Agencja Reuters powołując się na dane Benchmark Mineral Intelligence oraz słowa dyrektora tej organizacji Simona Mooresa, poinformowała o spadku ceny akumulatorów do aut elektrycznych. Chodzi o ceny na rynku hurtowym. Aktualny, najniższy w historii poziom to równowartość ok. 110 dolarów za 1 kilowatogodzinę. To bardzo dobra informacja dla elektromobilności.
Umówmy się, auta elektryczne są ok, o ile tylko masz gdzie ładować, ale istotnym powodem ograniczonej ich popularności na rynkach, na których klienci szczególnie patrzą na cenę (a do takich należy rynek polski), jest po prostu fakt, że samochody z baterią są droższe od samochodów z bakiem. Czynnikiem znacząco wpływającym na cenę każdego samochodu elektrycznego jest koszt akumulatorów zainstalowanych na pokładzie danego modelu. Jeszcze w 2010 roku cena za 1 kWh energii w ogniwach akumulatorowych, które mogły być wykorzystywane w bateriach aut elektrycznych przekraczała 1000 dolarów. W 2014 roku (wg BMI) ceny spadły do poziomu 280 USD/kWh, w ubiegłym roku było to już ok. 120 USD/kWh.
Jaki poziom ceny jest szczególnie ważny w kontekście popytu, cen i rynku aut elektrycznych? Simon Moores, dyrektor zarządzający BMW stwierdza jednoznacznie, że oferowanie aut elektrycznych w cenie niższej od samochodów spalinowych porównywalnej klasy będzie osiągnięcie ceny hurtowej 1 kWh energii w ogniwach akumulatorowych na poziomie 100 USD. Jesteśmy już bardzo blisko tej granicy.
Eksperci z BMI zwracają jednak też uwagę na jeszcze jeden istotny aspekt. O ile w ubiegłych latach (dokładniej: pomiędzy 2014 a 2017 rokiem) ceny hurtowe za 1 kWh energii w akumulatorach spadały średnio o 16,5 proc. rocznie, to w ciągu ostatnich trzech lat spadek cen znacząco zwolnił do poziomu 5,8 proc. rocznie. Wcześniej producenci ogniw stosowanych w dużych akumulatorach napędowych aut elektrycznych znajdowali oszczędności w optymalizacji technologii i procesu produkcji. Spowolnienie oznacza, że w tym zakresie niewiele już się daje zrobić. Przełomu technologicznego, który znacząco zwiększał by gęstość energii przechowywanej w akumulatorach wciąż nie ma. Owszem, co jakiś czas słyszymy o pojedynczych, obiecujących wynikach badań, ale do dziś wszystkie akumulatory w pojazdach elektrycznych są litowo-jonowe.
Jak podkreśla Moores, przy braku istotnego (i mającego zastosowanie w produkcji wielkoskalowej) przełomu technologicznego w samych bateriach, dalszy spadek cen jest uwarunkowany od optymalizacji łańcucha dostaw najważniejszych surowców takich jak lit, nikiel, grafit, kobalt czy mangan.
Perspektywa możliwości zakupu auta elektrycznego w cenie jego spalinowego odpowiednika brzmi kusząco, bo przy prostszej konstrukcji aut elektrycznych i mniejszej liczbie wymaganych czynności serwisowych niezbędnych do wykonania w trakcie eksploatacji takiego pojazdu, zrównanie cen zakupu samochodów elektrycznych i spalinowych będzie tak naprawdę oznaczało znacznie tańszą eksploatację tych drugich – oczywiście o ile powstanie stosowna infrastruktura do ładowania, a ceny energii elektrycznej nie “wystrzelą w kosmos”.
Na koniec jeszcze proste porównanie. Nowy VW Golf startuje cenowo od 76 690 zł. Nowy VW ID.3 zaczyna się od 155 890 zł. Teraz wyobraźcie sobie, że ID.3 kosztuje od 76 690 zł. Robi wrażenie, prawda?