Hyundai Elantra jest autem światowym. Zwykle oznaczało to przeciętność i nijakość. W tym wypadku jednak Koreańczycy stanęli na wysokości zadania. Nie mam tylko pojęcia, czemu ten model się nie sprzedaje?
To ósma generacja Elantry, która oferowana jest na świecie. Do Europy trafiła tylko do wybranych krajów, wśród których znalazła się Polska. Elantra jest jednym z najpopularniejszych modeli Hyundaia w gamie. Podobno ostatnio pod względem sprzedaży pobił ją Tucson, ale i tak pół miliona aut rocznie robi wrażenie. Elantra jest więc tzw. autem światowym, czyli takim, które musi zadowolić bardzo różnych klientów, w różnych częściach globu. Takie auto ma być przeźroczyste jak auto z wypożyczalni. Ma być samochodowym odpowiednikiem pralki, którą wiesz jak użyć (w jednym z 40 różnych programów), ale czy na pewno pamiętasz, jakiej jest marki?
Design dla każdego
Zwykle auta światowe są dość nijakie. Już w poprzedniku Elantry próbowano coś z tym zrobić i wyszło niezłe auto. Tym razem jednak Elantra wygląda jak milion dolarów. Modne przetłoczenia i bardzo proporcjonalny przypominający liftbacka design, robi robotę. Właśnie, liftbacka, bo Elantra wciąż jest sedanem, w którym otwiera się sama klapa bagażnika bez tylnej szyby. Samochód przypomina modele segmentu premium, coś co do tej pory nigdy nie miało miejsca w aucie światowym. Brakuje chyba tylko bezramkowych szyb. Jakby tego było mało, na ulicach Warszawy drugiej takiej Elantry nie spotkasz! Jest więc szansa na wyróżnienie się… w Hyundaiu! Szkoda, że ten model nie nazywa się i30 sedan. Wtedy szansa na zainteresowanie klientów byłaby większa, kompakty z takim nadwoziem, wciąż są w sprzedaży i ludzie je wybierają (np. Mazda 3, czy królowa – Toyota Corolla). Dodajmy, że są rynki, na których najnowsza Elantra nosi taką nazwę. Oczywiście model ten powstał na innej płycie podłogowej i jest dłuższy nawet od i30 z nadwoziem liftback. Mnie jednak najbardziej zdziwiła wiadomość, że w Korei Elantrę można zamówić w wersji N, która ma dwulitrowy silnik o mocy 280 KM i nieco ponad 5 sekund do „setki”. Fotel ustawiłem najniżej jak się dało i zacząłem inaczej tą naszą polską Elantrą jeździć.
Wolnossak ze skrzynią bezstopniową
Nazwa tego samochodu – Hyundai Elantra 1.6 MPI CVT – hm… nie zachęca. Nad samą Elantrą już się pastwiłem, czas na MPI i CVT. W świecie, w którym królują doładowane, mocne silniki benzynowe i skrzynie dwusprzęgłowe Hyundai, patrzy wstecz i daje nam takie zestawienie? Wiecie, że Elantra nie ma nawet systemu Start & Stop? Do tego ten wolnossący silnik R4 bez wtrysku bezpośredniego, ma 123 KM i raptem 153 Nm (osiągane przy 4500 obr./min)! To nie może się udać. Brak systemu Start & Stop oczywiście zauważyłem, ale niewielkiej liczby koni mechanicznych i faktu, że Hyundai zastosował tu skrzynię bezstopniową już nie. Według producenta Elantra z CVT rozpędza się w 10,7 s od 0 do 100 km/h, czym nie ustępuje większości SUV-ów klasy średniej. Nie to jednak było największym zaskoczeniem. CVT. Zmora motoryzacji, czyli przekładnia, która zanim cokolwiek zrobi, najpierw obwieszcza światu swoje istnienie wyciem, tu okazała się dużo bardziej dopracowana. Owszem, gdy się już wie, że to przekładnia bezstopniowa, słychać lekkie wycie, ale i tak działa ona o niebo szybciej niż konstrukcje tego typu z przeszłości. Do tego nie ma szarpnięć typowych dla skrzyń dwustopniowych, co w połączeniu ze wspomnianym brakiem Start & Stop i automatycznym ręcznym, oznacza szybkie ruszanie ze świateł. CVT ma jakieś swoje wirtualne przełożenia (aż 8), ale przy 140 km/h przekracza już 3 tys. obr., co oznacza, że nie jest to auto do szybkich i tanich podróży. Średnio spala około 7 litrów na 100 km, a w zimowej Warszawie między 8,5-8,7 l/100 km. Pochwalmy jednak auto za właściwości jezdne, bo są one dość sportowe, a przy tym nie odbierają komfortu. Do poprawy jest jedynie wygłuszenia kabiny, bo już przy 120 km/h, szum zaczyna doskwierać.
Dobra kabina, gorszy bagażnik
Zacznijmy od najgorszego – bagażnika. Co prawda 474 litrów i kanapa składana po pociągnięciu roczki z kufra brzmią nieźle, ale obsługa kufra to najsłabszy element. Sam bagażnik jest obszerny, ale już otwór załadunku mógłby być większy. Do tego w nocy ciężko trafić w przycisk otwierający kufer, po naciśnięciu klapa otwiera się do połowy, do środka wnikają zawiasy, do tego nie ma wewnętrznej rączki do jego zamknięcia. Część z tych rzeczy można poprawić, część nie.
Koniec jednak z tym narzekaniem, bo Elantra to niezły pomysł na… taksówkę. Większy niż w i30 rozstaw osi sprawia, że na kanapie jest tu sporo miejsca na wysokości nóg pasażerów, a dach nie opada aż tak bardzo, aby odbierać im przestrzeń nad głowami. Podobnie dużo przestrzeni jest też z przodu. Mamy też dobrą widoczność w każdym kierunku, a parkowanie równoległe nim nie sprawia problemów. Jedynie tylna półka jest pod tak dziwnym kątem, że w środkowym lusterku widzę tylko górą część auta jadącego za mną. W kabinie zaś dziwi ogromna rączka zasłaniająca tunel środkowy, która jest przeznaczona dla pasażera – rozumiem, że taka sama jest w wersji 280-konnej, ale w tej 123-konnej, nie ma ona uzasadnienia.
Systemy jak z każdego koreańczyka
Poza drobnymi różnicami (na kierownicy obsługa radia i komputera pokładowego jest na odwrót), Elantra jest jak każdy nowoczesny Hyundai. Prosta w obsłudze i nie nastręcza problemów. Niestety zapomina ustawień, jeśli więc chcecie jeździć z funkcją Auto Hold, po każdorazowym uruchomieniu auta musicie ją na nowo włączyć. Podobnie jest z wyłączeniem systemu informującego o przekroczeniu linii – można go dezaktywować z kierownicy, ale trzeba to zrobić za każdym razem, gdy włączycie samochód. Na szczęście po pewnym czasie można się do tego przyzwyczaić. Mi najbardziej przeszkadzało, że dwustrefowa klimatyzacja sama się włącza – czyli gasisz auto wieczorem z temperaturą 19 st. C., a gdy odpalisz je rano A/C samo się aktywuje. Podobnie jest często, gdy zmieniasz ustawienia podczas jazdy. Jeśli więc nie przepadasz za klimatyzacją, cały czas musisz Elentrę kontrolować.
Na plus topowej wersji Executive za 122 400 zł (plus pakiety za około 10 tys. zł), zaliczyć trzeba bardzo dobre wyposażenie. W zasadzie niczego tu nie brakuje, a pamiętajmy, że mówimy o aucie, które ma w nazwie MPI oraz CVT! Wentylowane fotele, pamięć ustawień fotela kierowcy, elektryczne podsuwanie go i odsuwanie, gdy wyłączymy stacyjkę, ogrzewana tylna kanapa i wiele, wiele innych. Pod tym względem Elantra również bardzo pozytywnie zaskakuje, tym bardziej że około 130 tys. zł nie jest już dzisiaj kwotą odstraszającą, zwłaszcza gdy korzysta się z którejś z form finansowania samochodu, kredytu, leasingu lub wynajmu długoterminowego. Dodajmy, że podstawowa wersja Elantry (ten sam silnik, manualna skrzynia) kosztuje 82 900 zł, jest więc bardzo konkurencyjna dla wspomnianych już japońskich sedanów.
Podsumowanie
Elantra zaczęła świetnie wyglądać, nieźle jeździć i mieć topowe wyposażenie. Niestety z jakiegoś powodu przegrywa w polskich statystykach ze zwykłymi i30. Jeśli jednak szukacie kompaktowego sedana, ze zwykłym czterocylindrowym silnikiem, nie jest to zła opcja. Do tego w prezentowanej wersji można mieć naprawdę bardzo dobre wyposażenie.