Samochód, który dwie dekady temu nie znajdował nabywców nawet za 40 tysięcy dolarów, dziś jest jednym z bardzo chętnie kupowanych modeli Lamborghini z silnikami dwunastocylindrowymi. I na pewno nigdy już nie będzie tak tani.
Zacznijcie jednak od pierwszej części naszego materiału.
Nie dać się nabrać
Kupowanie tego samochodu stało się ostatnio znacznie trudniejsze. Wraz z premierą modelu Urus, który oficjalnie wiązano z dziedzictwem marki w dziedzinie samochodów zdolnych do poruszania się poza asfaltem. Nowobogaccy nabywcy Urusa, którzy nigdy nie przeczytali żadnej książki o historii marki Lamborghini, nagle dostrzegli istnienie auta, przy którym nawet Mercedes klasy G wydaje się lekko zniewieściały. Ceny na aukcjach podskoczyły natychmiast i niestety stale notuje się trend zwyżkowy. Szczególnie poszukiwane są wozy z początku produkcji, z zasilaniem gaźnikowym, a także takie egzemplarze, które były w posiadaniu znanych osób (naturalnie z pełnym zestawem dowodów na taką przeszłość).
Oznacza to także niestety, że pozbawieni skrupułów handlarze zyskali możliwość nieuczciwego zarobku — jak w każdym samochodzie, tak i w tym istnieją pewne słabości, które można ukryć zamiast naprawiać, a które wywołają potężny ból głowy u nowego właściciela. Pierwsza rada zatem brzmi: absolutnie nie kupować w pośpiechu, podyktowanym zachwytem i euforią. Najlepiej obejrzeć auto bardzo spokojnie i to w towarzystwie człowieka, który ma stosowne doświadczenie.
Druga rada: przeczytać uważnie każdy skrawek papieru należący do dokumentacji. Jeśli nawet najdrobniejszy szczegół nie zgadza się z deklaracjami sprzedawcy, uciekać. Tekst typu “na pewno był remont silnika, ale faktury zginęły” nadaje się na giełdę w Słomczynie trzydzieści lat temu, a nie w odniesieniu do sprzedaży tego wyjątkowego samochodu — notabene zagraniczni sprzedawcy często stosują taki zabieg, mocno wątpliwy pod względem prawnym (“the engine is believed to have been overhauled” – uważa się, że silnik został wyremontowany).
Silnik i wycieraczki
Silnik V-12 znany z Miury w tym ważącym ponad 2700 kilogramów samochodzie pracuje pod mocno podwyższonym obciążeniem, zużywa się zatem także szybciej. Szczególnie jeśli w obsłudze okresowej są przerwy, wymiany oleju są za rzadkie bądź sam olej jest nieprawidłowy. Niestety w okresie, gdy LM002 były tanie, wielu niechlujnych właścicieli traktowało je niedbale. Dobrze jest sprawdzić kompresję i przyjrzeć się olejowi — w razie konieczności remontu silnika należy się liczyć z konkretnymi kosztami, nawet do 50 tysięcy euro. Wcześniejsze sztuki mają silnik o specyfikacji analogicznej do jednostki napędowej modelu Countach Quattrovalvole, z sześcioma gaźnikami, późniejsze zaś o specyfikacji Diablo, z wtryskiem paliwa. Uwaga: niektóre egzemplarze otrzymały jeszcze potężniejsze silniki o większej pojemności, aż 7,3 litra. Były to silnik stosowane do napędu wielkich łodzi wyścigowych — tu z obsługą i naprawami może być nieco gorzej.
Największym problemem w tym potężnym samochodzie nie jest ani zawieszenie, ani układ przeniesienia napędu, tylko cieniutkie ośki mechanizmu wycieraczek przedniej szyby. Nie tylko potwornie trudno je dostać, lecz także demontaż i montaż mechanizmu stanowi ogromne wyzwanie: potrzebne jest rozebranie elementów nadwozia, pod którymi kryje się delikatna mechanika wycieraczek. Wniosek — przy zakupie NAJPIERW sprawdzić funkcjonowanie wycieraczek!
Opony to wyzwanie
Mniejszym, ale istotnym kłopotem jest zakup opon. Istnieje tylko jedna opona do Lamborghini LM002, Pirelli Scorpion z kevlarowymi wzmocnieniami, w rozmiarze 345/60 VR 17. Można ją nadal kupić, choć nie bez trudności. Pirelli wytwarza owe opony tylko raz na jakiś czas. Można ich szukać w specjalistycznych firmach oponiarskich (rzadko) i u dealerów Lamborghini — ceny mogą mieścić się w bardzo szerokim zakresie, ale kusząco tanie opony mogą mieć już niedopuszczalny wiek. Wiadoma sprawa: opona nawet prawidłowo składowana przez 6 lat lub dłużej nadaje się co najwyżej na kwietnik. Prawidłowa opona do LM002 kosztowała jeszcze niedawno prawie 3000 euro za sztukę, ale podobno za pośrednictwem oficjalnych dealerów marki można dziś kupić nową oponę za zaledwie 700 euro: jeśli to prawda, jest to znakomita wiadomość.
Możliwe złe wiadomości – wytęż słuch!
Jeśli w układzie przeniesienia napędu coś stuka, może to oznaczać poważne wydatki na porządny remont skrzyni biegów, mechanizmów różnicowych itp. – nawet 20 tysięcy euro. Eksploatowane prawidłowo auto potrafi palić między 35 i 50 litrów na setkę, przydaje się zatem 169-litrowy zbiornik paliwa. Dobrze jest pamiętać, że ten mastodont z silnikiem o pojemności 5,2 litra, rozpędzający się do setki w 7,8 sekundy, osiągający 201 km/h, ma z tyłu hamulce bębnowe! Przy normalnej jeździe układ hamulcowy ma wystarczającą efektywność, ale żadnych rekordów drogi hamowania tym autem pobić się nie da. Rama podwozia jest wytrzymała i rzadko koroduje, poszycie nadwozia z włókna szklanego również dobrze znosi starzenie się. Niezależne zawieszenie musi być zadbane, lecz nie ma z nim jakichś szczególnych afer. Na początku produkcji montowano stalowe koła, pod koniec zaś bardzo dziś poszukiwane z lekkich stopów.
Czy zatem warto kupić kanciastego kolosa? Na pewno tak, w końcu ma silnik V-12 Lamborghini, a dni tych jednostek na pewno są policzone. Jest tak absurdalny, że zarazem fantastyczny. Kupić.