Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Test. Jeep Compass po lifcie. Jest lepiej?

Jeep Compass w wersji poliftowej. Zmieniło się niewiele, ale charakter SUV-a, raczej bulwarowego niż na offroad, pozostał.
Jeep Compass Limited 2021 polift (fot. Łukasz Walkiewicz / Automotyw.com)

Z poprzednim wcieleniem Jeepa Compassa mieliśmy do czynienia rok temu. Teraz do naszej redakcji trafiła wersja po zmianach. W testowanym wydaniu to dalej SUV, raczej nie w teren.

Zacznijcie od naszego materiału na temat przedliftowej wersji tego auta

Jeep Compass – co się zmieniło?

Przeprojektowany pas przedni i zintegrowane kierunki ze światłami głównymi to różnice widoczne od razu. Choć nie ulega wątpliwości, że wizualne DNA marki pozostało (fot. Łukasz Walkiewicz / Automotyw.com)

Zmiany w wyglądzie nadwozia? Wprawne oko wyłapie takie detale jak lekko zmieniony grill, przemodelowany dół przedniego pasa, czy przeniesienie paska dziennych LED-ów na górną część kloszy reflektorów, z którymi zintegrowano również kierunkowskazy. W grillu znajduje się też obiektyw jednej z kamer widoku dookólnego.

Z tyłu zmieniono klosze lamp (fot. Łukasz Walkiewicz / Automotyw.com)

Napęd – na przód. Offroad? Nie żartujcie

Pod maską najsilniejsza odmiana GSE T4 Turbo o szalonej mocy… 150 KM (fot. Łukasz Walkiewicz / Automotyw.com)

Nasz egzemplarz to bogato wyposażona edycja specjalna (80th Anniversary), poniżej jeden z jej wyróżników widoczny na nadwoziu:

Charakterystyczny symbol Jeepa obok nazwy modelu to wyróżnik edycji 80th Anniversary Edition (fot. Łukasz Walkiewicz / Automotyw.com).

Jednak silnik, choć najmocniejszy w gamie, nie poraża potencjałem. To czterocylindrowy, turbodoładowany benzyniak o pojemności 1,3 generujący 150 KM przy 5500 obr./min. i 270 Nm momentu obrotowego przy 1560 obr./min. Moc ta przekazywana jest wyłącznie na przednią oś za pośrednictwem automatycznej, dwusprzęgłowej skrzyni o sześciu przełożeniach. Offroad? Bez żartów. Z przednim napędem? To SUV, poradzi sobie z gruntówką na działkę, ale jego główny “teren” to równe, asfaltowe drogi.

Zmienione wnętrze – ucyfrowione

Przemodelowany kokpit poliftowego Compassa (fot. Łukasz Walkiewicz / Automotyw.com)

Zmieniono kierownicę, pojawiły się wirtualne zegary. Ekran w konsoli środkowej ma grafikę o wysokiej rozdzielczości. Jest Android Auto i Apple CarPlay (także bezprzewodowo). W trakcie podrózy przydała się ładowarka indukcyjna oraz gniazdka USB (zarówno typ A jak i C. Wnętrze jest tu wykończone dość miękką ekoskórą, a twardych powierzchni jest niewiele. Dobrze, że producent zostawił sporo fizycznych przycisków.

Jeep Compass – jak to jeździ?

Auto prowadzi się jak ciężki, duży SUV, choć wcale nie jest przesadnie ciężkie i zbyt duże (fot. Łukasz Walkiewicz / Automotyw.com)

Jak to auto jeździ? Jednym słowem: dostojnie. Jeep Compass nie chce rwać do przodu niczym rączy konik. Pedał gazu niezbyt chętnie reaguje na polecenia, auto jeździ tak, jakby za każdym rogiem czaił się szeryf sprawdzający czy nie przekraczacie przepisowych 70 mil na godzinę na amerykańskiej autostradzie. Jeździsz zachowawczo? Możesz to polubić.

Akustyka i wyciszenie kabiny przyzwoite. Taki wynik przy 100 km/h oznacza, że hałas was nie zmęczy w dłuższej podróży (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Jeep nieźle wyciszył Compassa. Spalanie? Spokojna jazda w mieście, 10 l/100 km pęka. Jazda mieszana: 9 l/100 km (na dystansie 400 km), krótki miejski przejazd (9 km) przy temperaturze 0°C przy starcie na zimnym silniku: prawie 12 l/100 km. Pojemność nieduża, a silnik żarłoczny niczym pisklę.

Jeep Compass – werdykt i ceny

Miłośnikom spokojnej jazdy i amerykańskiego komfortu auto może się spodobać (fot. Łukasz Walkiewicz / Automotyw.com)

Compass pełni rolę kompaktowego SUV-a. Przeznaczony jest dla kierowców, którym nie zależy na dużej dynamice czy możliwościach offroadowych. Ma europejski silnik (emisje) i amerykański komfort we wnętrzu.

Wersja, którą mieliśmy jest sporo droższa od bazowej (fot. Łukasz Walkiewicz / Automotyw.com)

Ceny Jeepa Compassa startują od 99 900 zł, za bazowe wydanie Sport. To dobra cena jak na SUV-a. Nasz egzemplarz to specjalne wydanie 80th Anniversary Edition w paramilitarnym wojskowo-zielono-czarnym stylu. Ta edycja jest oferowana wyłącznie z obecną w naszym egzemplarzu 150-konną jednostką z automatem i startuje od 145 900 zł.

Plusy:

  • Paramilitarna stylizacja
  • Mocno poprawione multimedia względem poprzednika
  • Wygodne fotele
  • Złącza USB w obu rzędach (oba typy)
  • Ustawny bagażnik z podłogą o trzech poziomach regulacji

Minusy:

  • Przeciętna dynamika
  • Opóźnienie w reakcji na wciśnięcie pedału przyśpieszenia (poza trybem Sport)
  • Skrzynia leniwie zmienia biegi
  • Zapomnijcie o offroadzie – ten samochód tylko wygląda bojowo
  • Duże spalanie w teście (jak na pojemność silnika)

Jak szukacie ideału na offroad, to zajrzyjcie do naszego testu Jeepa Wranglera

Total
0
Shares