BMW wchodząc w posiadanie tej marki, przekuło jej historię w nowy sukces, a konstruktor oryginalnego Mini sir Alec Issigonis prawdopodobnie w najśmielszych marzeniach nie wyobrażał sobie, jaką transformację przejdzie jego projekt za kilkadziesiąt lat. W dzisiejszej motoryzacji nie można istnieć bez crossovera w ofercie, a jeden z najbardziej stylowych, kompaktowych SUV-ów, czyli Mini Countryman przeszedł niedawno lekki lifting. W modzie są hybrydy, więc do testu wzięliśmy nową hybrydę z wtyczką, czyli plug-in.
Co się zmieniło na zewnątrz?
Zmiany zewnętrzne największego Mini nie są przełomowe. Auto dostało nowy przedni i tylny zderzak, zmieniony grill, kanciaste (jedyne w gamie Mini) reflektory LED-owe i tylne światła żarzące się brytyjską flagą. Countryman SE jest SUV-em, ale jego prześwit nie imponuje, więc nie radzimy zapuszczać się nim zbyt daleko od asfaltu, choć oczywiście zajedzie dalej niż jakikolwiek inny przedstawiciel tej marki.
Wnętrze nowego Mini Countrymana
Wnętrze jest jedyne w swoim rodzaju. Tu nie ma miejsca na nudę. Nikt nie oferuje podobnych fajerwerków jak Mini, choć w tym wypadku nie wszystkie są udane. Mowa przede wszystkim o nowych zegarach, które umieszczone są za dobrze leżącą w dłoniach kierownicą. To zaoblony, niewielki tablet, na którym wyświetlane są podstawowe informacje. Jego ostrość i kontrast są słabe, a przez brak daszka nad nim podczas jazdy wciąż odbija się w nim światło. Jest zwyczajnie nieczytelny i wygląda tanio, co tej marce nie pasuje do twarzy. Sytuację ratują informacje wyświetlane na przedniej szybie, czyli head-up display. Środkowy, okrągły wyświetlacz ciekawie wygląda i wnosi sporo życia na deskę rozdzielczą Countrymana. Poniżej łatwe w obsłudze i czytelne pokrętła klimatyzacji i tradycyjne już przełączniki stylizowane na lotnicze.
Kierowca i pasażerowie w SUV-ie od Mini
Pozycja kierowcy jest bardzo wygodna, niemal sportowa, choć lekko podniesiona. Fotele mają wysuwane podudzie, co przydaje się podczas dłuższej jazdy, świetnie też trzymają na boki w dynamicznie pokonywanych zakrętach, które Mini Countryman lubi. Nie są jednak zbyt obszerne, więc bardziej postawne osoby mogą czuć się mniej komfortowo. Tylna kanapa bez kłopotu pomieści dwa foteliki dziecięce lub dwójkę wyrośniętych nastolatków, bo to przecież samochód o rodzinnych zdolnościach. Auto jest pięcioosobowe, ale trzy osoby to raczej rozwiązanie awaryjne w Countrymanie. Bagażnik jest dość wysoki i ma 415 litrów pojemności, czyli porównywalnie do kompaktowych hatchbacków. Ma schowki na kable i opcjonalną ławeczkę na tylny zderzak, z której można podziwiać zachód słońca we dwoje…
Mini Countryman i Hybryda plug-in
Mini Countryman SE to hybryda plug-in powstała z połączenia trzycylindrowego silnika 1.5 i silnika elektrycznego. Łącznie ten tandem produkuje 220 KM i 385 Nm. Trzycylindrowa jednostka spalinowa raczej nie powalczy o miano najlepiej brzmiącego silnika. Drażni jej terkotanie, ale sytuację ratuje napęd elektryczny, który napędza tylną oś. Bateria, jak w aucie sprzed liftu wciąż ma 10 kWh, ale jest stworzona według nowszych technologii, co przekłada się na większy zasięg, nie wyczerpuje się do końca, zawsze zostawiając sobie odrobinę energii. Na pełnej baterii, w trybie Max eDrive jeżdżąc spokojnie i zgodnie z przepisami, udało nam się przejechać 55 kilometrów. Czyli jest całkiem nieźle. Baterię można naładować ze zwykłego gniazdka, co trwa trochę ponad 3 godziny, można też skorzystać z wallboxa o maksymalnej mocy 11 kW. Bak niestety mieści tylko 36 litrów benzyny. Nie sugerujcie się danymi z katalogu, które mówią o spalaniu od 1,7 do 1,9 litra na 100 kilometrów. Przy heroicznym wysiłku osiągniecie taki wynik tylko z naładowaną do pełna baterią. Potem wszystko wraca do normy, a auto spala od 6 do 9 litrów benzyny w dużym mieście, w zależności od waszego stylu jazdy, gdzie przy 6 litrach jeździmy bardzo spokojnie, a przy 9 korzystamy dość swobodnie z mocy obu silników, bawiąc się ostrym przyspieszaniem ze świateł.
Jak jeździ nowe Mini Countryman SE ALL4?
Samochody tej marki lubią jeździć i rzeczywiście niezależnie od modelu potrafią dostarczyć radości z jazdy. To jeden z lepiej prowadzących się crossoverów tej wielkości, co może być ważne przy wyborze takiego auta. Układ kierowniczy, choć mocno wspomagany przekazuje więcej informacji z przednich kół niż np. w Audi Q3. Mini przyjemnie składa się w zakrętach, nie przechyla się i daje dużą kontrolę nad swoim zachowaniem. Jest odrobinę twarde, co nie każdemu może się spodobać, ale każdy, kto lubi prowadzić, będzie pozytywnie zaskoczony. Mini Countryman SE ma napęd na wszystkie koła (dołączany, nie stały), co pozwala na odrobinę zabawy na śliskiej lub luźnej nawierzchni. Podczas testu mieliśmy okazję pojeździć tym autem na pustej, błotnistej drodze i musimy przyznać, że zabawa była przednia!
Werdykt
Na starcie Mini Countryman SE ALL4 kosztuje 153 900 zł, a to o 500 zł mniej niż słabszy, 190-konny diesel Mini Cooper SD ALL4. Korzystające z tej samej technologii BMW X1 xDrive25e wycenione jest na co najmniej 187 000 zł. Hybrydowy SUV Mini może zainteresować ludzi, którzy szukają niebanalnego środka transportu, pozwalającego im na aktywny tryb życia, czy młode rodziny. Niezależnie od tego, żeby w pełni korzystać z możliwości takiego rodzaju napędu, dobrze jest mieszkać we własnym domu, z dostępem do prądu, ale warto pamiętać, że nawet mając mieszkanie w bloku i miejsce w garażu podziemnym w większości wypadków można się starać o podłączenie własnego licznika prądu do używanego gniazdka i rozliczanie się na jego bazie. Nam jazda nowym, hybrydowym Mini Countrymanem dostarczyła dużo przyjemności, a pomimo kilku wad takich jak nieudane zegary, czy bak o skromnej pojemności, to auto da się lubić.