Z pewnością pamiętacie historię żółtego Mclarena 650S, którego w 2017 na przejażdżkę zabrał pracownik pośrednika luksusowych aut tylko po to, żeby rozbić go na jednym z lokalnych rond. Historia miała miejsce w Krapkowicach, a jak ktoś “siedzi” w polskim auto-biznesie i słyszy tę nazwę miejscowości, to od razu wie o jaką firmę chodzi. Teraz, jak podaje o2.pl, zapadł z tej sprawie prawomocny wyrok, który uznaje sprawcę za niepoczytalnego!
Co się stało w 2017?
W 2017 kierujący Mclarenem nie ustąpił pierwszeństwa i ta nonszalancka decyzja sprawiła, że skończył na drzewie – był ranny i zaklinowany w sportowym aucie. Strażacy musieli użyć sprzętu, żeby go wydobyć z samochodu, a to znaczy mniej więcej tyle, że jeśli cokolwiek z bolidu jeszcze nadawało się do użytku po wypadku, to Straż Pożarna i tak to zniszczyła ratując życie mężczyzny, który trafił do szpitala.
Oskarżenie w sprawie Mclarena
Pracownik, który wybrał się na okrytą złą sławą przejażdzkę został oskarżony o przywłaszczenie auta i jego zniszczenie. W 2021 sąd, po przeanalizowaniu dowodów uznał, że sprawca w chwili zdarzenia był niepoczytalny! Dlaczego? Ponieważ miał hipoglikemię, czyli gwałtowny spadek cukru we krwi, który sprawił, że zaczął się dziwnie zachowywać, m.in. dokonał tego czynu.
“Oskarżony wpadł w hipoglikemię. Zaczął się zachowywać w sposób odmienny, czego jednocześnie nie był w stanie sam wychwycić. W efekcie tego przestał się kontrolować – uzasadnił wyrok sędzia Artur Sobczak”
Czyli cukrzyk może ukraść Mclarena?
Hipoglikemia to choroba powiązana z cukrzycą. Czy faktycznie fakt chorowania na zbyt niski poziom cukru uprawnia do przejażdżek w nieswoich super-samochodach? Właściciel firmy, w której rękach znajdował się Mclaren potwierdził w 2017, że auto nie miało ubezpieczenia, ponieważ było na sprzedaż. Przez to wszystkie koszty spadły właśnie na niego. Wyrok sądu sprawił, że zdecydował o wniesieniu apelacji. Niestety apelacja nic nie dała, a wyrok właśnie stał się prawomocny!
“Wyjazd samochodem na drogę publiczną był złamaniem wszystkich, dotychczasowych zasad obowiązujących w komisie. Ten McLaren nie był nawet ubezpieczony, bo był przeznaczony na sprzedaż i Martin G. doskonale o tym wiedział. Nie miał prawa nim jeździć” – powiedział NTO.pl reprezentant komisu.