Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Test. Elektryczna Kia EV6. To auto na prąd namiesza na polskim rynku. Co jest w niej wyjątkowego?

Więcej niż pierwsza jazda, mniej niż test. Spędziliśmy z nową w pełni elektryczną Kią EV6 cztery dni. W miastach, na autostradach i na górskich drogach. I był to dobrze spędzony czas.

Polska premiera i jazdy testowe nową Kią EV6, miały miejsce w Austrii i Słowenii. Powód prosty: nie tylko chodziło o okoliczności jesiennej przyrody, które zobaczycie na zdjęciach, ale infrastrukturę. Naprawdę, elektrykiem z zasięgiem ponad 500 km po tych krajach da się podróżować swobodnie i bez cienia „strachu przed rozładowaniem”, nowego lęku Europejczyków. W Polsce niejednokrotnie czuliśmy ten strach, poruszając się na krótkich trasach Leafami, e-Smartami, Oplami Zafirami-e, czyli autami o zasięgu 200-300 km.

Kia EV6 na szybkich ładowarkach pobiera prąd błyskawicznie (fot. Kia)

Kia EV6. Zasięg jest bardziej niż wystarczający

Dlaczego zaczynamy od zasięgu. Bo jest on kluczowy i mówią o nim wszystkie badania, które sprawdzają opinię ludzi, którzy stanęli u progu rewolucji. Ta elektryczna rewolucja jest nieunikniona, a użytkownicy zwyczajnie boją się, że infrastruktura, albo ceny prądu, nie pozwolą im się poruszać, kiedy auta spalinowe zostaną już zakazane. 

Kia EV6. Design auta nie budzi kontrowersji, ale wyłącznie sympatię (fot. Kia)

Na razie w Polsce nie jest dobrze, naprawdę nie jest. Kupno elektryka w naszym kraju to miejska ekstrawagancja dla posiadaczy domów z fotowoltaiką, właścicieli kilku aut w gospodarstwie domowym, poruszających się na dystansie 50-100 km dziennie. Jasne, tyle właśnie przejeżdżamy średnio, ale świadomość ograniczoności własnego samochodu jest dotkliwa. Dlatego nawet eksperci od elektromobilności, którzy ją promują, mówią jasno: to, z czym mamy do czynienia, to proces. Nie jest dobrze, ale będzie.

Po tym przydługim wstępie, wróćmy do Kii EV6. Jak ten samochód, rewolucyjny według Koreańczyków, jest gotowy na rewolucję? No cóż, po przejechaniu 1000 km w 4 dni, przez 3 kraje, wydaje nam się, że jest. Bardzo dobrze nawet.

Auto jest sztywne i pewne w prowadzeniu (fot. Kia)

Kia nowej ery mobilności. Pierwsze auto z wielu 

Kia ma w swojej ofercie inne elektryki. Jest Soul na prąd, jest i Niro. To jednak samochody „przejściowe”. Opracowane na bazie istniejących konstrukcji, posiadających wersje spalinowe. EV6 to nowa jakość, wszystko jest w niej nowe, od platformy, przez design, po filozofię.

SUV jest większy w środku niż mogłoby się wydawać (fot. Kia)

Na początek, w Wiedniu, przedstawiciele polskich importerów zorganizowali konferencję. Krótką i treściwą, ale pokazującą, że Kia jest na fali absolutnie wznoszącej, a EV6 jest nie tylko nadzieją, co planem do wykonania. Cała konferencja (projektor, światła), zasilana była zresztą z kilku samochodów, spiętych w „mini-elektrownię”. Do miejsca ładowania w EV6 można podłączyć adapter, który pozwala ciągnąć z auta prąd, by doładować dowolne urządzenie elektryczne (w tym np. turystyczną kuchenkę indukcyjną) lub inny samochód.

EV6 prąd pobiera, ale gdy potrzeba, może go również oddawać (fot. Kia)

A potem ruszyliśmy w drogę. W naszym aucie podróżowaliśmy we trzech, mieliśmy sporo bagażu. Każdy miał miejsca pod dostatkiem, ani razu nikt nie sarkał na jego brak. Fotele były ultrawygodne, system obsługi multimediów, czyli to, na co dziś zwraca się uwagę większą nawet niż na design, intuicyjny, jasny i bardzo nowoczesny graficznie. Połączenie z iPhone’ami pozwoliło i słuchać tego, co się chce (czyli nowej płyty Nitoa), i jechać tam, gdzie należy.

EV6 podoba się niemal każdemu

Sam design Kii EV6 nie budzi praktycznie żadnych sprzeciwów. Ani nam, ani ludziom, którzy na auta patrzyli (jak to przy prezentacjach, gdy kawalkada aut zatrzymuje się w konkretnym miejscu), nie przyszło do głowy ani jedno słowo krytyki. „Hej, czy to koreańska Tesla?”, spytał pewien Amerykanin na jeziorem Bled. Po uzyskaniu potwierdzenia, nie mógł się samochodu nachwalić.

Bez względu na wersję, AWD czy RWD, EV6 jest przyjemna w prowadzeniu (fot. Kia)

EV6 wyglada rewelacyjnie, nowocześnie, zadziornie. Pokazuje, że elektromobilność i „nowa era” będą także atrakcyjne wizualnie. Tak na zewnątrz, jak w środku samochodów.

A jak jeździ? Jest sztywna, nawet bardzo sztywna. To daje pewność prowadzenia, ale także pozwala odczuwać to, czego odczuwać się czasami nie chce. W Wiedniu wyczuwaliśmy przejazdy przez tory kolejowe, nierówności na drodze. A miasto nie należy do najbardziej nierównych. W Polsce dziurawe drogi mogą być bardziej nieprzyjemne. Z drugiej strony wspomniana pewność. Zarówno w wersji z napędem na tył, jak z napędem na obie osie, Kia EV6 radzi sobie doskonale z krętymi drogami. Ciekawe jak będzie sobie radziło to auto w wersji GT, czyli ponad 500-konny potwór, którym Koreańczycy zamierzają dać prztyczka w nos wszystkim na świecie („najtańsze 500+ koni na rynku”). 

Kia EV6. Nowa era mobilności u Koreańczyków (fot. Kia)

Pierwsza jazda Kią EV6. To twarda sztuka

Układ kierowniczy samochodu działa bez zarzutu, systemy wspomagania kierowcy i systemy bezpieczeństwa (jest ich tyle, że nie da rady wymienić we wrażeniowym tekście), są z kolei dość agresywne. Utrzymanie w pasie ruchu na autostradzie na przykład wyłączyliśmy. Z kolei ostrzeżenie na desce rozdzielczej (przejęte z Sorento i modeli Hyundaia) to najlepsza rzecz dotycząca bezpieczeństwa, jaką ostatnio stworzono w motoryzacji.

Zasięg? Nominalnie ponad 500, realnie też. Ładowanie w Austrii i Słowenii na ładowarkach 150 kWh, trwało tyle ile wizyta w toalecie, zapalenie papierosa (byli wśród nas palacze) i wypicie kawy (i kawosze). To jest rewelacja, jeśli ma się infrastrukturę, naprawdę.

Zostawia w tyle wielu konkurentów w wielu dyscyplinach (fot. Kia)

Czy Kia EV6 ma przewagę nad innymi elektrykami? Auta Volkswagena miażdży pod każdym względem. Tesle dogania, choć to już kwestia ideologicznej wojny, co jest lepsze (Tesla kontra reszta świata). Ma 7 lat gwarancji, rozmaite programy wsparcia ładowania, architekturę ładowania 800V. Tak, ma przewagę.

Ceny? Wyjściowo to 179 900 zł. Wersja GT będzie oznaczać wydatek 281 900 zł (połowa ceny równie mocnych Porsche i Audi). Klienci EV6 mają do wyboru wiele opcji – wyposażenia, wykończenia wnętrza oraz układu napędowego. Do wyboru są wersje EV6 z dużym akumulatorem o pojemności 77,4 kWh, który zapewnia zasięg do 510 km lub standardowym o pojemności 58 kWh, a także odmiany z napędem na tylne (RWD) lub na cztery koła (AWD). Ponadto, do wyboru są cztery wersje wyposażenia, które różnią się wystrojem wnętrza i detalami nadwozia. Szczegółów nie ma sensu przedstawiać, bo można je sprawdzić bezpośrednio na stronie importera Kii.

Ten samochód ma masę szczegółów designerskich, którymi imponuje (fot. Kia)

Czy to auto idealne? Nie, takich nie ma. Ale widać, że przemyślane, dopracowane i zaawansowane technologiczne. Chyba jedno z pierwszych, które może być jedynym samochodem w rodzinie, a nie drugim, po samochodzie spalinowym.

Teraz wystarczy tylko czekać na to, by w Polsce infrastruktura ładowania była taka, jak w Austrii i Słowenii (nie mówiąc o Holandii i Belgii). A to się stanie.

Total
0
Shares