Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Elektryfikacja branży motoryzacyjnej – spodziewajmy się szoku

Wprowadzanie interesujących rozwiązań przez jedną markę nic nie znaczy. Elektryfikacja branży motoryzacyjnej wymaga międzynarodowej współpracy.
Elektromobilność
Okazjonalne ładowanie na publicznych płatnych ładowarkach sieci GreenWay podrożało (fot. Shutterstock)

W tym roku zapowiedzi dotyczące częściowej (i to znacznej) bądź całkowitej elektryfikacji gamy produkowanych pojazdów zapowiedzieli niemal wszyscy producenci aut w Europie. Czemu w Europie? Bo to Stary Kontynent jest najbardziej restrykcyjnie podchodzącym do norm emisji regionem świata. Słusznie, bo naukowcy już od dawna alarmują, że czasu na transformację energetyczną świata i powstrzymanie zmian klimatycznych mamy coraz mniej. Problemem jest jednak tempo. Wszak rosnącej liczebnie flocie musi towarzyszyć także rosnąca infrastruktura.

Już w 2025 roku UE zapowiedziało wprowadzenie jeszcze bardziej restrykcyjnej normy emisji Euro 7 – zdaniem wielu ekspertów z branży motoryzacyjnej, niemożliwej do spełnienia przez silniki spalinowe. Oczywiście to na razie zapowiedź, żadne wiążące decyzje jeszcze nie zapadły, a wiele państw, z Niemcami na czele protestuje przeciwko tym zmianom. Akurat Niemcom trudno się dziwić – największa gospodarka UE wręcz “żyje” z motoryzacji. Sektor motoryzacyjny odpowiada za 1/5 rocznego PKB naszych zachodnich sąsiadów. Z drugiej strony przedstawiciele branży widzą problem. Już rok temu Herbert Diess – CEO VW AG powiedział: Podstawowe pytanie brzmi: czy działamy wystarczająco szybko? Jeśli utrzymamy obecne tempo, będzie to (powstrzymanie zmian klimatycznych – dop. red.) bardzo trudne.

Infrastruktura i materiały

Stanowisko produkcji akumulatorów do aut elektrycznych w fabryce (fot. Mecedes-Benz)
Stanowisko produkcji akumulatorów do aut elektrycznych w fabryce (fot. Mecedes-Benz)

Przyglądając się planom zawartym w unijnej strategii zrównoważonej i inteligentnej mobilności, szacuje się, że do 2030 roku w obszarze UE będzie potrzebnych 3 miliony punktów ładowania. Obecnie jest ich 200 tysięcy i choć producenci ogłaszając wprowadzenie nowych modeli zapowiadają plany współpracy z sektorem energetycznym w celu wypełnienia tej luki, to za mało. Zresztą osobne działania poszczególnych marek w tym zakresie nie wystarczą – potrzebna jest współpraca wielu podmiotów, z wielu branż i wielu państw. Pozostaje pytanie, czy się – mówiąc kolokwialnie – dogadamy? Pamiętajmy, że natura nie negocjuje. Planeta nie da wydłużonego terminu na negocjacje, to nie brexit, to prawa fizyki.

Kolejną palącą kwestią są materiały. Większa elektromobilna flota to olbrzymie zapotrzebowanie nie tylko na akumulatory, ale też na elektronikę, tymczasem już teraz tryby produkcyjne wielu marek pracują na spowolnionych obrotach z powodu niewystarczających dostaw elektronicznych komponentów. Jakby tego było mało wytworzenie samochodu elektrycznego z akumulatorami wymaga wciąż drogiej technologii. Owszem, koszt wytworzenia akumulatorów, ale znaczącą redukcję kosztów (i cen) samochodów elektrycznych przyniesie rozwój technologiczny współgrający z efektem skali. Przyśpieszenie rozwoju technologiczne jest trudne, bo inwestycje nie mogą zaburzyć płynności danego podmiotu, ale jeszcze trudniejsze jest zdobycie pożądanej ilości materiałów. Produkcja akumulatorów wciąż zależy od surowców takich jak lit, mangan, kobalt, czy nikiel. Europa nie ma masowej produkcji tych surowców, trzeba je pozyskiwać z zewnątrz.

Mądra transformacja to potężne wyzwanie

elektromobilność
Do zeroemisyjnego transportu w ujęciu całościowym jeszcze daleka droga, a czasu mamy coraz mniej (fot. Shutterstock)

Wreszcie musimy też pamiętać o bezpieczeństwie i wpływie na środowisko. Wysokonapięciowe akumulatory muszą magazynować wielkie ilości energii. Uszkodzenie takiej baterii to ryzyko samozapłonu, czy wydzielanie się toksycznych gazów. Owszem, zbiornik paliwa w aucie spalinowym też może zostać uszkodzony, ale zbiorniki paliwa jako komponenty aut są puste i nieszkodliwe, transport akumulatorów jest znacznie bardziej wymagający. Reasumując: zwiększenie gamy elektrycznych pojazdów indukuje cały szereg zmian, które wymagają mądrego zrównoważonego podejścia i szeroko zakrojonej współpracy. Owszem auto elektryczne podczas jazdy nie emituje nic, ale trzeba też zadbać o zrównoważenie emisyjne całego łańcucha dostaw – od wydobycia surowców, poprzez produkcję akumulatorów i innych komponentów, transport, eksploatację, czy wreszcie recycling i ponowne wykorzystanie baterii aut elektrycznych, które kiedyś się zużyją.

Total
0
Shares