Zakres aplikacji od małych aut segmentu A, poprzez kompakty (C), klasę średnią (D), a nawet po lekkie auta użytkowe. Napęd na przód, tył lub na wszystkie koła, szeroki zakres mocy, elastyczna konfiguracja akumulatorów. Chińska nowa platforma ma stanowić podstawę do bardzo wielu modeli aut elektrycznych w przyszłości.
Chińskie konsorcjum planuje, by platforma SEA EV (Sustainable Experience Architecture) stanowiła fundament modeli oferowany we wszystkich dziewięciu markach motoryzacyjnych należących do Geely. Warto mieć na uwadze, że Chińczycy mają w swoim portfolio nie tylko mało znane u nas marki takie jak Geely Auto, Proton, Geometry czy Lynx & Co, ale również Polestar, Volvo, czy Lotus.
Platforma SEA umożliwi konstruowanie aut z dowolnym systemem napędowym (na przednią, czy tylną oś, a także na cztery koła) i ze zróżnicowanymi jednostkami silnikowymi – oczywiście elektrycznymi. Od wersji z jednym motorem elektrycznym, aż do trzech silników w jednym aucie. Ponieważ platforma definiuje też rozkład ewentualnych akumulatorów, określa też zasięg skonstruowanych na jej podstawie aut. Ten ma wynosić nawet do 700 km, choć Chińczycy nie ujawnili wg jakiego standardu (NEDC czy WLTP) obliczyli tę wartość.
Ciekawy jest również pomysł Geely, by platforma SEA była platformą otwartą. Ponoć wstępne rozmowy z wieloma graczami branży motoryzacyjnej z całego świata są w toku. Chodzi o ewentualne wykorzystanie architektury SEA nie tylko przez marki znajdujące się w portfolio chińskiego koncernu. Nie od dziś wiadomo, że różne firmy współdzielą tożsame komponenty i nie chodzi tylko o konstrukcje funkcjonujące w portfolio jednego koncernu, lecz rozwiązania wykorzystywane przez wiele podmiotów z branży – tak jest po prostu taniej.
Przykład tego, że otwarte platformy dają szanse na szybki rozwój, dostarcza choćby branża technologiczna. Większość obecnych dziś na świecie smartfonów korzysta z otwartego systemu Android. Gdyby każdy z producentów smartfonów tworzył własny system operacyjny, telefony i w ogóle sprzęt mobilny z całą pewnością nie byłby tak popularny, na pewno byłby też droższy.
Jeszcze za wcześnie wyrokować, czy SEA będzie w globalnej elektromobilności tym, czym Android w smartfonach, wiele zależy od tego, na ile elastyczna okaże się w praktyce platforma SEA i jak drogie dla firm trzecich będzie jej ewentualne wykorzystanie przy konstrukcji własnych samochodów elektrycznych.