Gdy w jakimkolwiek gronie rozpoczyna się dyskusja na temat motoryzacji prędzej czy później pojawia się temat “aut na F” cieszących się wręcz “legendarną awaryjnością”. Nasze pięć typów jest dowodem na to, jak bardzo krzywdzący jest ten mit. Z drugiej strony, używane samochody francuskich marek często mają znacznie niższą cenę od np. niemieckich odpowiedników, wcale nie ustępując im jakością czy walorami użytkowymi. Szukacie przyzwoitego auta używanego? Warto przyjrzeć się poniższym modelom. Tak. Francuskim. Oto nasze pięć typów.
“Królowa lawet” to określenie, które na stałe przylgnęło do Renault Laguny II generacji z silnikiem 1,9 DCi. Owszem, nie był to szczególnie udany egzemplarz. W internecie można np. znaleźć przypadki spektakularnego zatarcia silnika tego wozu z powodu jego “rozbiegania”. A to dość widowiskowe awarie, więc niosą się wśród ludzi. Tymczasem takie awarie dotykały wiele różnych diesli (rozbieganie jest możliwe tylko w silnikach z zapłonem samoczynnym, gdzie wybuch mieszanki paliwowej następuje pod wpływem ciśnienia w komorze spalania), nie tylko ten nieudany motor 1.9 DCi instalowany m.in. w Lagunie II. Zresztą widowiskowe (może skutkować nawet pożarem całego samochodu) zniszczenie motoru wysokoprężnego z powodu “rozbiegania” to dowód nie tyle złej konstrukcji, co… lat zaniedbań właściciela. Jakoś wielu zapomina, że Laguna II była pierwszym autem testowanym przez Euro NCAP, które uzyskało pięć gwiazdek w testach bezpieczeństwa. Bez obaw, nie będziemy tu Wam proponować Laguny II, ale zaczniemy właśnie od… Laguny! Tyle, że nowszej, bardzo poprawionej, III generacji.
Renault Laguna III – ceny od ok. 10000 zł
Renault Laguna III został zaprezentowany po raz pierwszy na targach we Frankfurcie we wrześniu 2007 roku. Auto oferowane było jako pięciodrzwiowy liftback, kombi i dwudrzwiowe coupé. W 2010 roku w Paryżu zaprezentowano wersję po liftingu. Model ten zupełnie niesłusznie dziedziczy wśród niektórych fatalną opinię poprzednika. Dlaczego niesłusznie? Francuzi nie zamietli problemu pod dywan. Wraz z wprowadzeniem tej generacji wyrzucili z oferty wszystkie awaryjne konfiguracje znane z poprzednika. W efekcie trzecia generacja to tak naprawdę zupełnie nowy rozdział w historii tego modelu. Czy to pomogło? Cóż, sprzedaż nie biła rekordów. Klient, który “naciął się” wcześniej na drugiej generacji, kolejnej – bez względu na to co faktycznie sobą reprezentuje – już po prostu nie kupił. Niemniej dziś ten model to naprawdę dobra okazja na niedrogie w zakupie auto średniej klasy. To nie jest kompakt, czy mały mieszczuch, tylko całkiem spore, wygodne auto z ponad 500-litrowym bagażnikiem w kombi (najmniejszy był w Coupé – miał 423 litry).
Choć ceny zaczynają się już od ok. 10 tys. zł, to zdecydowanie zalecamy zainteresowanie się wersjami poliftowymi (od 2010 r. łatwo je rozpoznać po znacznie zmienionym przodzie – patrz powyższe zdjęcie wersji liftback), a tutaj budżet startuje już raczej od 15 tys. zł – co jest bardzo atrakcyjną kwotą za auto średniej klasy mające mniej niż dekadę. W zasadzie żadna z wersji silnikowych dostępnych w gamie tej generacji Laguny nie była jakoś szczególnie awaryjna. Tak, nawet “słynne” 1,5 DCi. Wysokoprężna jednostka nie boryka się z większymi problemami niż dieslowscy konkurenci o podobnym wieku. Może zawieść osprzęt, ale to wady raczej zaniedbań, a nie konstrukcji jako takiej. Pamiętajcie o ogólnym sprawdzeniu stanu auta, ale gdy historia serwisowa i dbałość poprzednich właścicieli wyglądają dobrze, to wtedy zaglądacie pod maskę. Jeżeli siedzi tam wolnossąca dwulitrówka (konstrukcja japońska – odpowiadają za nią inżynierowie Nissana) o mocy 140 KM, to auto zdecydowanie warte rozważenia. Ten motor dzięki prostej konstrukcji z dopracowanym łańcuchowym rozrządem daje naprawdę realne szanse na brak poważnych problemów. Niesłusznie niedoceniany przez wielu model.
Tych, którzy szukają sportowych wrażeń (i ich na to stać) powinni zainteresować się Laguną III Coupé, pod maską której pracuje piękne Nissanowskie VQ35DE, czyli 3,5-litrowe, benzynowe V6, generujące 238 KM, ten sam silnik montowany był również w Nissanie Maxima, Renault Espace, czy… Nissanie 350Z, choć w tym ostatnim modelu moc tej jednostki podniesiono do 306 KM. Jest tylko jeden problem – Laguna III Coupé z tym silnikiem, to auto niezwykle trudne do namierzenia. W chwili przygotowywania niniejszego materiału w Polsce takiego samochodu nie oferował nikt. Jeden egzemplarz namierzyliśmy w Bad Brückenau, jakieś 100 km na wschód od Frankfurtu nad Menem. Cena? 8044 Euro.
Coś mniejszego? Renault Clio IV – ceny od ok. 13 tys. zł
Francuski hatchback segmentu B to lubiane auto i jedno z najpopularniejszych aut w swojej klasie. Czwarta generacja w stosunku do trzeciej jest zauważalnie lepsza i nie chodzi nam o to, że młodsza. Gdyby – hipotetycznie – zrównać rocznikowo III i IV generację to ta druga jest po prostu lepsza. Clio “czwórka” jest obecny na rynku od 2012 roku. Auto produkowano do 2019 roku, ale wciąż jest w ofercie dealerów francuskiej marki pod nazwą Clio Generation (ceny od 48400 zł, choć biorąc nowe, wybralibyśmy już “piątkę”). Z perspektywy czasu można ocenić, że Clio IV uniknęło wpadek jakościowych, a jego nadwozie praktycznie się nie zestarzało i dziś prezentuje się również nowocześnie. Autem warto zainteresować się również dlatego, że w tej generacji Renault zrezygnowało z wersji 3-drzwiowej. Do wyboru 5-drzwiowy hatchback i funkcjonalne kombi.
W gamie silnikowej zdecydowanie bezpiecznym wyborem jest benzynowy, 16-zaworowy silnik o pojemności 1,2 generujący 75 KM. Do spokojnej jazdy w zupełności wystarczy. Uważajcie na konkretne egzemplarze, szczegółowe oględziny są zalecane o tyle, że wiele Clio jeździło jako małe auta flotowe (duże przebiegi, zaniedbania) czy pojazdy wykorzystywane w usługach najmu krótkoterminowego (carsharing – więcej o nim w naszym serwisie). Osobom poszukującym mocniejszej wersji można polecić 1.2TCe – turbodoładowana jednostka do liftu w 2016 roku oferowała 120 KM mocy, co jest wartością aż nadto wystarczającą. Jeżeli chcecie oszczędnej jazdy, jest jeszcze 1,5-litrowy diesel DCi. Żadna z tych konstrukcji nie ma wad projektowych skutkujących nagminną awaryjnością. Jeżeli tylko znajdziemy zadbany egzemplarz, auto powinno jeszcze spokojnie posłużyć. Miłośnicy sportowych wrażeń mogą rozglądać się za 200-konnym Clio RS. Tyle, że rozglądanie się bez co najmniej 45 tys. zł w kieszeni jest pozbawione sensu.
Citroën C1 II / Peugeot 107 – proste mieszczuchy (ceny od ok. 14 tys. zł)
Jeżeli poszukujecie małego auta do miasta to zapewne spojrzycie przychylnym okiem na Toyotę Aygo, w końcu japońska marka słynie z niezawodności i tak dalej. To prawda. Ale skoro możecie mieć to samo za mniej, to po co przepłacać? Tak się bowiem składa że Citroën C1, Peugeot 107 oraz wspomniana Toyota Aygo to auta niemal identyczne konstrukcyjnie, na dodatek budowane w tej samej, czeskiej fabryce w Kolinie.
Z tej trójki zdecydowanie najlepiej upolować “cytrynę”. C1 drugiej generacji jest u nas znacznie popularniejszy niż Peugeot 107 i tańszy od Aygo, a – jak wspomnieliśmy – konstrukcyjnie to w zasadzie trojaczki. Prosta budowa, ta sama platforma konstrukcyjna, podobne materiały – owszem, nieco inny design, ale to kosmetyka. Ponieważ to auto relatywnie młode – najstarsze egzemplarze są z 2014 roku – więc super tanio nie będzie, ale dysponując kwotą 18-20 tys. zł można coś znaleźć. Z jednostek napędowych wielkiego wyboru nie ma: 1.0 R3 oraz mający tyle samo cylindrów (trzy) 1.2. Większy może więcej? Nie tym razem, naszym zdaniem bezpieczniejszym wyborem jest jednolitrowa jednostka Toyoty.
Citroën C3 drugiej generacji (ceny od ok. 12 tys. zł) – wybierz 1.4 8V
Zauważalnie większy od C1 jest siłą rzeczy bardziej funkcjonalny. Formalnie auto jest nieco starsze, bo pojawiło się na rynku w 2009 roku, ale ładnie się starzeje i jego stylistyka wciąż może się podobać. To co jest zaletą tego modelu to naprawdę dobre zabezpieczenie antykorozyjne. W zadbanym aucie rdzy być nie powinno. Obecność rudej w ładnie “na oko” wyglądającym egzemplarzu może sugerować niedbałą naprawę blacharską, czyli auto po jakiejś przygodzie.
Gorzej jest niestety z silnikami. W tym modelu Francuzi stosowali różne silniki, z których największe zaufanie w kontekście bezproblemowej eksploatacji budzi prosta konstrukcyjnie 8-zaworowa, wolnossąca jednostka benzynowa o pojemności 1.4 i mocy 73 KM. Jest tylko pewien problem. Francuska marka zrezygnowała z tego motoru w 2013 roku. Zatem – paradoksalnie – bezpieczniej szukać starszego, zadbanego C3 II z tym motorem niż nowsze modele z silnikami VTi. Diesle wycofano z oferty w Polsce w 2013 roku, zatem auta z późniejszymi rocznikami oferowane na rynku to wszystko import. To oznacza często niepewną historię pojazdu.
Peugeot 508 – naprawdę udana klasa średnia (ceny od ok. 20000 zł)
Zaczęliśmy od klasy średniej i na niej kończymy. Peugeot 508, który zadebiutował w 2010 roku, to auto naprawdę dobrej (średniej) klasy dostępne za znacznie niższą cenę niż np. Audi A4 z podobnych roczników. Tymczasem cena nie jest jedynym atutem tego właśnie modelu. Oczywiście poszukując naprawdę przyzwoitego egzemplarza lepiej przygotować kwotę nie mniejszą niż 30 tys. zł, ale naszym zdaniem warto.
Polecany silnik? O ile do tej pory we wcześniej wymienianych samochodach skłanialiśmy się raczej ku bezpiecznym benzyniakom, tak tym razem zdecydowanie polecamy 2.0 HDi. To jeden z najlepszych silników wysokoprężnych ostatnich lat. Oczywiście jakość samego motoru to jedno, a jego eksploatacja to drugie. Jednak w przypadku znalezienia auta zadbanego z klarowną historią serwisową, ryzyko poważnej wpadki jest niewielkie.
Model ten występował także w odmianie hybrydowej, w której pracujący na jednej osi motor elektryczny wspomaga wspomnianą, godną polecenia jednostkę wysokoprężną 2.0 HDi. Jednak najczęściej są to znacznie droższe od podanych tu kwot modele “uterenowione”, czyli Peugeot 508 RXH. Ogólnie model ten to funkcjonalne, wygodne i pakowne (ponad 500 l bagażnika w sedanie, w kombi, jeszcze więcej), a także posiadające sporo elektronicznych udogodnień auto. Koszta eksploatacji? Cóż, to nie jest tanie auto miejskie, więc chcąc o nie dbać trzeba ponosić większe koszty niż w przypadku miejskiego malucha, ale ten model Francuzom się naprawdę udał.