Czym jest hot-hatch? Definicji jest wiele, ale gdy przyjmiemy że to samochód, który wyróżnia się ponadprzeciętnymi, sportowymi możliwościami względem bryły nadwozia, którą nosi, to najnowsza propozycja Volkswagena zdecydowanie spełnia te kryteria. VW Golf R ósmej, najnowszej generacji potrafi więcej niż obiecuje to jego wygląd. Co ważne – więcej od poprzednika, R-ki VII generacji.
Zobacz nasz test Porsche Caymana
Nadwozie – próbuje być niepozorny, ale R-kę już znają na drogach
VW Golf R z zewnątrz próbuje wyglądać jak zwykły Golf VIII generacji. I choć z jednej strony auto nie jest tak ostentacyjnie usportowione, jak – dajmy na to – Honda Civic Type R – to oszukiwalibyśmy samych siebie, gdybyśmy próbowali wciąż wciskać najnowszego Golfa R w ciuszki sleepera. Owszem, to bryła jednego z najpopularniejszych aut kompaktowych świata, ale te na pozór drobne niuanse stylistyczne, jak np. spojler dachowy, trudny do przeoczenia tylny dyfuzor, czy bardziej agresywnie zaakcentowany pas przedni w stosunku do cywilnych wersji Golfa czy wreszcie subtelny, ale jednak widoczny znaczek “R” w różnych elementach nadwozia, powodują, że auto jest rozpoznawalne.
To już nie jest taki sleeper, jakim był legendarny Golf R32 (sportowa “czwórka” Golfa z 2002 roku), ale dalej jest to w pełni funkcjonalny kompakt o ponadprzeciętnych możliwościach sportowych. Zajrzyjmy pod maskę.
Nowy Golf R – najmocniejsza R-ka w historii
Najnowszy Golf R to najmocniejszy kompakt z Wolfsburga w historii. Czterocylindrowy, turbodoładowany silnik o pojemności 2 litrów generuje oficjalnie 320 KM i 420 Nm momentu obrotowego przenoszonego na wszystkie koła za pośrednictwem błyskawicznie działającej siedmiobiegowej, automatycznej dwusprzęgłówki (dla purystów są też łopatki przy kierownicy), ale… oficjalnie. Nieoficjalnie zewsząd widoczne są sygnały, że producent nieco “zaniża” faktyczne osiągi tego modelu. Mamy wrażenie, że podobnie było w naszym przypadku. Katalogowo Golf R osiąga 100 km/h w 4,7 sekundy (imponujące przyśpieszenie), ale… nasz egzemplarz uczynił to w 4,5 sekundy w trybie Launch Control i to w powtarzalny sposób.
Testowany przez nas egzemplarz wyposażony był w opcjonalny pakier R-Performance, w skład którego wchodzi tytanowy wydech i zmodyfikowany tłumik Akrapovicia, zwiększone ograniczenie prędkości do 270 km/h (w standardzie jest to 250 km/h) oraz świetnie działający, progresywny układ kierowniczy (wykonanie pełnego skrętu wymaga w tym aucie znacznie mniejszego wywijania kierownicą, niż w zwykłym Golfie). Ponieważ to auto kupuje się ze względu na jego osiągi, zdecydowanie zalecamy ten pakiet. Jednocześnie warto zaznaczyć, że wrażenia akustyczne są najbardziej słyszalne w trybach stricte sportowych jak Sport, Race, Drift (!) czy Special (tryb na Nürburgring!). Zaraz, zaraz “Drift”??? Jaki drift w aucie czteronapędowym w którym tylna oś jest dołączana do przedniej?
Tego Golf R 7. generacji nie potrafił
Na lewym ramieniu kierownicy nowego Golfa R znajduje się charakterystyczny przycisk “R”. To szybki aktywator trybu “Race” i jednocześnie możliwość wybrania przez kierowcę jeszcze dwóch nowych, niedostępnych u poprzednika, trybów jazdy.
Najnowsza R-ka jest wyposażona w zmodernizowany mocno napęd 4Motion z systemem sterowania dopływem momentu obrotowego osobno do kół tylnej osi (R-Performance Torque Vectoring). W klasycznym aucie czteronapędowym z dołączaną tylną osią, koła tylne nie mają szans poruszać się szybciej niż koła przednie, ale tu Volkswagen zastosował ciekawe rozwiązanie: wektorowanie momentu z niezależnym rozdziałem momentu na koła tylnej osi oznacza, że w trybie Drift auto jest w stanie przekazać większy moment na koło tylne znajdujące się po zewnętrznej stronie zakrętu. Efekt? Piorunujący: czujesz jak tył zaczyna wyprzedzać przód i po prostu driftujesz. Jednak ostrożnie, to nie jest tryb dla każdego. Już przy próbie jego aktywacji na ekranie multimedialnym pojawia się ostrzeżenie, że jest to funkcja przeznaczona wyłącznie na tor lub zamknięte odcinki dróg. Na drogach publicznych, jeżeli chcecie poczuć moc tego pojazdu, używajcie trybów Sport lub – jeszcze lepiej – Race. Auto pokaże swój potencjał, a jednocześnie oferuje znakomitą trakcję i przyczepność, w czym na pewno pomaga nie tylko technologia, ale też aerodynamika, czy obniżone o 20 mm zawieszenie o zmiennej charakterystyce tłumienia.
VW Golf R – czy da się nim jechać spokojnie?
Jak najbardziej. VW Golf R może się zachowywać jak zwykły, cywilny Golf 8. generacji. Aktywujemy tryb Comfort i po prostu spokojnie jedziemy do celu. Do naszej dyspozycji jest cała armia systemów wspomagających kierowcę włącznie z rozbudowanym Travel Assist najnowszej generacji (połączenie prowadzenia po torze z adaptacyjnym tempomatem reagującym na konfigurację trasy, dane nawigacji, rozpoznawanie znaków czy ruch na drodze). Również brzmienie wydechu Akrapovicia w tym trybie staje się znacznie subtelniejsze. Oto nasz pomiar hałasu przy 100 km/h:
Wynik 67,4 dBA to rezultat typowy dla aut klasy kompaktowej, mogłoby być nieco ciszej, ale też nie jest tak, że dłuższa podróż będzie wyczerpująca. Podobnie jest z zawieszeniem. Niskoprofilowe gumy (profil 40) na 19-calowych felgach nie izolują tak od nierówności jak zwykłe opony o profilu 55 z mniejszymi felgami, ale przy komfortowych nastawach zawieszenia jazda absolutnie nie jest udręką dla naszych pleców. Jest po prostu jak w aucie kompaktowym, no może ciut twardziej, ale za to pewniej. Jedyne na co raczej nie możemy liczyć to obiecywane przez producenta spalanie 7,9 l/100 km. Realnie należy liczyć się z zużyciem z dziewiątką z przodu i to bez przesadnego korzystania z dynamiki. Gdy chcemy użyć potencjału to siłą rzeczy… sami rozumiecie “dycha” pęknie. Wynik i tak jest imponujący, pamiętajmy czym dysponujemy: 320 KM i 420 Nm.
Funkcjonalność? Przecież to Golf
Ergonomia kabiny jest dobra, ale… naszym zdaniem w poprzedniej generacji była nieco lepsza, co wynika z faktu, że Volkswagen, a właściwie cały VAG z uporem godnym lepszej sprawy forsuje w pełni dotykowy interfejs obsługi. Jeżeli nie potraficie żyć bez smartfona a ekrany dotykowe to coś, bez czego nie wyobrażacie sobie życia – polubicie kokpit VW Golfa R. Tradycjonaliści będą mieli ciężej, ale dynamika i potencjał tego wozu powinny im to wynagrodzić.
Tylna kanapa R-ki jest przeznaczona raczej dla dwojga pasażerów. Nie zmęczycie się w dłuższych trasach, miejsca na nogi i nad głową jest w sam raz. Nie zabrakło gniazd USB (tylko nowe USB-C), podłokietnika (dość szerokiego) z miejscami na napoje, zestawu kieszonek na oparciach przednich fotel, schowków w drzwiach. Pasażerowie kanapy mają też możliwość ustawienia temperatury klimatyzacji z tyłu. Trójstrefówka jest tu standardem.
Także możliwości bagażowe są typowe dla auta kompaktowego z nadwoziem hatchback. Wartość 374 litry nie jest rekordowa, ale w zupełności wystarczająca. Jednak w naszym egzemplarzu miejsce na bagaż ograniczał subwoofer opcjonalnego systemu audio Harman-Kardon umieszczony pod uchylną podłogą. Złożenie oparć foteli tylnej kanapy tworzy płaską przestrzeń o pojemności do 1230 litrów.
VW Golf R – ceny i werdykt
Bazowo cena najnowszego VW Golfa R startuje od 198 690 zł, jednak nasz egzemplarz testowy był jeszcze bogato doposażony (sama wartość wyposażenia dodatkowego to aż 52 810 zł; na pewno warto zainwestować w pakiet R-Performance, ale już nagłośnienie Harman-Kardon, czy head-up display, niekoniecznie). W efekcie cena egzemplarza widocznego na zdjęciu to 251 500 zł.
Ćwierć miliona za kompaktowego hatchbacka? Nie, ćwierć miliona za sportowe auto – nazwijmy rzecz po imieniu. Kompaktowym hatchbackiem jest zwykły Golf, którego – ósmą generację – możemy mieć za 90 790 zł. To cena za podstawową odmianę Life z 1.0 TSI o mocy 110 KM i 6-biegowym manualem. Tutaj płacisz za to, że odstawiasz spod świateł takie tuzy jak Audi S3 Sportback TFSI quattro (od 197 300 zł), Mercedes-AMG A 35 4Matic (od 194 100 zł), BMW M135i xDrive (od 200 300 zł), czy Porsche 718 Cayman (od 248 000 zł). Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to cóż… VW Golf R nie jest dla niego.
A może coś mniejszego, ale też z pazurkiem? Zobacz test Hyundaia i20 N