Ktoś tu ewidentnie lubi żółty kolor. Takie wrażenie mamy patrząc na najnowsze dzieło niemieckiego tunera. Mansory wzięło na warsztat Lamborghini Urus, który już w seryjnej wersji jest dostatecznie drapieżnym SUV-em. Jak zobaczycie poniżej – nie dość drapieżnym dla Mansory.
Zajrzyjcie też do naszego testu “zwykłego” Lamborghini Urus
Zmodyfikowany super-SUV Lamborghini przez tunerów z Mansory bardziej przypomina Transformersa, niż produkcyjny model. Patrząc na zdjęcia tego wozu trudno nie zauważyć licznych zuchwałych dodatków w nadwoziu (np. ten agresywny dyfuzor z sześcioma płetwami, ostentacyjnie wulgarne spojlery, nowe, drapieżne felgi i wiele więcej.
Również wnętrze jest – zaskoczenie? – bardzo, bardzo żółte. Żółte pikowane siedzenia, wykończenie kabiny, pikowaną żółtą skórą wykończono nawet bagażnik. Uff, jest też czarna lamówka i przeszycia, przynajmniej jakiś kontrast.
Kontrowersyjna stylizacja Mansory to nie jedyna część pakietu oferowanego przez tego tunera. Nie zabrakło również modyfikacji silnika. Mansory Urus Venatus, bo tak nazwano tę modyfikację, może poszczycić się mocą nie niższą niż 808 KM i monstrualnym momentem obrotowym 1050 Nm. Przypominamy tylko, że fabryczne, 4-litrowe V8 w seryjnym Lamborghini Urus generuje “skromne” 650 KM i 850 Nm.
Dodatkowe i podkute zapewne żółtymi kopytami kuce pozwalają skrócić czas sprintu 0-100 km/h aż o 0,4 sekundy w stosunku do seryjnego egzemplarza. Pierwszą setkę Mansory Urus Venatus zrobi już w 3,2 sekundy. Mansory deklaruje, że wzrosła też prędkość maksymalna – z 305 km/h do 320 km/h.
Auto, które widzicie na zdjęciach nie jest oferowane na sprzedaż. To projekt zaprezentowany za zgodą klienta, który właśnie tak wymarzył sobie modyfikację własnego Lamborghini Urus. Cóż, szanujemy za umiłowanie żółci. A Mansory po raz kolejny udowodniło, że jeżeli tylko masz pieniądze, każdy wyjątkowo samochód można perfekcyjnie i z klasą… oszpecić.
Naszym zdaniem klasyczny Urus za skromne 1,7 miliona złotych nie wygląda źle – sami zobaczcie: