Kalifornijski startup Aptera, upadły w 2011 roku po tym, jak firmie nie udało się zebrać funduszy na planowany pojazd elektryczny ponownie działa. Niczym Feniks z popiołów. I z rozmachem. Firma zaprezentowała elektryczny trójkołowiec Aptera Paradigm Plus. Auto ma mieć do 100 kWh baterii, zapewniać zasięg 1000 mil (ok. 1600 km) zasięgu. Teraz najlepsze – wcale nie musisz go ładować! Co za cuda?
Aptera – opływowy trójkołowiec
Na pierwszy rzut oka nie wygląda to źle. Aptera to trójkołowiec. Długość to 4368 mm. Zatem gabarytami pasuje raczej do aut kompaktowych, z tym że jest to samochód dwumiejscowy. Producent chwali się też pojemnością bagażnika wynoszącą 25 stóp sześciennych, czyli jakieś… 707 litrów. Pojazd ma mieć akumulatory o pojemności aż 100 kWh. Gdzie? Nie pytajcie nas. W specyfikacji tego pojazdu też nie ma tej informacji.
Pojazd ma napędzać silnik elektryczny o bliżej nieznanej specyfikacji. Znana jest natomiast maksymalna moc: 150 kW lub 100 kW. Zależnie od tego czy model ma być w wersji z napędem na wszystkie (trzy) koła, czy na przednią oś (słabsza wersja). Mocniejszy motor ma zapewniać bardzo dobrą dynamikę. 60 mil/h (ok. 96 km/h) pojazd ma uzyskiwać w 3,5 sekundy.
Nigdy nie będziesz ładować?
Najciekawsze jest jednak ładowanie. Producent zachwala własną technologię Aptera Never Charge (dosłownie “Aptera nigdy (się) nie ładuje”). Auto jest pokryte maksymalnie 3 metrami kwadratowymi paneli solarnych, co zdaniem kalifornijskiego startupu ma zapewnić kierowcy koniec zmartwień o ładowanie. Niestety, auto zasilane wyłącznie ze słońca to iluzja. Zapobiegawczo producent dodał też możliwość ładowania z ładowarek elektrycznych o mocy do 50 kW.
Na naszą planetę pada konkretna ilość energii słonecznej. Jest ona określana przez tzw. stałą słoneczną wynoszącą 1361 W/m2. Tyle, że stała słoneczna dotyczy energii u szczytu ziemskiej atmosfery (czyli na dobrą sprawę na orbicie wokółziemskiej). Na ziemi mamy atmosferę, która odbija część emitowanej ze słońca energii. Do powierzchni dociera jakieś 1000 W/m2. Tylko w najlepiej nasłonecznionych rejonach (na równiku przy bezchmurnym niebie w samo południe, gdy Słońce jest w zenicie).
Słońca nie wystarczy – nawet w Kalifornii
Kolejna kwestia – panele. Kształt ogniw solarnych (pokrytych dodatkowo jakimś tworzywem, co tylko osłabia ich sprawność) sugeruje, że zastosowano ogniwa monokrystaliczne. Owszem, to najlepsze co możemy dostać na rynku. Ich sprawność? Jakieś 22 proc. Z trzech metrów paneli przez godzinę ładowania na równiku w samo południe da się uzyskać… jakieś 0,66 kWh. Przy idealnych warunkach.
Przewidywany czas ładowania Aptery Paradigm Plus? Z bateriami o pojemności 100 kWh, wyłącznie ze Słońca to lekko licząc 151 idealnie słonecznych godzin. Czyli zakładając optymistycznie nawet 4 godziny świetnego słońca dziennie (Kalifornia owszem, jest słonecznym stanem) wyjdzie niemal 40 dni ładowania. Nigdy nie będziesz ładował? No może, pod warunkiem, że… nigdzie nie będziesz jeździł.
Aptera to inżynierski koncept – jak VW XL1
Niestety stała słoneczna to swego rodzaju bariera fizyczna. Jest ona w żaden sposób nieprzekraczalna przy obecnym poziomie technologicznym. Nie jest możliwe zbudowanie użytecznego samochodu elektrycznego do codziennej eksploatacji ładowanego wyłącznie energią ze słońca. Nawet, gdy właściciel mieszka w słonecznej Kalifornii. Inna sprawa, że opływowa Aptera Paradigm Plus (współczynnik oporu powietrza to ponoć zaledwie Cx=0,13) nie jest autem użytkowym. To ciekawostka taka, jak zaprezentowany wiele lat temu przez Volkswagena model VW XL1. Auto z Wolsfburga zużywało średnio 0,9 litra oleju napędowego na każde 100 km.