Szwedzki konstruktor hipersamochodów niejednokrotnie potrafił zaskoczyć świat czymś więcej niż wyłącznie absurdalnymi wręcz osiągami swoich aut. W epoce walki z każdym nadmiarowym gramem emisji dwutlenku węgla większość graczy patrzy w stronę elektromobilności. Niektórzy – jak np. Porsche, przebąkują o silnikach na paliwa syntetyczne, wielu pracuje nad napędami wodorowymi (nie tylko Toyota), ale Koenigsegg, po swojemu, podąża nieszablonowymi drogami – w planach producenta są auta, którym energię do jazdy dostarczą wulkany. Bez obaw, chcąc “zatankować” nie trzeba będzie wjeżdżać do kraterów czynnych wulkanów. Pomysł jest zaskakująco prosty. Chodzi o wykorzystanie jako paliwa metanolu powstałego z… wyziewów wulkanicznych.
Jakim cudem metanol może być zeroemisyjny? I dlaczego wulkany? Christian von Koenigsegg odpowiedział na te pytania Bloombergowi. Jak się okazuje nieszablonowe podejście nie było wynalezieniem koła na nowo, odpowiednie technologie już istnieją i są dość powszechnie stosowane na Islandii. Islandczycy, mieszkańcy wulkanicznej wyspy na Atlantyku opracowali technologię pozyskiwania metanolu z aktywnych wulkanów. Wulkany wysyłają do atmosfery sporo dwutlenku węgla, ale to nie jest nadmiarowa, pochodząca od ludzkiej działalności emisja. Wykorzystując ten dwutlenek węgla do produkcji metanolu otrzymujemy paliwo, które w istocie nie spowodowało żadnej nadmiarowej emisji.
Warto zaznaczyć, że metanol jest również paliwem znacznie lepszym dla środowiska, gdy weźmiemy produkty jego spalania. Bo w końcu w silniku spalinowym na metanol – a o takich konstrukcjach mówi Christian von Koenigsegg – paliwo ulega spaleniu. Jednak w przeciwieństwie do benzyny i oleju napędowego w wyniku spalenia metanolu nie otrzymujemy ani grama tlenków azotu czy innych szkodliwych substancji. Reakcja spalania metanolu jest bardzo czysta – produktami spalenia tego najprostszego alkoholu są wyłącznie dwutlenek węgla i czysta chemicznie woda. Owszem, jest dwutlenek węgla, ale to ten sam CO2, który w procesie produkcji paliwa został “zabrany” wulkanom, zatem o nadmiarowej emisji w tym przypadku nie ma mowy. Bilans węglowy się nie zmienia, ślad auta metanolowego – o ile paliwo wyprodukowano zeroemisyjnie (dotyczy to nie tylko samej emisji wulkanicznej, ale też technologii produkcji – ona również musi być zeroemisyjna, by równanie się spinało) – jest zerowy.
Koenigsegg stawia sprawę jasno: doskonale zdaje sobie sprawę z wagi sytuacji związanej z globalną emisją CO2, ale stosuje nieszablonowe podejście. Firma nie ucieka od elektryfikacji, wręcz przeciwnie, a ostatnie roszady personalne (do Koenigsegga trafił Evan Horetsky z Tesli) to doskonale pokazują. Potwierdzeniem są też deklaracje von Koenigsegga dotyczące elektryfikacji samej firmy. Celem jest dostarczenie energii odnawialnej w całym łańcuchu produkcji, bo tylko wtedy możliwe będzie produkowanie ultraszybkich i jednocześnie bardzo lekkich (niemożliwe w przypadku aut elektrycznych z bateriami) supersportowych bolidów zasilanych wulkanicznym metanolem o zerowej emisji.