To już tradycja, że zwycięzca wyścigu Indianapolis 500 “opija” swój triumf butelką mleka. Z pewnością producenci coli i energy drinków drapią się po głowach… o co tutaj chodzi?
Pij mleko! Będziesz wielki
Wyścig Indianapolis 500, ma tradycję długą jak sama motoryzacja. I tak w 1936 na Indy 500 po raz pierwszy główną nagrodą było kultowe trofeum Borg-Warner, ale wydarzenie przeszło do historii z zupełnie innego powodu. Zwycięzca Louis Meyer był wychowany w wierze w odżywcze i orzeźwiające właściwości maślanki. No i po przejechaniu mety wypił łyk białego napoju, a następnie wyjechał swoim Millerem na paradne okrążenie po Indianapolis Motor Speedway.
Reklama dźwignią handlu
Pewien marketingowiec z branży mleczarskiej zobaczył materiał filmowy z uroczystości i nieświadomy, że to maślanka stwierdził, że byłby dobry pomysł, gdyby zwycięzcy Indy pili mleko – i od tego się zaczęło! Pisanie mlecznych kart historii przerwała II Wojna Światowa, a po wznowieniu wyścigów kolejny trzykrotny zwycięzca Wilbur Shaw zawsze pił wodę. Zdawało się, że tradycja przepadła, ale Shaw zginął w katastrofie lotniczej i pomysł picia mleczka pojawił się na nowo. Amerykański przemysł mleczarski zdecydował się nawet zaoferować zwycięzcy 400 dolarów i dorzucić 50 dla głównego mechanika, pod warunkiem, że kierowca wypije mleczko podczas swojego Victory Lane. W kolejnych latach kierowcy otrzymywali wodę i mleko do wyboru, ale w końcu wygrało mleko!
Nie będę pił mleka!
Do zabawnej sytuacji doszło w 1993 roku, kiedy to Emerson Fittipaldi, po swoim drugim zwycięstwie, odepchnął oferowaną butelkę mleka i zdecydował się wypić sok pomarańczowy, wyjaśniając komentatorowi, że promuje brazylijski przemysł napojów cytrusowych. Kierowca został wyśmiany przez tłum, a plotka głosi, że właściciel jego zespołu, Roger Penske, przekonał go, by wziął łyk mleka. Fittipaldi zdał sobie sprawę ze swojego błędu, a pieniądze, które zwycięzca otrzymuje od American Dairy Association, zostały następnie przekazane na cele charytatywne.
Dziś sprawę mleka biorą na serio
W dzisiejszych czasach każdy kierowca biorący udział w wyścigu jest wcześniej pytany przez Stowarzyszenie Mleczarskie, jakie mleko chciałby pić, gdyby wygrał i jest to z góry ustalone. Nawet ci, którzy nie tolerują laktozy mają powiedziane, że założenie wieńca BorgWarner oznacza też wypicie mleczka – koniec i kropka.
źródło: motorsport.com