Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Bosch: Europa zbyt uzależniona od innych regionów

Były przedstawiciel Bosch, największego dostawcy branży motoryzacyjnej świata, wyjaśnia faktyczne podstawy kryzysu w motoryzacji.
Były prezes Bosch wyjaśnia: kryzys w motoryzacji nie skończy się szybko (fot. Markus Mainka / Shutterstock)

Bosch to marka doskonale znana, choć nie z produkcji samochodów, to z autami jest bardzo blisko – to największy dostawca branży motoryzacyjnej świata, a jej przewodniczący rady nadzorczej, Franz Fehrenbach (ustąpił ze stanowiska), w wypowiedzi dla Frankfurter Allgemeine Zeitung powiedział jasno: staliśmy się zbyt zależni od innych regionów. Jego zdaniem czas na zmiany.

Stellantis dogaduje się z Foxconnem – producentem iPhone’ów

Sytuacja branży motoryzacyjnej Europy wymyka się trochę spod kontroli. Owszem, marki i ich przedstawiciele robią dobrą minę, do złej gry, wciąż donoszą o różnego typu działaniach naprawczych, zmieniają strategię produkcji neutralizując pękające łańcuchy dostaw – już nie tylko półprzewodników, ale również innego typu materiałów.

Azja wyprzedziła Europę

Produkcja układów scalonych to nie jest trywialne zadanie, Azjaci mieli dziesięciolecia na szlifowanie swoich umiejętności (fot. Shutterstock)

Były prezes Bosch wyjaśnia, że europejski sektor motoryzacyjny stał się zbyt zależny od Azji i dostawców z innych rejonów świata. Szczególnie jeżeli chodzi o tak istotne komponenty jak układy scalone i inne komponenty półprzewodnikowe czy ogniwa akumulatorowe. Jednocześnie Fehrenbach nie wini za to polityków, lecz optymalizację łańcucha dostaw.

Żaden z europejskich producentów nie przewidział, że optymalizacja kosztów w łańcuchu dostaw i korzystanie z tańszych przez dziesięciolecia zasobów Azji w końcu się zemści. Wielu zadaje sobie pytanie, jak będzie wyglądała dostawa surowców np. do ogniw akumulatorowych, czy produkcja i dostawy półprzewodników.

Paradoksalnie uruchomienie wielu fabryk jest stosunkowo łatwe, nie dotyczy to jednak branży półprzewodnikowej. Produkcja nowoczesnych układów scalonych to proces niezwykle skomplikowany, a inwestycje w budowę nowego tego typu zakładu są gigantyczne. Doskonale wiedzą to np. Tajwańczycy z TSMC, firmy, która z taniego wytwórcy półprzewodników wyrosła na technologicznego lidera w branży elektronicznej.

Kryzys z półprzewodnikami wynikiem trwającej dekady “optymalizacji łańcucha dostaw”

Nie ma łatwej drogi wyjścia z kryzysu – albo produkujemy na “hałdy” prawie ukończone, ale w rzeczywistości niepełnowartościowe auta, albo wstrzymujemy produkcje i wydłużamy oczekiwanie na realizację zamówień – koszty w obu przypadkach są znaczne (fot. Shutterstock)

Globalny niedobór chipów to nic innego jak opłata za lata “łatwego zarobku” na optymalizacji łańcucha dostaw. Można sobie obiecywać, że kryzys ten się skończy, czy to w I kwartale przyszłego roku, czy trochę później, ale tak nie będzie. Popyt na elektronikę i liczba urządzeń korzystających z półprzewodników rośnie i to w tempie niemal wykładniczym. Łudzenie się, że kryzys z chipami sam z siebie się nagle zakończy i wszystko wróci jak dawniej to mrzonka.

Volkswagen nie będzie degradować technologicznie aut – mimo kryzysu z chipami

Niektórzy już to widzą. Volkswagen i inne niemieckie firmy przedstawiły już plany odzyskania kontroli nad łańcuchem dostaw – do 2030 roku w Europie powstanie sześć nowych “gigafabryk” wytwarzających ogniwa akumulatorowe, a UE uruchomiła programy dotacyjne, aby przyciągnąć producentów chipów na Stary Kontynent. Sęk w tym, że – jak powiedzieliśmy – pieniądze w przypadku półprzewodników to tylko część problemu. Produkcja chipów nie jest zadaniem trywialnym, a budowa takiej fabryki oprócz pieniędzy wymaga też czasu i odpowiednich technologii. Pokazuje to dobitnie przykład idący właśnie od Boscha. Firma uruchomiła w tym roku w Niemczech fabrykę półprzewodników o wartości 1 mld euro. To największa inwestycja w historii tej marki. I… kropla w morzu potrzeb całej branży.

Total
0
Shares