Jeżeli masz samochód pozbawiony obowiązującej od 2018 roku w Europie funkcji e-Call, automatycznie powiadamiającej służby ratunkowe w razie wypadku, możesz mieć teraz coś podobnego, bez względu na model posiadanego auta. Wystarczy nowy sprzęt Apple, np. nowy Apple Watch.
Zobacz też: Apple zatrudniło specjalistę z Lamborghini
Apple ogłosiło właśnie portfolio nowych urządzeń, z których tutaj wymienię tylko część: Apple Watch Series 8, nowy Apple Watch SE, zupełnie nowy, wcześniej nie produkowany Apple Watch Ultra oraz topowy model najnowszego iPhone’a, czyli iPhone 14 Pro. Co łączy te urządzenia poza charakterystycznym logo z symbolem nadgryzionego jabłka? Zupełnie nowa funkcja, niedostępna na innych urządzeniach mobilnych: detektor wypadków (z ang. Crash Detection).
Jak działa ta funkcja w wybranych nowych urządzeniach mobilnych Apple? Zarówno nowy iPhone 14 Pro oraz Pro Max, jak i zegarki z nowych serii Apple Watch Series 8, Apple Watch SE oraz zupełnie nowy model Apple Watch Ultra wyposażone są w więcej niż jeden miernik przyśpieszeń i nowe sensory ruchu. Szczególną uwagę zwraca moduł, zdolny do pomiary ekstremalnych przeciążeń dochodzących nawet do 256 G! Po co taki moduł w sprzęcie mobilnym? Cóż, z tak wysokimi przeciążeniami mają do czynienia ofiary wypadków drogowych i to właśnie zdolność do autonomicznego rozpoznania takiej sytuacji jest ciekawą cechą nowego sprzętu Apple.
W momencie kolizji zegarek lub telefon, zależnie od tego, którym sprzętem dysponujemy, automatycznie rozpoczyna połączenie alarmowe ze służbami ratunkowymi, jednocześnie generowane jest automatyczne powiadomienie wysyłane najbliższym osoby uczestniczącej w wypadku drogowym (użytkownik ma wcześniej możliwość zdefiniowania do jakich kontaktów takie powiadomienia mają być wygenerowane). Ciekawostką jest, że wg Apple nowe urządzenia są w stanie nie tylko automatycznie wykryć, ze doszło do wypadku, ale sprzęt jest w stanie rozpoznać w przybliżeniu charakter danego zdarzenia. Sensory wykryją, czy było to np. zderzenie czołowe, uderzenie boczne, czy też dachowanie. Apple przeprowadziło szereg rzeczywistych testów symulując groźne zdarzenia drogowe, by “nauczyć” inteligentne algorytmy prawidłowego rozpoznania krytycznych sytuacji.
W momencie, gdy dojdzie do wypadku, urządzenie najpierw sprawdza, czy użytkownik jest w stanie jakkolwiek zareagować generując powiadomienie wymagające jego reakcji. Jeżeli tej reakcji brak, co w przypadku poważnego wypadku jest bardzo prawdopodobne, po 10 sekundach inicjowana jest procedura wezwania służb ratunkowych. Co ważne, ratownicy otrzymują dokładne informacje o lokalizacji. Tym samym posiadacze sprzętu Apple zyskują analogiczny poziom wsparcia powypadkowego, co posiadacze aut z wbudowanym systemem e-Call, który w modelach oferowanych na europejskim rynku jest obowiązkowy od 1 kwietnia 2018 roku.
Jednak wielu kierowców wciąż korzysta ze starszych aut, które są pozbawione takiego rozwiązania. Mogą oni zniwelować tę techniczną lukę albo kupując nowszy model auta, albo – już teraz – zamawiając jedno z nowych urządzeń Apple. Owszem, sprzęt Apple tani nie jest, ale wciąż tańszy niż nowe auto z systemem e-Call. Apple Watch SE startuje od 1499 zł, Apple Watch Series 8 startuje od 2399 zł, topowy Apple Watch Ultra kosztuje 4799 zł, iPhone 14 Pro to wydatek od 6499 zł, za topowy model iPhone 14 Pro Max zapłacimy co najmniej 7199 zł. Oczywiście nowe urządzenia Apple mają znacznie więcej ciekawych funkcji, ale już nie będziemy zabierać chleba serwisom stricte technologicznym. Tu skupiliśmy się na interesującej funkcjonalności, która realnie może pomóc ofiarom wypadków. I cytując przedstawicieli Apple – oby ta funkcja nigdy nie była Wam potrzebna. Szerokości!