Moda na duże à la terenówki SUV-y oraz ich mniejsze odpowiedniki – crossovery, nie mija. Mimo pandemii, mimo tego, że są droższe. Po prostu pokochaliśmy ich funkcjonalność i wynikający z posiadania SUV-a lub crossovera prestiż.
Na temat zalet SUV-ów napisano tak dużo, jak na temat ich wad. Z jednej strony są wygodne i bezpieczne przez swoją wielkość oraz dowodzą statusu materialnego posiadacza, z drugiej – mniej ekonomiczne niż równie pojemne kombi. No i gorzej się prowadzą. Mniej stabilnie, mniej pewnie. Żadnym SUV-em nie pojedziemy tak jak dużym kombi. Żadnym crossoverem nie pokonamy zakrętu tak pewnie jak autem kompaktowym.
Z gustami – zwłaszcza mas społeczeństwa – się jednak nie dyskutuje, a te w tej chwili są jednoznacznie po stronie crossoverów, czyli „SUV-ów do miasta” i samych SUV-ów, bez względu na wielkość (kompaktowych, jak Volkswagen Tiguan albo dużych, jak Audi Q7).
Cała Europa, nie tylko Polska, wybiera te auta. Świadczą o tym rynkowe wzrosty, notowane od dobrych kilku lat. Żeby uchwycić obraz ich popularności, musimy pominąć dane z ostatniego pół roku, bo one – ze względu na pandemię COVID-19 – burzą wszelkie standardy.
Rynek crossoverów i SUV-ów rośnie po 15, 20 i więcej procent rocznie od kilku lat. Doszło wreszcie do tego, że w 2019 roku co trzeci sprzedany samochód należał do segmentu SUV-ów. W samej Polsce sprzedano 145 tysięcy takich właśnie samochodów. O 13 procent więcej niż w 2018 roku.
Przez pierwsze 4 miesiące 2019 roku, rekordowego od lat, w Polsce zarejestrowano 15 519 małych crossoverów. W porównaniu z takim samym okresem 2018 roku oznaczało to wzrost o ponad 17 procent. Cały polski rynek motoryzacyjny – auta miejskie, kompakty, limuzyny, samochody klasy średniej – wzrósł o 3,5-proc.
Cała Europa kupuje tak samo jak Polska (lub raczej odwrotnie, ale to bez znaczenia). Firma analityczna Jato Dynamics przygotowała statystyki, z których wynika, że modele z nadwoziem typu SUV i crossover uzyskały na rynku europejskim wynik 1,4 mln rejestracji kwartalnie (dane sprzed pandemii). To oznacza, że co trzeci nowy samochód osobowy opuszczający parking u dealera ma właśnie takie nadwozie. Wcześniej, w pierwszym kwartale roku 2017, udział SUV-ów w rynku wynosił 28,1 proc. W pierwszym kwartale 2018 roku podskoczył do 33,5 proc. Cały następny rok świadczył o tym, że crossovery nie przestaną wykrawać dla siebie kolejnych, coraz większych części tortu.
O popularności crossoverów i SUV-ów świadczą też zresztą inne wskaźniki. Jeśli przyjrzymy się sprzedaży aut ogólnie, to okaże się, że na topie wciąż są auta miejskie i klasy średniej, w Polsce – Toyota Corolla, Skoda Octavia, Toyota Yaris i Skoda Fabia. Jeśli jednak odsiejemy sprzedaż flotową (stanowi między 70-80 proc. sprzedaży) to wyjdzie na jaw, że „zwykli Kowalscy” wybiorą już crossovery. Nissana Juke’a, Dacię Duster, Skodę Kamiq, Volkswagena T-Roca, Mazdę CX-3 i CX-30. Indywidualne gusta są zatem tym bardziej po stronie aut z podwyższonym nadwoziem.
A jakie modele z tego segmentu („urzędowo” crossovery to B-SUV) są na topie w Polsce? Ostatni ranking Top 20 Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, opracowany na podstawie danych z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, wygląda jak niżej (zresztą zaszły w nim spore zmiany, bo na rynek wjechało kilka potencjalnych bestsellerów, jak Kia Xceed i nowy Renault Captur:
- Mazda CX-3
- Volkswagen T-Roc
- Suzuki Vitara
- Renault Captur
- Kia Stonic
- Opel Mokka X
- Opel Crossland X
- Seat Arona
- Hyundai Kona
- Ford EcoSport
- Peugeot 2008
- Honda HR-V
- Nissan Juke
- Volkswagen T-Cross
- Jeep Renegade
- Citroen C3 Aircross
- Skoda Kamiq
- Citroen C4 Cactus
- Audi Q2
- Mini Countryman