki. Model ten zadebiutował na targach IAA we Frankfurcie dość dawno, bo już w 2011 roku, a jego masową produkcję rozpoczęto pod koniec 2011 roku w słowackiej fabryce Volkswagena nieopodal Bratysławy. Model up! bardzo szybko zdobył uznanie dziennikarzy motoryzacyjnych stanowiących jury konkursu World Car Awards i już w 2012 roku mikrus Volkswagena zdobył tytuł World Car of The Year. Auto okazało się na tyle udane, że trafiło również do innych marek grupy Volkswagen i tak up! w czeskim wydaniu to nic innego jak Škoda Citigo, a w hiszpańskim: Seat Mii. Wszystkie trzy miejskie auta zbudowano na tej samej modułowej platformie PQ12 (zwanej też Typ AA lub NSF od New Small Family Platform).
Od rynkowego debiutu w 2011 roku minęło jednak sporo czasu. Model up! doczekał się zauważalnego faceliftingu w 2016 roku, a także drugiego faceliftingu, którego efekt zaprezentowano na targach we Frankfurcie w 2019 roku. My dysponowaliśmy wersją po pierwszym (2016 r.) liftingu. Auto oferowane jest w dwóch wersjach nadwoziowych (3-drzwiowej i 5-drzwiowej). Jednostką napędową jest zawsze 1-litrowy silnik benzynowy występujący w dwóch odmianach mocy: od 44 kW (60 KM) w wersjach United, move, Black Style, White Style oraz beats (z 5-biegową skrzynią manualną), po odmianę najmocniejszą 1.0 TSI 85 kW (115 KM) z 6-biegowym manualem, którą dysponowaliśmy właśnie w up! GTI. Gamę uzupełnia całkowicie elektryczny e-up!
VW up! GTI – (nie)spokojny mieszczuch
O ile miejski mikrus ze znaczkiem VW to – w bazowej wersji – pojazd pozwalający na spokojne i dość wygodne (jak na gabaryty pojazdu) przemieszczanie się po ciasnych miejskich uliczkach, to wariant z napisem GTI słowo “spokojne” wyprowadza na daleki spacer. Oczywiście słowo “wygodne” należy traktować dosłownie w odniesieniu do nie więcej niż dwóch osób we wnętrzu.
Auto, które mieliśmy okazję testować to Volkswagen up! GTI 3d 1.0 TSI wyposażone w 115-konną, najmocniejszą wersję jednolitrowej benzynowej trzycylindrówki (200 Nm momentu obrotowego) oraz 6-biegową przekładnię manualną (pozostałe wersje up! mają skrzynię 5-biegową). Najmocniejsza jednostka w tym modelu pozwala rozpędzić się temu niewielkiemu autku do niemal 200 km/h (V max wg producenta to 196 km/h), co jest wartością abstrakcyjną w kontekście przepisów, no chyba, że wyprowadzimy up! GTI na tor, albo zechcemy sprawdzić możliwości auta na odcinkach niemieckich autostrad, gdzie nie obowiązują ograniczenia prędkości. W kontekście codziennego użytkowania, ciekawsze są przyśpieszenia. Od 0-100 km/h up! GTI przyśpiesza w 8,8 sekundy, jednak prawdziwą zrywność auto ujawnia przy niższych prędkościach, od 0 do 80 km/h rozpędzimy się zaledwie w ok 5,8 sekundy, a przepisowe 50 km/h w mieście spod świateł uzyskamy jeszcze szybciej, bo w czasie nieco poniżej 4 sekund.
Z zewnątrz wersja up! GTI nieznacznie różni się od zwykłego up! Auto ma 3600 mm długości, 1641 mm szerokości i 1478 mm wysokości. Oczywiście są pewne akcenty, jak np. aż 17-calowe w tak niewielkim aucie obręcze Brands Hatch 6,5 Jx17, z malowanymi na czerwono zaciskami hamulców tarczowych z przodu (z tyłu hamulce są bębnowe). Oprócz tego sportowe akcenty to m.in. widoczny pod pierwszym słupkiem, nad błotnikiem ornament GTI, widoczny malowany czarny pas na wysokości progów czy niewielki tylny spoiler nad klapą bagażnika. Biały lakier z czarnym dachem (dwukolorowe nadwozie) jest opcjonalne (710 zł), nie chcąc dopłacać za lakier mamy do wyboru albo całkowicie białe nadwozie (kolor taki jak naszej testówki), albo barwę czerwoną.
VW up! GTI – z przodu ok, z tyłu? W miarę
Z przodu VW up! GTI jest zaskakująco wygodnym autem. Fotele ze zintegrowanymi zagłówkami są przyzwoicie wyprofilowane, nie są przesadnie twarde, ale zapewniają niezłe trzymanie boczne, co może mieć istotne znaczenie podczas szybszego pokonywania ciaśniejszych zakrętów, co tym autem jest jak najbardziej możliwe. Jest też manualna regulacja wysokości siedziska i kąta oparcia.
Z tyłu miejsca jest już mniej i o ile w mieście, na krótkich dystansach przemieszczanie się czterech osób jeszcze dałoby się znieść, to w dłuższe trasy mimo tego, że pasażerowie o normalnym wzroście będą mieli miejsce na nogi i nad głową, to ze względu na obciążenie przy obniżonym zawieszeniu fabrycznym znacznie wygodniej będzie dwóm osobom. Jak usiadłem “sam za sobą” (mam 178 cm wzrostu) to siedząc na tylnym fotelu moje kolana wciąż miały kilka cm luzu do oparcia przedniego fotela, także jak na tak niewielkie auto jest całkiem dobrze. Na plus modelu up! GTI można zaliczyć to, że do tyłu wsiada się znacznie wygodniej niż np. do trzydrzwiowego Mini. Mini 3d może i jest bardziej kultowe, ale przy nim wnętrze VW up! GTI jest duży salon w porównaniu do budki telefonicznej (kiedyś było coś takiego – to uwaga, do młodszych Czytelników).
Bagażnik? Jest. Nawet funkcjonalny
W małym aucie trudno liczyć na wielką przestrzeń bagażową, ale zaletą up! jest to, że nawet niewielka przestrzeń (producent podaje 251 litrów) jest przemyślana. Podłoga bagażnika jest podwójna, można ją też ustawić niżej, albo w ogóle zdjąć (standardowo jest zestaw naprawczy – koło zapasowe tylko w opcji). Również półka nad bagażnikiem jest zdejmowana, co pozwala przewozić wyższe, ale raczej wąskie przedmioty. Oparcie tylnej kanapy jest dzielone i składane, ale płaską przestrzeń załadunkową uzyskamy tylko przy wyższym ustawieniu podłogi (jak na zdjęciu).
VW up! GTI – oszczędne, ale funkcjonalne wnętrze
Kokpit auta jest oszczędny, ale funkcjonalny. Zegary mamy tu analogowe, prędkościomierz umieszczony centralnie, oprócz tego obrotomierz i wskaźnik paliwa. W kole prędkościomierza znajdziemy też niewielki monochromatyczny wyświetlacz LCD komputera pokładowego prezentującego podstawowe dane np. na temat prędkości, temperatury chłodziwa, temperatury oleju, chwilowego czy średniego zużycia paliwa itp.
Z funkcjonalnych elementów wyposażenia wymienić można niewielki schowek przed siedzeniem pasażera z przodu, czy miejsce na jeden kubek w kolumnie środkowej. W konsoli środkowej przed gałką skrzyni biegów umieszczono gniazdo 12 V, przycisk kontroli ciśnienia opon (kontrola pasywna – mierzy zmianę, a nie ciśnienie bezwzględne) czy przycisk “kontroli trakcji”, który… nie wyłącza trakcji, lecz jedynie system awaryjnego hamowania. W tym miejscu znajdziemy też lukę z niewielką półeczką, w którą można wcisnąć np. rękawiczki, bo smartfon się tu nie zmieści, ale też na niego przeznaczono inną lokalizację. Co ciekawe również z tyłu, w tunelu środkowym umieszczono miejsce na kubek.
Akcenty GTI we wnętrzu
W wersji GTI we wnętrzu nie mogło zabraknąć elementów podkreślających, że właśnie z taką odmianą pojazdu mamy do czynienia. Aluminiowy wzór GTI na progach, charakterystyczne malowanie deski rozdzielczej, krata (wzór Clark) na tkaninie obić foteli, logo GTI na gałce skrzyni biegów czy w dolnej części koła spłaszczonej u dołu kierownicy. Jest też hamulec ręczny, w sensie ręczny dosłownie, a nie elektronicznie wspomagany przycisk „ręcznego”. Światła w testowanej wersji są automatyczne, co pozwala zapomnieć o ich konieczności włączania przed jazdą.
VW up! GTI – multimedia? Jak masz smartfon
Volkswagen up! GTI to nie jest samochód przeładowany elektroniką, ale to wcale nie znaczy, że jej brakuje. Wręcz jak na surowość pojazdu jest jej całkiem sporo.
Zacznijmy od wielofunkcyjnej kierownicy za pomocą której możemy m.in. sterować głośnością multimediów (np. muzyki z radia, czy podłączonego smartfonu), zmieniać kanały radia lub utwory z playlisty, zmieniać informacje wyświetlane na ekraniku na tablicy rozdzielczej, czy odbierać telefon sparowany/połączony z pokładową elektroniką. Auto wyposażone było również w opcjonalny pakiet kierowcy (opcja za 1910 zł) obejmujący m.in. tempomat (zwykły, nie adaptacyjny), czujnik deszczu czy czujniki parkowania z tyłu. VW up! GTI nie ma własnego rozbudowanego systemu inforozrywki pokładowej – znaczną część funkcji zapewnianych przez tego typu rozwiązania, znane z wyższych modeli VW, w tym modelu bazują na wykorzystaniu smartfona przez kierowcę – nad konsolą środkową jest specjalny uchwyt na telefon z wyprowadzeniem do umieszczonego na desce rozdzielczej gniazda USB do ładowania mobilnego sprzętu.
Moduł jednostrefowej klimatyzacji automatycznej „Pure Air Climatronic” z filtrem przeciwpyłkowym widoczny na zdjęciu testowego egzemplarza to wyposażenie opcjonalne (cena 1350 zł), oprócz tego nasz up! GTI wyposażony był w podgrzewane fotele z przodu (część opcjonalnego Pakietu Komfort – kosztuje 2920 zł, ale wtedy Pakiet Kierowcy mamy w gratisie). Konsola radia współpracuje z podpiętym do samochodu smartfonem, pod warunkiem, że na tymże smartfonie zainstalujemy bezpłatną aplikację up! Maps&More dostarczaną przez Volkswagena (jest wersja zarówno na Androida, jak i na Apple iOS – z tej drugiej korzystaliśmy podczas testów).
Wspomniana aplikacja zapewnia łatwy dostęp do np. radia, map nawigacyjnych i różnego rodzaju wskaźników, jakie możemy ustawić na ekranie smartfonu (np. wskaźnik bieżącego zużycia paliwa, temperatury chłodziwa, temperatury oleju, stoper itp. Ponadto wbudowana w auto konsola radia pozwala fizycznymi przyciskami sterować funkcjami aplikacji na smartfonie, to znacznie wygodniejsze rozwiązanie niż dotykowa obsługa smartfona podczas jazdy. Bez dotykania smartfonu, a za pomocą przycisków na konsoli możemy włączyć nawigację, zestaw wskaźników dot. podróży, parametrów auta itp.
VW up! GTI – daje frajdę
No dobra, a jak się tym jeździ? Volkswagen up! GTI to auto, które kierowcom lubiącym dynamikę potrafi dać chwile radości. Jest zadziorne i zrywne, ale już nie tak szalone jak testowany wcześniej przez nas Abarth 595 Pista. Choć up! GTI z oczywistych względów jest też wolniejszy od wyżej pozycjonowanych modeli GTI z Wolfsburga, to warto zdać sobie sprawę że usportowiony maluch ze znaczkiem VW jest szybszy i bardziej zwinny od pierwszego w historii Golfa GTI sprzed dziesięcioleci (choć jest od pierwszego Golfa GTI minimalnie… cięższy!). Owszem, 115 KM to dziś moc osiągana przez wiele aut, które wcale nie mają sportowych ambicji. Jednak te inne auta są zazwyczaj znacznie cięższe od ważącego ok. tony up! GTI. Zatem mamy tu przelicznik ponad 100 KM na tonę i to podczas jazdy naprawdę czuć.
Swoje dokłada również obniżone o 15 mm (w stosunku do zwykłych wersji up!) zawieszenie, dzięki czemu auto zachowuje się przewidywalnie w zakrętach. Co ważne, nie jest też ono przesadnie twarde, a jeżeli dodamy do tego oszczędne wygłuszenie i fajne brzmienie silnika w żadnym razie nie przypominające “kosiarki” – mimo trzech cylindrów (ale jest to… sztuczny dźwięk generowany przez elektronikę pokładową i 6-głośnikowe w standardzie nagłośnienie) to mamy niemal gokartową frajdę z jazdy, ale o łagodniejszej dla naszych pleców charakterystyce.
Czy da się tym spokojnie jeździć? Jak najbardziej. Choć mamy tu do czynienia z autem formalnie miejskim, nie widzimy problemu, by dwie osoby mogły się tym pojazdem wybrać w dłuższy wypad. W mieście przy względnie spokojnej jeździe spalanie wyniosło ok. 6l/100 km, w trasie, gdy jedziemy bez szaleństw wskaźnik zużycia paliwa był bliżej 5l/100 km. Z drugiej strony, gdy ciśniemy to i ponad 9l/100 km jest możliwe.
VW up! GTI – ile to kosztuje?
Cena egzemplarza testowego zgodnie z przesłaną nam jego specyfikacją to 65 460 zł. Niestety, dziś jest już nieaktualna. Bazowy, czyli zwykły miejski (nie-GTI), trzydrzwiowy VW up! w wersji podstawowej (z litrowym benzyniakiem o mocy 65 KM i 5-biegowym manualem) wyceniany jest na kwotę od 53 090 zł. Natomiast najtańszy VW up! GTI (3-drzwiowy) kosztuje już od 74 790 zł. W standardzie otrzymujemy klimatyzację (manualną a nie automatyczną), regulację wysokości fotela (tylko kierowcy, manualną oczywiście), czy podgrzewane przednie fotele. Jest też stacja dokująca na smartfon z gniazdkiem USB, cyfrowe radio, komputer pokładowy, bluetooth i 6 głośników (choć, nie markowanych logo “beats” – za te trzeba dopłacić).
Wybierając leasing jako formę zakupu udało nam się znaleźć ofertę, która przy wkładzie własnym na poziomie 10 tys. zł i 5-letniej umowie ustala ratę leasingową na kwotę 928 zł netto. Dane za autokatalog.pl
VW up! GTI – czy warto?
Szczerze pisząc mamy mieszane uczucia. Z jednej strony mały VW up! GTI sprawia frajdę i jest funkcjonalny także na co dzień, ale z drugiej dopłacając nieco ponad 5000 zł możemy kupić (wciąż, bo z oficjalnej oferty już znikł) wspomnianego Abartha 595 Pista, który nie tylko jest szybszy i bardziej dynamiczny, zapewnia bardziej ekstremalne wrażenia ze sportowej jazdy, ale też znacznie lepiej brzmi. Reasumując: auto dla pasjonatów GTI.