W drugiej dekadzie XX producenci samochodów bardzo „podkręcili tempo” w segmencie aut miejskich. Kiedyś te proste, niewielkie pojazdy spełniany zasadniczą potrzebę przemieszczania się w miejskiej dżungli. Tylko tyle i aż tyle. Brakowało im ogłady oraz „dopieszczenia”, które można było spotkać w większych modelach. Dziś jest inaczej – segment B to teraz zwinne, pojemne, dobrze wyciszone i mające nienaganne maniery auta. Czy Hyundai i20 ma wystarczająco dużo zalet, żeby powalczyć o koronę tego sektora rynku?
Wyposażenie i cena
Do redakcji trafił I20 w najwyższej odmianie wyposażenia Premium z trzycylindrowym silnikiem 1.0 turbo sparowanym z 7-biegowym automatem. Jednym słowem jest to topowa odmiana wyposażeniowa i silnikowa. Taki samochód kosztuje niewiele ponad 100 tys. zł. Czy to w ogóle fair, że sprawdzamy auto o praktycznie zdublowanej cenie względem wersji podstawowej? Nasz samochód został wyposażony w wiele istotnych elementów, które są dostępne jedynie w Premium. Należy do nich dwukolorowe wnętrze, które w reszcie wersji jest zwyczajnie całe czarne. Ponadto drzwi mają w Premium pakiet niebieskiego oświetlania LED, którego próżno szukać w tańszych i20. Testowany i20 wyposażony został również w system audio BOSE z logo w każdych drzwiach i z subwooferem w bagażniku. Jego obsługa odbywa się przez świetny 10,25-calowy ekran multimedialny. Przed kierowcą znajduje się drugi, równie dobry ekran, który pełni rolę cyfrowego kokpitu. Dysonans między podstawową wersją Classic, a testowanym premium najlepiej można zrozumieć przytaczając fakt, że w najtańszym i20 producent nie zamontował żadnego radioodtwarzacza, ani nawet głośników w drzwiach do podłączenia z dokupionym radiem.
Pod maską i20 – ile kosztuje moc
Bazowym silnikiem i20 Nowej Generacji jest nowy 4-cylindrowy silnik benzynowy 1.2 MPi, który generuje 84 KM. Jednostka z 5-cio biegową skrzynią manualną (5MT) kosztuje 54 800 zł w wersji Classic, 61 000 zł w Classic Plus, a w wersji Comfort 66 500 zł. Mocniejszy, turbodoładowany silnik 1.0 T-GDi o mocy 100 koni mechanicznych przenoszonych za pomocą 6-cio biegowej skrzyni manualnej (6MT) kosztuje 67 400 zł w bogatszej niż bazowa wersji Classic Plus. Wariant 1.0 T-GDI 6MT 100 KM dostępny jest również w wersjach Comfort i Premium, które są droższe o odpowiednio 5 500 zł i 14 500 zł, a także z 7-mio biegową, dwusprzęgłową skrzynią biegów wymagającą 5 300 zł dopłaty. Gamę wieńczy 48-woltowy hybrydowy układ napędowy z silnikiem 1.0 T-GDI o mocy 100 koni mechanicznych. Wariant 1.0 T-GDI 6iMT 48V z nowo opracowaną 6-cio biegową, inteligentną, manualną skrzynia biegów (iMT) kosztuje 71 100 zł w wersji Classic Plus oraz 76 600 zł w wersji Comfort. Warianty hybrydowe z 7-mio biegową, dwusprzęgłową skrzynią biegów dostępne są za dopłatą 4 300 zł.
Wnętrze i20
Hyundai i20 nowej generacji dostępny jest jako 5-cio drzwiowy hatchback. Auto ma 4040 mm długości i spory rozstaw osi 2580 mm. Dzięki „wypchnięciu” kół w rogi nadwozia konstruktorom udało się uzyskać bardzo pojemne wnętrze. Siedząc z przodu można bardzo łatwo zapomnieć, że to w ogóle miejskie auto segmentu B. W każdą stronę jest sporo przestrzeni, a na dodatek otaczające pasażerów plastiki są masywne i dobrej jakości.
Tylny rząd nie został potraktowany po macoszemu. Spokojnie mieszczą się tutaj dorosłe osoby i nie bałbym się wyruszyć w kilkugodzinną trasę we czwórkę. Samochód jest przy tym naprawdę dobrze wyciszony. W porównaniu z kabiną, to subiektywnie najmniejszy jest bagażnik. Co prawda ma 351 l pojemności, ale przez podwójną podłogę sprawia wrażenie dużo bardziej ciasnego. Wygodna siatka na dnie bagażnika zarezerwowana jest dla wersji Premium.
Nadwozie i20
I20 wygląda nowocześnie i dojrzale. To auto niczym nie ustępuje w wyglądzie europejskim konstrukcjom. Czarny dach, czarny grill, 17-calowe felgi – czerwony mieszczuch pełen jest stylowych dodatków. Co bardzo istotne i20 udało się wypracować stylistyczny kompromis, który sprawia, że zarówno kobiety jak i mężczyźni będą się w nim dobrze czuli. Jazda i20 dla nikogo nie jest obciachem. Nam podoba się design przodu z nowocześnie poprowadzoną linią reflektorów. Z kolei z tyłu lampy są ze sobą połączone listwą, która niestety się nie świeci – szkoda.
Jazda Hyundaiem i20
Bardzo pozytywne wrażenia z jazdy dostarcza zawieszenie i20. Duży rozstaw osi w połączeniu z niewielką masą własną sprawia, że samochód świetnie wybiera nierówności oraz bardzo pewnie się prowadzi. Mieliśmy okazję przejechać śnieżycę w i20, a małe przednionapędowe auto dawało kierowcy duży zapas bezpieczeństwa. Na dodatek bogata oferta elektronicznych systemów bezpieczeństwa dostępna jest już w standardzie. Np. wersja classic nie ma radia i głośników, ale jest wyposażona w system utrzymaniu w pasie ruchu. Szanujemy tak ustalone priorytety wyposażeniowe. i20 Nowej Generacji został wyposażony w bogaty pakiet systemów bezpieczeństwa w serii, w skład którego wchodzą: system utrzymywania pasa ruchu (LKA), asystent zapobiegania kolizjom czołowym z wykrywaniem pieszych i samochodów (FCA), asystent inteligentnego czytania znaków (ISLA), system ratunkowy eCall, system monitorujący poziom koncentracji uwagi kierowcy (DAW), system ostrzegający o odjechaniu poprzedzającego pojazdu (LVDA) oraz system monitorowania tylnej kanapy (ROA).
Subiektywie
Wersja za 100 tys. zł to bardzo fajne auto. Jasne wnętrze jest nowoczesne, pojemne i ładne. Fotele są wygodne, a kabina ma nienaganną ergonomię. To wszystko sprawia, że można śmiało poświęcić swoją uwagę takim cechom kabiny jak np. pojemne cup holdery, dwa złącza USB w desce rozdzielczej, czy fakt, że każdy przycisk na desce rozdzielczej tego i20 pełni jakąś funkcję. Próżno szukać tutaj zaślepek. Jest podgrzewana kierownica oraz fotele, są zmienne tryby jazdy i kontroler czujników parkowania – nieźle. Oba multimedialne wyświetlacze są świetnej jakości. Szkoda jedynie, ze cały czas mają niebieski motyw. Rozumiemy, że to kolor marki Hyundai, ale np. po przełączeniu w tryb sport fajnie, jakby wszystko rozbłysło na czerwono.
Podsumowanie
Tym razem będzie bardzo krótkie. Mój reporterski obiektywizm nakazuje mi przekazać, że i20 to dobry samochód, które można spokojnie brać pod uwagę przy wyborze miejskiego autka. Z kolei moja bezgraniczna miłość do motoryzacji każe mi napisać, że czekamy na sportową wersję N. Ten mały 200-konny potworek ma szansę zawrócić w głowie!