Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Test. Hyundai Tucson Plug-in Hybrid. Czy można nim jeździć bezemisyjnie?

Hybrydy plug-in teoretycznie umożliwiają jazdę bezemisyjną. Hyundai Tucson Plug-in Hybrid w naszym teście nie był w stanie tak jechać.
Hyundai Tucson PHEV (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Hyundai Tucson PHEV (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Hyundai Tucson to obecnie jedno z popularniejszych aut na rynku. Awangardowy styl koreańskiego SUV-a okazał się strzałem w dziesiątkę i auto od momentu debiutu regularnie trafia na listy najpopularniejszych nowych modeli kupowanych w Polsce. Sprawdziliśmy model Hyundai Tucson Plug-in Hybrid, czyli SUV-a z napędem hybrydowym z wtyczką. Jazda bez emisji? Teoretycznie możliwa, w praktyce… cóż, czytajcie dalej.

Awangarda, która dobrze się sprzedaje

Hyundai Tucson PHEV (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Hyundai Tucson, to model wyróżniający się wzornictwem nadwozia (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Nie będziemy tu powielać tego, co już wcześniej pisaliśmy o modelu Tucson najnowszej generacji (poniżej odsyłamy do wcześniejszych materiałów i testów). Auto się podoba, a wyniki sprzedaży pokazują, że nie tylko nam. Od miesięcy jest to jeden z najczęściej kupowanych modeli w Polsce. Tucson regularnie pojawia się w dziesiątce najpopularniejszych nowych aut, a gdy popularność ograniczymy do SUV-ów, to Tucson plasuje się na najniższym stopniu podium, za Dacią Duster i Toyotą RAV4. Tucson wyraźnie zdobywa względy klienteli swoim niecodziennym, awangardowym stylem “parametrycznego wzornictwa”.

Zobacz nasze wcześniejsze testy tego modelu:

Wygodny, ujmujący stylem, z napędem hybrydowym plug-in

Hyundai Tucson PHEV
Hyundai Tucson PHEV na papierze oferuje dużą moc, ale auto preferuje spokojną jazdę (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Tucson gabarytowo jest typowym przedstawicielem kompaktowych SUV-ów. Nie jest ani największy w swojej kategorii, ani najmniejszy. Testowany przez nas egzemplarz wyposażony był w napęd hybrydowy plug-in, na który składają się: turbodoładowany, autorski silnik benzynowy z czterema cylindrami umieszczonymi w rzędzie zbudowany przez Hyundai Motor Group.

Jednostka 1.6 T-GDi rozwija moc maksymalną 180 KM, do tego wspomaga ją silnik elektryczny o mocy 85 KM. Całkowita moc tego napędu to konkretne 265 KM i 350 Nm momentu obrotowego, które przekazywane są na wszystkie koła za pośrednictwem automatycznej, sześciobiegowej przekładni. Auto jest w stanie uzyskać 100 km/h w czasie 8,6 sekundy. Nieźle, ale niech was nie zwiodą te parametry – to nie jest auto do angażującej, sportowej jazdy, lecz preferujące zachowawczą, relaksującą podróż. I nie jest to wada, biorąc pod uwagę zapewniany przez auto komfort, który już wychwalaliśmy wcześniej.

Hyundai Tucson Plug-in Hybrid. Jazda bezemisyjna. Co poszło nie tak?

W teorii każdy pojazd hybrydowy plug-in wyposażony jest w akumulator trakcyjny, który zapewnia pokonanie zwykle kilkudziesięciu kilometrów bez jakichkolwiek emisji. Jak w przypadku innych hybryd plug-in, które trafiały do naszej redakcji, spróbowaliśmy również i Tucsonem PHEV pokonać maksymalnie długi dystans bez jakichkolwiek emisji. Oto jaką wartość przewidywanego zasięgu wyświetlił nam komputer pokładowy testowanego egzemplarza:

Hyundai Tucson PHEV (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
55 km, tyle obiecuje komputer w pełni naładowanego modelu Hyundai Tucson PHEV (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Jak widać, przy temperaturze na zewnątrz wynoszącej -2°C komputer pokładowy w pełni naładowanego (akumulator o pojemności 13,8 kWh) Tucsona z wtyczką wyświetlił dumnie na wirtualnych zegarach szacowany zasięg 55 km na prądzie. A jak wyszło naprawdę?

Na prądzie ujechałem… 300 metrów

Hyundai Tucson PHEV (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Dzienne LED-y Tucsona wyróżniają to auto na drodze (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Nie, nie chodzi o to, że akumulator rozładował się już po tak krótkim dystansie. Problemem jest oprogramowanie sterujące pracą napędu hybrydowego i to, w jaki sposób zainstalowany w aucie program decyduje o wykorzystaniu każdego z silników oraz zarządzaniu energią. Zależało nam na sprawdzeniu rzeczywistego zasięgu w trybie jazdy bezemisyjnej (tryb EV – jest on dostępny i można go wybrać z kokpitu Tucsona z wtyczką). Uruchomiłem auto, wbiłem tryb EV i ruszyłem wyłącznie na prądzie – hej przygodo!

Hyundai Tucson PHEV (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Wygoda foteli i wykończenie kabiny w wersji Platinum budzą uznanie (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Niestety, przygoda zakończyła się po 300 metrach od redakcji, gdy dotarliśmy do pierwszych świateł. Było zimno, nic zatem dziwnego, że uruchomiliśmy podgrzewanie foteli i kierownicy. Tymczasem co się uruchomiło? Silnik spalinowy! Co za cholera?! Żeby nie było – fotele też zaczęły grzać, ale nam zrobiło się cieplej z wrażenia.

Hyundai Tucson PHEV (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Auto wyróżniają stylistyczne smaczki (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Jazda prawie bezemisyjna

Hyundai Tucson PHEV (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Wakacje w czwórkę? Tucson da radę (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Jak się okazało, nasz egzemplarz w opisanych warunkach naszej próby (temperatura ujemna) nie był skłonny do jazdy wyłącznie na silniku elektrycznym. Po przejechaniu skrzyżowania, na którym pojazd uruchomił jednostkę spalinową na skutek uruchomienia podgrzewania foteli i kierownicy, zatrzymaliśmy się. Wyłączyliśmy wszystko co się dało. Następnie ponownie uruchomiliśmy auto i upewniwszy się, że działa tylko silnik elektryczny ruszyliśmy. Niestety, znów po dość krótkim czasie, gdy uruchomiliśmy klimatyzację (ogrzewanie) silnik spalinowy ponownie wystartował. A dodam, że na stronie producenta widzimy wyraźnie:

Slogan promujący Tucsona PHEV (źr. witryna hyundai.pl)

Niestety, nam się nie udało pokonać trasy całkowicie bezemisyjnie. Mimo aktywowania trybu EV, to nie człowiek, lecz elektronika pojazdu decydowała o tym, że czasem uaktywniał się również silnik spalinowy. Żeby nie było, jechaliśmy bardzo zachowawczo – zapotrzebowanie na moc z całą pewnością nie stanowiło uzasadnienia dla sporadycznego uruchamiania silnika spalinowego. Oczywiście gros energii napędu czerpana była z naładowanego akumulatora trakcyjnego. W rezultacie po pokonaniu w trybie prawie-bezemisyjnym 52 kilometrów komputer pokładowy uznał, że akumulator jest już na tyle rozładowany, że dalsza jazda prawie-bezemisyjna nie jest możliwa.

52 kilometry prawie na prądzie (bo litr paliwa też poszedł w kosmos) – fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com

Wyzerowanie zasięgu “na prądzie” uzyskaliśmy po pokonaniu 52 kilometrów. Wówczas pojazd automatycznie przełączył się jawnie w tryb HEV (jazdy hybrydowej – samochód działa jak klasyczna hybryda). Zatem z jednej strony 52 km to niezły rezultat, sęk w tym, że nie była to jazda wyłącznie na prądzie, bo uważni obserwatorzy z pewnością dojrzą widoczny na dole powyższego zdjęcia pasek średniego zużycia paliwa: 2.0 l/100 km. Czyli pokonanie 52 km kosztowało nas jakieś 12 kWh energii elektrycznej (w akumulatorze zostało 13% energii) i… litr benzyny. Owszem, to nie jest duża emisja, ale też trudno spalenie litra benzyny w trybie “udawanego” EV nazwać jazdą bezemisyjną… Dobrze, że auto przynajmniej było dość ciche:

Hyundai Tucson PHEV (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
60,5 dBA przy 100 km/h – niezły wynik, ale przy wyższych prędkościach jest już znacznie głośniej. (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Hyundai Tucson Plug-in Hybrid. Werdykt i ceny

Hyundai Tucson PHEV (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Hyundai Tucson PHEV, skoro silnik spalinowy i tak “wcina się” w tryb EV to chyba lepiej wybrać tańszą klasyczną hybrydę (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Fajny ten Tucson, ale trochę kłamczuszek. Niewątpliwie obecność silnika elektrycznego oraz odpowiednio pojemnego akumulatora trakcyjnego oznacza, że samochód ten – gdy jest naładowany – spala aptekarskie ilości paliwa, ale jeżeli życzycie sobie całkowicie bezemisyjnej jazdy to w tym modelu nam się nie udało w warunkach zimowych tak przejechać. Jednak poza tym to będziemy się powtarzać: udany SUV, funkcjonalny, wygodny, ze sprawnym układem jezdnym, sporym bagażnikiem i dużą przestrzenią w kabinie. Tylko skoro PHEV nie dał rady bezemisyjnie, to może warto wybrać tańszego Tucsona z klasyczną hybrydą?

Hyundai Tucson PHEV (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Ceny wersji PHEV startują od 178 900 zł, nasz egzemplarz to już ponad 200 tys. zł (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Ceny modelu Hyundai Tucson zaczynają się od 105 900 zł za wersję tylko spalinową. Hybryda klasyczna w bazowej wersji Modern startuje od 138 900 zł (230 KM mocy, napęd na jedną oś). Tucsona Plug-in Hybrid najtaniej zamówicie za 178 900 zł, ale topowa wersja Platinum (z takiej korzystaliśmy) startuje w cenniku od 197 900 zł. Dodatkowe wyposażenie naszego egzemplarza windowało jego cenę do 212 600 zł. Drogo? Z jednej strony tak, ale np. Toyota RAV4 Plug-in Hybrid startuje od 215 000 zł. Czy warto? Ponoć wielu posiadaczy hybryd plug-in zapomina o ich ładowaniu. A skoro Tucson PHEV nie do końca poradził sobie z całkowicie bezemisyjną jazdą, to naszym zdaniem lepiej wybrać tańszą zwykłą hybrydę (jest dostępna również z napędem 4WD), która oferuje identyczną funkcjonalność i wygodę, może też dysponować identycznym wyposażeniem.

Plusy:

  • Awangardowe wzornictwo, które może się podobać
  • Ładnie zaprojektowane, przestronne wnętrze
  • Użyteczna asysta kierowcy
  • Fajny pomysł z podglądem obrazu z boku pojazdu na wirtualnych tablicach po włączeniu kierunkowskazu
  • Wersja Platinum imponuje wykończeniem
  • Wygodna obsługa urządzeń pokładowych
  • Komfortowy układ jezdny
  • Przy 100 km/h komfort akustyczny jest dobry, ale…

Minusy:

  • Przy prędkościach autostradowych hałas już wdziera się do kabiny
  • Nasz egzemplarz uparł się, że bezemisyjnie na mrozie nie pojedziemy
  • Cena hybrydy plug-in sporo większa od innych wersji napędowych modelu

Total
0
Shares