W tym tygodniu przenosimy się do Japonii, gdzie u podnóży wysokiego na ponad 3700 m.n.p.m. szczytu – mitycznej góry Fuji-san – mieści się Fuji Speedway. Już sama nazwa góry-wulkanu wg. starojapońskich legend odnosi się do nieśmiertelności. To właśnie tam spalono eliksir zapobiegający śmierci, który podarowała cesarzowi japońskiemu księżycowa księżniczka Kaguya. Aura tego miejsca jest nie do podrobienia!
U podnóży mitycznej góry
Fuji Speedway jest położony w Oyama w prefekturze Shizuoka. Swoją nazwę zawdzięcza bliskości mitycznej góry Fuji. Jest to stosunkowo młody tor w porównaniu do Spa czy Nürburgringu, ponieważ otwarto go dopiero w 1965 roku. W pierwszej wersji tor miał być wzorowany na amerykańskich obiektach w stylu NASCAR (inspiracją był tor Daytona), ale na szczęście zabrakło pieniędzy na ukończenie owalu i trasa powstała jako “klasyczna” pętla z nieregularnymi zakrętami.
Konstruktorzy zdążyli jednak wybudować bardzo długą prostą, która ma prawie półtora kilometra (1 475 m). Zaraz za nią powstał też jeden bardzo szybki łuk z dużym nachyleniem, który nazwano „Daiichi”. Ten łuk okazał się być niemożliwie trudny do opanowania dla Japończyków i regularnie ginęli tam kierowcy. Po śmiertelnym wypadku w 1974 roku, w którym Hiroshi Kazato i Seiichi Suzuki zginęli w kuli ognia, a 6 innych osób zostało rannych, zbudowano nową wersję toru z pominięciem tego zakrętu, który został odcięty od reszty trasy ostrym prawym nawrotem. Tak powstała długa na 4 359 m nitka, która zapisała się na stałe w historii motosportu.
Formuła 1 na Fuji Speedway
To właśnie na Fuji Speedway odbył się pierwszy wyścig Formuły 1 o Grand Prix Japonii, podczas którego, pod koniec sezonu 1976, rozegrała się dramatyczna walka o mistrzostwo świata między Jamesem Huntem a Niki Laudą. Żeby lepiej zrozumieć, o czym mowa, po raz kolejny zachęcamy do obejrzenia filmu Rush w reżyserii Rona Howarda, który opowiada m.in. historię tego pojedynku. W wielkim skrócie to w Japonii w deszczowych warunkach Hunt zdobył wystarczającą liczbę punktów, aby sięgnąć po tytuł mistrzowski. GP wygrał Mario Andretti, a Lauda, największy przeciwnik Hunta, wycofał się, z powodu niebezpiecznych warunków. GP na torze Fuji gościło jeszcze w 1977, ale wtedy z kolei Gilles Villeneuve brał udział w wypadku, w którym zginęły dwie osoby postronne, przez co F1 ostatecznie wycofała się z tego toru i przeniosła na Suzukę. Grand Prix powróciło na tę trasę dopiero w 2007 roku, ale z perspektywy czasu również i te wyścigi nie należą do udanych. Ale mimo dość niechlubnej sławy w F1, to Fuji Speedway jest prawdziwą japońską legendą. Dlaczego?
Fuji Speedway – szybki i zwykle mokry
Nawet po modyfikacjach nitki w latach 70. (pominięcie łuku „Daiichi”) osiągane na Fuji prędkości nadal były bardzo wysokie. M.in. dlatego w latach 80. dodano dwie szykany: jedną po pierwszym zakręcie, drugą na wejściu do szerokiego, szybkiego końcowego zakrętu. Mimo kolejnych ograniczeń Fuji zachowało długą na prawie 1,5 km prostą startową, która do dziś jest jedną z najdłuższych we wszystkich sportach motorowych. Jej długość pozwalała np. na wykorzystanie toru do wyścigów równoległych typu drag. Ale nitka Fuji była przede wszystkim cały czas używana do wyścigów w ligach krajowych. Ponowne zaistnienie na arenie międzynarodowej miało nadejść wraz z nowym tysiącleciem. Jesienią 2000 r. większość akcji toru została kupiona przez Toyotę w ramach swoich planów rozwojowych, a w 2003 r. tor został zamknięty w celu przeprowadzenia pokaźnego remontu. Za projekt odpowiadało biuro Hermanna Tilkego. Tor został ponownie otwarty 10 kwietnia 2005 r., a 30 września 2007 r. gościł ponownie GP Formuły 1 – po raz pierwszy od 29 lat. W typowym dla Fuji stylu wyścig odbył się w ulewnym deszczu i mgle. Pogoda i kłopoty organizacyjne sprawiły, że powrót na Fuji nie był uznany za udany. GP odbyło się na Fuji jeszcze raz w kolejnym roku, ale znowu podał deszcz i włodarze królowej motorsportu mieli już po prostu dość.
Magiczne dwie minuty
Dziś Fuji jest bardzo znane wśród prywatnych kierowców, którzy kochają jeździć po torach. Wszystko dlatego, że Fuji Speedway jest zlokalizowane zaledwie 80 km od centrum Tokio i, w porównaniu z podobnymi torami w innych krajach, jest zaskakująco przystępne cenowo. Po uiszczeniu rocznej opłaty w wysokości 30 000 jenów (1 000 zł), członkowie mogą wykupywać 30-minutowe sesje na torze za 6700 jenów (250 zł). Aby zminimalizować różnice między kierowcami, sesje te są podzielone na dwie części – tych, którzy zazwyczaj okrążają z prędkością 2 minut i 10 sekund lub wolniej, oraz tych, którzy są szybsi. Jest jednak jeszcze jeden niepisany znacznik, o którym wie każdy bywalec Fuji. Przejście „poniżej dwóch minut” jest zwykle osiągane tylko przez dedykowane samochody wyścigowe na oponach typu semi slick i ta bariera jest uznawana za Święty Graal.
Toyota Speedway
Od 2000 roku Fuji Speedway znajduje się rękach Toyoty. M.in. właśnie dlatego Lexus, wybierając literę F do oznaczania swoich najmocniejszych modeli, złożył hołd temu torowi wyścigowemu oraz Centrum Technicznemu Higashi Fuji, które również znajduje się u podnóża japońskiej góry.
Z kolei najnowsza generacja Toyoty GR Supra z silnikiem 2.0 została zaprezentowana m.in. w limitowanej edycji Fuji Speedway. Auto jest w barwach Toyota Gazoo Racing i ma kute felgi. Coupé w tej wersji otrzymuje także sportowy aktywny mechanizm różnicowy, adaptacyjne zawieszenie i sportowe hamulce. Ponownie nazwa limitowanej edycji podkreśla, jak ważną rolę w opracowaniu modelu odegrał legendarny japoński tor Fuji. Toyota chętnie testuje na nim swoje modele ze względu na wysoki stopień trudności oraz rolę, jaką odegrał ten obiekt w historii japońskiego i międzynarodowego motorsportu.
Godzilla i Fuji Speedway
Fakt, że tor Fuji jest zarządzany przez Toyotę, mógłby w teorii oznaczać, że inni producenci nie będą mieli wstępu na tę nitkę. Na szczęście Japonia to nie Niemcy, gdzie Grupa Volkswagen zarządza torem Ehra-Lessien i nie wpuszcza na niego nikogo innego. Tutaj panuje zupełnie inna kultura. Dość powiedzieć, że człowiek, który stoi za legendą Nissana GT-R jest ściśle związany z tym miejscem – Hiroshi Tamura znany jako „Mr. GT-R” (ponad 30 lat pracuje dla Nissana). Tamura wspomina, że już jako dziecko oglądał jak wyścigowe Nissany 2000 Skyline GT‑R „Hakosuka” pędziły po bardzo mokrym torze Fuji Speedway! Co ciekawe zarządcy Fuji Speedway mają chyba „softspot” dla Nissana GT-R, ponieważ wpuścili na nitkę Jeremiego Clarksona, aby ten mógł na wniebogłosy zachwalać Godzillę w programie Top Gear! Wyobrażacie sobie, że Volkswagen pozwala innej firmie na organizację rekordowego przejazdu i transmisję go w Top Gear ze swojego sekretnego super toru? Właśnie dlatego Koenigsegg i SSC jeżdzą po autostradzie w Nevadzie, a Bugatti ma dostęp do Ehra-Leissen. Na Fuji odbywa się również coroczny festiwal NISMO organizowany przez NISsan MOtorsports International Co., wewnętrzny dział tuningowy Nissana.
Legenda
Fuji Speedway to zdecydowanie jedno z tych miejsc, które trzeba odwiedzić podczas motoryzacyjnej wycieczki do Japonii, ale z pewnością nie jedyne. Do kraju kwitnącej wiśni z pewnością wrócimy przy okazji serii artykułów o torach. Jedno możemy powiedzieć już dziś – ekstremalnie szybka jazda na mokrym – to musi być Fuji Speedway