Największa firma świata zrobi swój własny samochód. To może być przełom, jakiego nikt sobie jeszcze nie jest w stanie wyobrazić. Pytanie tylko po co producent smartfonów, zegarków i komputerów miałby wchodzić w motoryzacyjny biznes, który jest jednym z najtrudniejszych?
Samochód Apple’a będzie elektryczny i autonomiczny. Nie wiadomo, czy firma sama wybuduje fabrykę, czy nawiąże współpracę z już istniejącym producentem. Nie wiadomo, jak będzie wyglądał wóz, ani jakie będzie miał funkcje ten nowy samochód. Wiadomo, że świat ma na jego punkcie oszaleć, tak jak wcześniej oszalał na puncie komputerów Apple’a, iPodów, iPhone’ów, iPadów i Apple Watchy.
To nie są plotki. O tym, że Apple na poważnie bierze się za motoryzację, poinformowała pod koniec grudnia 2020 roku Agencja Reutera. To medium, jedno z najbardziej szanowanych na świecie, jeśli podaje informację nieoficjalną, to naprawdę musi mieć dobry przeciek i wiarygodne źródło (nawet jeśli anonimowe). Apple nie potwierdziło, ale też nie zaprzeczyło informacjom Reutersa.
Samochód Apple’a. Jaki może być?
Ameryka po tej informacji zagotowała się. Analitycy zaczęli sobie zadawać setki pytań. Niby dlaczego Apple, pracujące w biznesie ze znacznie większymi marżami (sprzęt elektroniczny), zamierza wejść w motoryzację, która marże ma niewielkie (u przeważającej większości producentów, bo są wyjątki, dotyczące głównie wytwórców aut luksusowych). Czy naprawdę rosnąca potęga Tesli aż tak „wystraszyła” giganta z Cupertino, że postanowił zrobić własny wóz? A może chodzi o wykorzystanie mody na wszystkie urządzenia Apple’a? Naprawdę wielu ludzi gotowych byłoby zapłacić nieco więcej, by do zegarka na ręku, MacBooka Pro w plecaku i iPhone’a w kieszeni dorzucić samochód.
Eksperci zaczęli też domniemywać, że Apple chce być pierwsze, ale nie w wyścigu o samochody elektryczne, lecz samochody autonomiczne. Wiadomo, że pracują nad nimi wszyscy, Tesla jest całkiem zaawansowana. Ale to Apple potrzebowałoby najbardziej takiego sprzętu, by na przykład – jak napisano w CNN – użytkownicy jeszcze więcej czasu spędzali na korzystaniu z urządzeń Apple’a. Czyli co, samochody Apple’a będą po to, żeby ich posiadacze mogli podczas autonomicznej jazdy używać więcej telefonów? Są tacy, którzy właśnie tak twierdzą.
Project Titan trwa i rozwija się
Ważne w tym wszystkim jest to, że Apple do autonomicznego auta nie podchodzi teraz. To trwa już od jakiegoś czasu. Plan ma nazwę, został ochrzczony jako Project Titan. Działania obejmują zarówno opracowanie własnego samochodu Apple’a, jak i dostarczenie systemu operacyjnego innym samochodom. Już w kwietniu 2017 r. Apple dostało pozwolenie Kalifornijskiego Departamentu Pojazdów Silnikowych na testowanie autonomicznych pojazdów. Biznesowi
analitycy (w tym z Morgan Stanley) powiedzieli wówczas jasno: „Coś się szykuje, coś granicznego, rewolucyjnego”.
Światowy rynek mobilności, który w przyszłości zdominuje mobilność elektryczna i autonomiczna, wart jest 10 bilionów dolarów. Apple jest warte 2 biliony i ma rezerwy finansowe, o jakich żadna inna firma nie może marzyć. Jeśli chodzi o produkcję sprzętu i oprogramowania, powoli zbliża się do ściany. Dobrym pomysłem jest dywersyfikacja działalności, a nie kręcenie się cały czas w zestawie tych samych produktów. Stąd Apple TV i raz na jakiś czas produkty spoza żelaznego repertuaru. Samochód mógłby być kolejnym.
Apple ma już Dream Team
Jak bardzo poważnie firma podchodzi do Projektu Titan niech świadczą dane dotyczące zatrudnienia. Przez parę ostatnich lat Apple zatrudniło najlepszych z najlepszych, szefów, kierowników, inżynierów i menedżerów z Tesli, Waymo Google, FCA (Fiat Chrysler Automobiles), BMW, Forda, Ubera. Ściągnęli Douga Fielda, który opracowywał pojazdy w Tesli, Fordzie i Segway’u, czy Juliana Honiga, byłego projektanta Audi. Ci ludzie naprawdę są w czubie kreatywnych głów biznesu motoryzacyjnego.
Apple miało nawet kłopot ze szpiegami. Jeszcze przed pandemią, w 2019 roku FBI oskarżyło dwóch Chińczyków z Apple’a o szpiegostwo. Przedstawiciele koncernu zeznali w sądzie, że gdyby te informacje wyciekły, a złodziejom się udało, „byłoby to ogromnie szkodliwe”.
Jednym z pomysłów na to, dlaczego Apple tak przyspieszyło, są wyniki Tesli. W pandemicznym roku 2020 firma Elona Muska wzrosła na giełdzie do 700 miliardów dolarów, siedmiokrotnie. Jest warta tyle, ile 10 kolejnych koncernów motoryzacyjnych. “Bańka” powie ktoś. Nieważne, powie drugi i doda, że Tesla może być wkrótce nie do zatrzymania, a na pewno nie do dogonienia. Apple nie może sobie na to pozwolić. Atmosferę wokół tych informacji podgrzał sam Elon Musk mówiąc, że kiedyś chciał sprzedać Teslę Timowi Cookowi, prezesowi Apple’a, a ten ponoć nawet nie odpowiedział na propozycję spotkania. Tim Cook nie odniósł się do tych rewelacji kontrowersyjnego biznesmena.
Apple iCar. Hyundai, Honda, czy Chińczycy?
Samochód powstanie, to już wiadomo. Amerykańskie media spekulują teraz, kto go fizycznie wykona. Jest mało prawdopodobne, by Apple zaczęło budować własne giga fabryki, jak Tesla. Za mało czasu i w sumie po co? W kolejce jako podwykonawcy ustawiają się – podobno – Hyundai i Honda. Nie bez znaczenia są także chińscy gracze, z właścicielem Volvo, koncernem Geely. Większość sprzętu Apple’a powstaje w Chinach, czemu nie miałby Apple iCar, jak czasami bywa nazywany autonomiczny pojazd koncernu z Cupertino.
Apple ma w odwodzie wiele innych firm. Cześć to producenci, część spece od technologii (Baidu i Nvidia), jeszcze inne od mobilności (Grab i Ola, konkurenci Ubera). Być może Apple szykuje coś, co będzie czymś więcej niż samochód w dzisiejszym rozumieniu? Jedno jest pewne. Jeśli ktoś miałby odmienić świat, to jest to właśnie ta firma.