Norwegia to kraj sprzeczności. Z jednej strony to jeden z największych producentów ropy naftowej w Europie, z drugiej kraj, który jest istną mekką elektromobilności. W żadnym innym państwie Europy samochody wyłącznie elektryczne nie cieszą się takim wzięciem jak właśnie w Norwegii. Sprzedaż jakiegokolwiek nowego samochodu z silnikiem spalinowym ma być w Norwegii niemożliwa. To co u nas wywołało by społeczne oburzenie, lawinę komentarzy i zapewne wcześniejsze wybory, Norwegowie kwitują w zasadzie wzruszeniem ramion – oni już podjęli decyzję.
Zakaz silników spalinowych w Wielkiej Brytanii – kiedy?
Spójrzmy na statystyki. Jak podaje serwis Electrek.co dane Norweskiej Rady Ruchu Drogowego raportującej miesięczne dane dotyczące sprzedaży wszystkich samochodów na lokalnym, norweskim rynku, jasno pokazują, że obywatele tego skandynawskiego państwa są coraz mniej zainteresowani samochodami z napędem spalinowym. Zgodnie z najnowszymi danymi samochody pozbawione jakiejkolwiek elektryfikacji stanowiły zaledwie 10 proc. zarejestrowanych nowych pojazdów. Rok wcześniej współczynnik ten wynosił 21 proc.
Jeżeli ten trend zostanie utrzymany ostatnie wyłączne spalinowe auto zostanie sprzedane w Norwegii już w kwietniu 2022 roku. Tyle, że pamiętajmy, że statystyka i prognozy na niej oparte do nie wyrocznia. Najprawdopodobniej tak nie będzie, bo wciąż istnieją gałęzie transportu, gdzie tradycyjne napędy spalinowe wciąż nie mają alternatywy. O ile możemy wyobrazić sobie zastąpienie aut osobowych wyłącznie elektrycznymi odpowiednikami, to już w transporcie ciężkim sprawa nie jest tak oczywista.
Ostatni spalinowy Volkswagen w Europie: 2035
Nie zmienia to jednak zasadniczego faktu, pomysł zakazu sprzedaży aut spalinowych w 2025 roku, który – póki co – jest tylko pomysłem, a nie obowiązującym w Norwegii prawem – gdy nawet wejdzie w życie nie będzie praktycznie dla żadnego Norwega zakazem, lecz w istocie potwierdzeniem stanu istniejącego. Zatem zakaz nawet jeżeli wejdzie do systemu prawnego Skandynawów i tak nie będzie mieć dla nich w 2025 roku żadnego znaczenia.
Norwegów stać jednak na elektromobilność, paradoksalnie dzięki ropie naftowej, której ten kraj jest znaczącym eksporterem. Bogate państwo stać na podatkowe zachęty dla obywateli, by inwestowali oni w auta elektryczne. I choć zachęty te straciły już część swojego pierwotnego smaku (np. wiele udogodnień dla posiadaczy aut elektrycznych, takich jak np. zwolnienia za przejazdy płatnymi drogami, czy bezpłatne parkowanie już zniesiono) to w żadnym razie nie osłabiło parcia Norwegów na elektromobilność. Norwegowie chyba zrozumieli, że samochody spalinowe odchodzą w przeszłość, po co zatem kupować auto spalinowe, którego za dziesięć lat nie da się sprzedać, bo… nie będzie go gdzie zatankować?