Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Samochód na własność? To się przestaje opłacać

Stwierdzenie dorosłego człowieka w rozmowie: „nie mam samochodu”, wciąż budzi zdziwienie. Ale czy powinno?

Mogą prowadzić, ale nie mają auta

„Mam prawo jazdy, ale nie mam samochodu”. Takie zdanie w 2020 roku stawia osobę je wypowiadającą w roli ekscentryka, tak jest postrzegana. Interlokutor na ogół zadaje sobie całe mnóstwo pytań: czy mój rozmówca jest walczącym ekologiem? A może zmiany klimatyczne tak go dotknęły, że z samochodu postanowił zrezygnować? Na pewno ma blisko do pracy i nie ma dzieci. Odpowiedzi: „to się po prostu nie kalkuje” nikt jeszcze nie bierze pod uwagę, przynajmniej w Polsce. Tymczasem z punktu widzenia mieszkańca dużego miasta taka właśnie najczęściej jest motywacja do rezygnacji z samochodu.

Hulajnogi elektryczne błyskawicznie zdobyły popularność w całej Europie. fot. Łukasz Walkiewicz

W Warszawie więcej aut niż w Berlinie

Nasz kraj ten trend jeszcze omija, choć Warszawa, Kraków i Poznań już powoli go przyjmują. Powód jest prosty: komunikacja miejska i alternatywne wobec samochodu formy transportu stają się powszechne, popularne i przede wszystkim finansowo dostępne. Na razie brak samochodu to pieśń przyszłości (która jednak przyjdzie). Teraz warszawiacy mają ponad dwukrotnie więcej samochodów niż mieszkańcy Berlina. W Berlinie, równie dobrze skomunikowanym co stolica Polski, aż 40 proc. pracujących dorosłych nie ma auta.

Europejczycy kupują coraz mniej samochodów na własność. fot. Łukasz Walkiewicz

Samochód w Polsce wyznacznikiem statusu społecznego

Jak wynika z badania Deloitte, w Polsce wciąż nie możemy/nie chcemy uwolnić się od przymusu wyrażenia swojego statusu społecznego posiadaniem samochodu. Jesteśmy na 6. miejscu w Europie pod względem liczby aut osobowych na 1000 mieszkańców – średnio mamy 571 pojazdów. Tymczasem mieszkańcy metropolii europejskich (z innymi – azjatyckimi i amerykańskimi – ze względu na ich rozległość, jest nieco inaczej) z powodów ekonomicznych i racjonalnych korzystają z dużo tańszych i ekologicznych środków transportu (rowerów, hulajnóg, skuterów, carsharingu czy samochodów elektrycznych). W Warszawie na 1000 mieszkańców przypada 715 samochodów, w stolicy Niemiec 333. Zdaniem analityków Deloitte, im dalej w przyszłość, tym ten trend do nieposiadania auta się nasili.

Polacy wciąż uważają, że własny samochód, szczególnie marki premium, podkreśla ich status społeczny. fot. Łukasz Walkiewicz

Coraz więcej nowych form transportu

Firma doradcza opublikowała analizę „Shared mobility in Poland – overview” („Współdzielony transport w Polsce – przegląd sytuacji”), w której czytamy, że polskie miasta zaczynają nadrabiać dystans w stosunku do innych europejskich metropolii. Także Polacy korzystają z komunikacji miejskiej i mikromobilności, czyli rozwiązań, które pozwalają na pokonanie krótkich dystansów za pomocą lekkich pojazdów zasilanych prądem, takich jak rowery, hulajnogi, skutery i małe samochody elektryczne. Na rozwój rynku wpływ ma mnóstwo czynników. Po pierwsze: oferta – samych hulajnóg, rowerów miejskich i aut w carsharingu jest w miastach całe mnóstwo, a operatorów przybywa w tempie geometrycznym. Po drugie: technologia. Dzięki takim rozwiązaniom jak GPS i płatności mobilne w aplikacjach korzystanie z nowych form transportu nigdy nie było takie łatwe.

Wynajem miejskich samochodów elektrycznych powoli zmienia europejskie metropolie. fot. Łukasz Walkiewicz

„Postępująca urbanizacja i wzrost liczby mieszkańców dużych miast powodują coraz większe problemy związane z ruchem samochodowym. W polskich metropoliach jest najwięcej samochodów w stosunku do liczby mieszkańców. Co ciekawe, w Europie widać odwrotny trend – dostępność alternatywnych środków transportu powoduje zmniejszenie liczby pojazdów w miastach” – pisze w raporcie Rafał Nessel, starszy menedżer w zespole doradztwa technologicznego Deloitte.

Nie musisz mieć auta, żeby jeździć

Na końcu, a może na początku, pojawia się także ekonomia. To ona ostatecznie sprawia, że rezygnacja z samochodu wydaje się oczywista. Przy czym chodzi o rezygnację z samochodu posiadanego na własność, stojącego pod domem lub w garażu. A nie z jazdy samochodem w ogóle. Przeciętny mieszkaniec wielkiego miasta ma do dyspozycji, poza mikromobilnością, komunikacją miejską, także sieci taksówek. Ale nie te, które znamy z przeszłości, lecz nowe – Uber i Bolt to najbardziej znane, ale ich model biznesowy powielają także korporacje taksówkarskie, w tym np. Free Now czy iTaxi. Dla mieszkańca miasta jasne staje się, że nie musi używać auta na co dzień, a zaoszczędzone pieniądze zainwestować w pokonanie większej odległości taksówką, samochodem wynajętym lub (jeśli pozwoli pogoda) rowerem raz na jakiś czas.

W holenderskich miastach rowerów jest dużo więcej niż samochodów. fot. Łukasz Walkiewicz

Producenci samochodów idą w mikromobilność

Trend nieposiadania auta na własność dostrzegają zresztą sami producenci samochodów, te tradycyjne koncerny. Zatem nie tylko dostarczają (po preferencyjnych cenach, jak można przypuszczać) auta miastom, by wspomóc carsharing oraz zarabiać na nim, ale też kupują firmy świadczące alternatywne usługi transportowe. Free Now należy do joint venture założonego przez „wrogów”, Mercedesa i BMW. Koncerny motoryzacyjne kupują (lub same tworzą) także firmy dostarczające mikromobilność.

Ile kosztuje posiadanie własnego samochodu?

Polska wciąż jest nieco w tyle za trendami europejskimi, wciąż posiadanie samochodu jest „normalne”, a jego nieposiadanie „nienormalne”. Ale i to się zmieni, a pomoże wzrost cen aut, wzrost świadomości ekologicznej, wzrost opłat za parkowanie, wzrost cen paliwa, wzrost cen ubezpieczeń i jeszcze kilka innych wzrostów, a które przeciętny mieszkaniec metropolii ma ochotę odpowiedzieć, że „to ja pasuję”. Żeby argumentacja była pełna, dodajmy, że roczny koszt utrzymania auta o wartości 15-20 tys. zł, a więc taniego, używanego, na które składa się ubezpieczenie OC/AC, opłaty rejestracyjne, paliwo, koszty parkowania, naprawy, wymiany eksploatacyjne, to co najmniej 8-9 tys. zł. Miesięcznie daje to ok. 700 zł, a więc więcej niż (w mieście) zapłaci się za wszystkie alternatywne wobec auta metody transportu.

Myśląc o własnym samochodzie, dobrze jest wziąć pod uwagę wszystkie koszty. fot. Łukasz Walkiewicz
Total
0
Shares