Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Hyundai i10 N Line, czyli małe rzeczy robią wielką różnicę

fot. Kinga Konopko/Automotyw.com

Tak ostatnio wyszło, że jednego Hyundaia zmieniłam na drugiego. Przesiadka z Santa Fe do i10 to jak przygoda Kopciuszka z karocą i dynią, ale trzeba pamiętać, że te dwa auta to przecież zupełnie inna bajka. Jako fanka SUV-ów ze strachem wsiadłam do koreańskiej, miniaturowej karocy z manualną skrzynią biegów. Hyundai i10, jak Kopciuszek, nie powinien być oceniany tylko po okładce.

Mniej znaczy więcej

Hyundai i10 N Line
Hyundai i10 N Line. Bez fajerwerków, ale mimo to wygląda dobrze (fot. Kinga Konopko/Automotyw.com)

Gdybym miała zacząć od stylistyki, napisałabym, że projektanci tworzyli Hyundai i10 w myśl maksymy less is more (mniej znaczy więcej), architekta Ludwiga Miesa van der Rohe, zwanego mistrzem minimalizmu. To nie jest auto, które wychwalać można za designerski polot. Niemniej całość jest zgrabna i przyjemnie się na nią patrzy.

Hyundai i10. Mały, ale ma się czym pochwalić

Wnętrze i10 N Line
Wnętrze i10 N Line ozdobione jest kilkoma ciekawymi akcentami stylistycznymi (fot. Hyundai press)

Nowy Hyundai i10 N Line mierzy zaledwie 3,67 metra długości i 1,68 metra szerokości, ale jak na takie maleństwo posiada całkiem przyjazną przestrzeń dla kierowcy i pasażerów. Jest zgrabnym połączeniem elementów niezbędnych z odrzuceniem niepotrzebnych fanaberii podwyższających tylko cenę. To auto zaprojektowane z klasą, z dbałością o detal, bez tanich trzeszczących przycisków i rysujących się plastików.

Jest idealny dla kobiet, bo dzięki dość wysokiemu nadwoziu wygodnie się do niego wsiada bez wkurzającego efektu wpadania w fotel. Optymalna pozycja za kierownicą, znakomita widoczność na drogę dzięki dużym lusterkom plus kamera cofania, której nie spodziewałam się w tak małym aucie.

Hyundaia i10 doceni każdy, kto na co dzień przemieszcza się po dużej aglomeracji i szuka miejsca do zaparkowania. Po tym wszystkim odszczekałam swoje nie najlepsze zdanie o małych autach miejskich. Wisienka na torcie w chłodne poranki to podgrzewana kierownica, której dotąd nie uważałam za niezbędną, ale po tym teście zmieniłam zdanie.


Zostawmy to, co niezbędne, czyli sztuka odejmowania

włączanie tempomatu
Włączanie tempomatu na podgrzewanej kierownicy jest banalnie łatwe (fot. Kinga Konopko/Automotyw.com)

W sztuce odejmowania projektanci tego maleństwa nie zrezygnowali z elementów wyposażenia, które mają gwarantować kierowcy bezpieczeństwo. Wszystkie wersje i10 wyposażono w asystenta utrzymywania pasa ruchu LKA, asystenta świateł drogowych HBA i asystenta zapobiegania kolizjom czołowym -FCA, który wykrywa nie tylko samochody, lecz także pieszych, co w mieście czy na drogach lokalnych jest szczególnie ważne. System monitorowania poziomu uwagi kierowcy DAW, który również jest standardem dla wszystkich wersji wyposażenia, ostrzeże akustycznie i wizualnie kierowcę, jeśli zarejestruje oznaki zmęczenia. Ponadto każda wersja wyposażona jest w 6 poduszek powietrznych, w tym przednie, boczne i kurtynowe, a także system ratunkowy eCall.

Ile kosztuje Hyundai i10 N Line?

Hyundai i10 N Line cena
Za 100-konny silnik i kilka dodatków charakterystycznych dla odmiany N Line trzeba trochę dopłacić (fot. Kinga Konopko/Automotyw.com)

Hyundai i10 jest jednym z najtańszych nowych aut na polskim rynku. Podstawową wersję z 67-konnym silnikiem można kupić za 54 600 zł. Wersja N Line wyposażona jest w zawadiacko burczący 3-cylindrowy silnik 1.0 T-GDI o mocy 100 KM, który dysponuje 172 Nm momentu obrotowego. Taki samochód kosztuje od 74 500 zł. Oczywiście cena zależy od wybranej konfiguracji i tu Hyundai zaskakuje możliwościami. Dla bardziej wymagających klientów, którzy chcą nadać swojemu automobilowi oryginalny wygląd, Hyundai przygotował cały zestaw dodatkowego wyposażenia. Od okrągłych otworów wentylacyjnych dostępnych w trzech kolorach, poprzez sportowe naklejki na karoserię i sportowe felgi, nakładki na lusterka boczne, aż po designerskie wykończenia tylnej klapy i tylnego zderzaka. No i grill, którego struktura przypomina wciąż modny plaster miodu. To cecha charakterystyczna nowych modeli Hyundai i zdecydowanie subtelniejsza niż potężne grille BMW, na których można byłoby upiec świnkę w całości.

Festiwal zaskoczeń i zachwytów

Hyundai i10 N Line przód
Hyundai i10 N Line był powodem wielu moich pozytywnych zaskoczeń (fot. Kinga Konopko/Automotyw.com)

Hyundai i10 to bardzo sprytne auto miejskie. Podczas jazdy również, bo to maleństwo ma do setki około 10 sekund, sprawnie się nim wyprzedza i da się rozpędzić do bardzo poważnych jak na jego rozmiary 185 km/h. Średnie zużycie paliwa w teście to 7,6 litra na 100 km. Hyundai optymistycznie podaje 5,4 litra, ale nie przewidział tak narwanego, jak ja kierowcy.

Testowanie tego auta było dla mnie małym festiwalem zaskoczeń oraz zachwytów i dzięki niemu doszłam do wniosku, że w życiu małe rzeczy robią wielką różnicę.

Total
0
Shares