Kia XCeed zadebiutowała w 2019 i po trzech latach przeszła kurację odmładzającą. Trzeba przyznać, że należy do najładniejszych przedstawicieli gatunku kompaktowego, choć rozmiarami ustępuje wielu rywalom, zwłaszcza niemieckim. W najmocniejszej wersji potrafi być też szybka. Czy jest to model warty grzechu?
Stylizacja
Trudno nie odnieść wrażenia, że wzornictwo Kii z ostatnich lat uchodzi za udane lub bardzo udane. Do tej grupy należy XCeed. Kompaktowy crossover, który nie notuje spektakularnych wyników sprzedaży. A szkoda, bo warto się nad nim pochylić na dłuższą chwilę. Zgrabne proporcje nie zdradzają rozmiarów. Lekko opadająca linia dachu może przywodzić na myśl SUV-y coupe. Karoseria mierzy 439,5 cm długości, a szerokość wynosi 182,5 cm. Do tego doliczamy rozstaw osi na poziomie 265 cm i prześwit zależny od zastosowanych felg. Stawiając Koreańczyka na osiemnastkach, otrzymujemy przyzwoite 18,5 cm. Do forsowania miejskich krawężników w zupełności wystarczy.
Kolejny rozdział to dodatki. Do najważniejszych należą adaptacyjne reflektory LED i pakiet GT-Line. Dzięki niemu Kia wygląda bardziej zawiadiacko i kojarzy się trochę z usportowionymi kompaktami sprzed dekady. Ciekawy wyróżnik.
Rozmiary
Producent nie ukrywa, że XCeed w dużym stopniu bazuje na Ceedzie. Co ciekawe, lekko uterenowionemu modelowi bliżej do klasycznych kompaktów niż klasowych rywali w postaci Skody Karoq czy Opla Grandlanda. Auto ma 150 cm wysokości, a wspomniana Skoda aż o 10 cm więcej. Koreański samochód jest zatem pomostem. Dłuższym o 9 cm o zwykłego Ceeda i oferującym łatwiejsze zajmowanie miejsca w obu rzędach. W bagażniku mieści od 426 do 1378 litrów.
Istotne, że Kia zapewnia sporo przestrzeni w dwóch rzędach. Zacznijmy od kanapy, gdzie z powodzeniem zamocujemy dwie dorosłe osoby. Mają dość centymetrów przed kolanami i na wysokości barków, a siedziska są całkiem wygodne. Z uwagi na opadający dach, miejsca zabraknie wysokim pasażerom nad głowami. Optymalny wariant? Osobnicy o wzroście do 182-185 cm. Unikajmy koszykarzy. Nieco lepiej jest z przodu, gdzie do dyspozycji możemy mieć podgrzewane i wentylowane fotele. Zostały przyzwoicie wyprofilowane, co uprzyjemnia nie tylko długie podróże, lecz również nieco ostrzejsze atakowanie ciasnych łuków. Gorzej za to przedstawia się widoczność do tyłu i na boki. Ładne, dynamiczne opakowanie wzięło tutaj górę. Nieodzowny element stanowi przez to kamera cofania. Bez niej nie wyjeżdżajmy z salonu.
Pośród gadżetów, znajdziemy również podgrzewaną przednią szybę, indukcyjną ładowarkę i multimedia z 10,25-calowym ekranem dotykowym. Jest standardem dla dwóch najwyższych wersji Business i GT-Line. Jest dość przejrzysty, ale z uwagi na liczne opcje, poznanie poszczególnych zakładek i folderów zajmie dłuższą chwilę. Dobrze za to wypada zestaw audio sygnowany przez JBL, który ma 320 W i subwoofer w bagażniku. Dostaniemy go za darmo, stawiając na wspomniane specyfikacje wyposażeniowe. Kolejny plus stawiamy przy materiałach wykończeniowych i spasowaniu. Tylko tworzywa w dolnej części kokpitu są twarde i niezbyt przyjemne w dotyku.
Jakie silniki znajdziesz w Kia XCeed?
Jeszcze w zeszłym roku, gdy Kia zaaktualizowała cennik modelu po liftingu, mogliśmy w nim znaleźć benzynowe 1.0 T-GTI o mocy 120 KM i diesla 1.6 CRDI generującego 136 KM. To jednostki znane także z wielu aut Hyundaia. Wypadły z oferty z uwagi na znikome zainteresowanie. W katalogu pozostał 1.5 T-GDI 160 KM i 1.6 T-GDI rozwijający 204 KM. Mocniejszy również nie doczeka się kontynuacji. Podobny lost spotkał hybrydę plug-in z realnym zasięgiem rzędu 45-50 kilometrów (141 KM). Dostępne są tylko auta obecne na stokach u dilerów. Tych na szczęście jest wciąż dość dużo. Wobec tego postanowiliśmy sprawdzić najmocniejszy wariant. Szkoda, że jego dni są policzone.
Osiągi Kia XCeed 1.6 T-GDI
1.6 T-GDI ma 204 KM i 265 Nm. Ten silnik w Hyundaiu i20 N sieje prawdziwe spustoszenie. Tutaj, w rodzinnym SUV-ie o kompaktowych rozmiarach ma zupełnie inny charakter. Nie nastraja do jazdy na granicy przyczepności, a dźwiękiem nie zachęca do zapędzania wskazówki obrotomierza pod czerwone pole. Jest żwawy, to musimy mu oddać. Rozpędza Kię do setki w 7,5 sekundy, a wirtualny prędkościomierz kończy bieg na 220 km/h. To osiągi rodem z pierwszej generacji Seata Leona Cupry 1.8 TSI. Obecnie robią znacznie mniejsze wrażenie. Tym bardziej że mamy do czynienia z samochodem o zwiększonym prześwicie i rekreacyjnym charakterze. Parametry trafiają na przednią oś za sprawą dwusprzęgłowej skrzyni 7-stopniowej DCT. Ta jest zupełnie przyzwoita, ale nie spodziewajmy się po niej precyzji kontrolera z wieży lotów. Potrafi mieć chwile zawahania się i najbardziej wydajnie funkcjonuje podczas spokojnego operowania gazem.
Prowadzenie
Doładowany motor też nie zachęca do mierzenia się z innymi samochodami na każdych światłach. Zapewnia wyraźnie lepszą elastyczność o 1.5 T-GDI i to nam musi wystarczyć. Podobnie ma się rzecz z zawieszeniem, w którym zastosowano hydrauliczne odbojniki. Jest nad wyraz komfortowe, a problemy wykazuje dopiero podczas kontaktu z następującymi po sobie poprzecznymi przeszkodami. Układ kierowniczy również ukierunkowano na wygodę. Czasem zbyt sztucznie oddaje aktualne położenie kół. Zastrzeżenia nie mamy do pewności prowadzenia. Mimo lekkości Kia XCeed daje dużo spokoju i zdecydowanie bliżej mu do klasycznych kompaktów niż wszelkiej maści crossoverów. Spora w tym zasługa wyważenia i masy własnej na poziomie 1350 kilogramów.
Zużycie paliwa
Na deser zostawiliśmy zużycie paliwa. To niestety wypada przeciętnie. W mieście trudno zejść poniżej 10 litrów. W obfitych korkach komputer pokładowy wskaże nawet 12-13 l. Przy prędkościach autostradowych Kia XCeed 1.6 T-GDI potrzebuje przynajmniej 9 l. Natomiast 2 litry zaoszczędzimy podczas spokojnego lotu drogami powiatowymi i krajowymi.
Cena
Ostatni bastion stanowi cena. Ta zaczyna się od 105 500 zł za nieźle wyposażoną specyfikację L powiązaną z silnikiem 1.5 T-GDI o mocy 160 KM. Dopłata do dwusprzęgłowego automatu wynosi 8 tysięcy zł. 1.6 T-GDI rozwijający 204 KM i 265 Nm został wyceniony na 145 500 zł. Kia XCeed GT-Line wymaga wysupłania z portfela dodatkowych 11 tysięcy. Dorzucamy kolejne 5 tysięcy i dostajemy metalizowany lakier oraz panoramiczne okno dachowe. W stosunku do kompaktowej konkurencji, zwłaszcza niemieckiej, cena jest przyzwoita i powinna przekładać się na znacznie większe zainteresowanie, niż ma to miejsce w rynkowej rzeczywistości.
Werdykt
Dziw bierze, że w dobie euforycznego wręcz zainteresowania crossoverami i SUV-ami, Kia XCeed pozostaje w cieniu. Sprzedaje się dwukrotnie słabiej względem Sportage’a, ale porównywalnie z kompaktowym Ceedem. Oferuje to, co Europejczycy lubią najbardziej. Ładne opakowanie nawiązujące do coupe, spory prześwit, niemały bagażnik i komfortowy układ jezdny. Z drugiej strony, spodziewalibyśmy się po tej wersji lepszej dynamiki i wyraźnie niższego zużycia paliwa.