Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Top 10 – najtańsze auta elektryczne w Polsce

Jakie są najtańsze auta elektryczne w Polsce? Przedstawiam Wam dziesiątkę takich modeli. Tańszych nie znajdziecie.
fot. Dacia

Samochody elektryczne są drogie. To zdanie odmieniane jest w naszym kraju przez wszystkie przypadki. Trudno się dziwić. W naszym kraju często kupując auto, patrzymy na nie przez pryzmat ceny. Jednak w każdej grupie produktów można znaleźć te najtańsze. Przejrzeliśmy odświeżone w 2023 roku cenniki producentów i wyłuskaliśmy 10 najtańszych modeli samochodów elektrycznych, jakie można w Polsce zamówić. Zaczynamy oczywiście od najtańszego modelu. Dla fanów Tesli mam niestety smutną wiadomość. Mimo ostatnich, spektakularnych obniżek cen, żaden model marki Elona Muska nie łapie się do naszej listy Top 10 najtańszych samochodów elektrycznych w Polsce.

Na wstępie uwaga. Bazujemy na kwotach cennikowych brutto. Nie liczymy żadnych dopłat, rabatów, co uda Wam się uzyskać (dopłaty) czy wynegocjować u dealera (rabaty) to wasze. Najtańsze są oczywiście podstawowe warianty wyposażeniowe, ale podajemy na jakie “luksusy” można liczyć wybierając konkretny model w bazowej wersji.

Smart fortwo hatchback – od 100 896 zł

smart fortwo electric hatchback
Elektryczny Smart fortwo hatchback jest obecnie najtańszym elektrykiem w Polsce (fot. materiały prasowe producenta)

Najtańszym obecnie samochodem z napędem elektrycznym jest dwumiejscowy mikrus: Smart fortwo hatchback. Co prawda na stronie marki cennikowo auto startuje od 99 100 zł, ale gdy skorzystamy z konfiguratora, nie da się zamówić tańszego modelu niż od 100 896 zł. To auto wyłącznie do miasta, nie próbujcie nim wyjeżdżać gdziekolwiek dalej, bo przy pojemności akumulatorów 17,6 kWh netto daleko nie zajedziecie, a infrastruktura ładowania w Polsce wciąż jest zbyt rzadka na częste doładowania. Deklarowany przez producenta zasięg to 125 km, ale taki uzyskacie w optymalnych temperaturach otoczenia (20°C) i przy jeździe dozującej przyśpieszenie w ilościach homeopatycznych. Maksymalna moc napędu elektrycznego tego auta to 60 kW (88 KM), ale uzyskacie ją na krótko, trwale dostępna jest moc 41 kW. Maksymalny moment obrotowy to 160 Nm. Przyśpieszenie 0-100 km/h deklarowane przez producenta to 11,6 s, ale 60 km/h autko uzyska już po 4,9 s. Prędkość maksymalna to 130 km/h. Bazowo możecie zamówić auto malowane na czarno, na 15″ alufelgach z ładowarką pokładową o mocy 4,6 kW. W standardzie mamy regulację fotela kierowcy na wysokość, multimedia z radiem cyfrowym, 8-calowym ekranem i Apple CarPlay/Android Auto. Na temat klimatyzacji konfigurator w bazowym wydaniu auta milczy.

Nowa Dacia Spring – od 106 900 zł

Dacia Spring nie jest już najtańszym autem elektrycznym w Polsce (fot. materiały prasowe producenta)

Ceny rosną, w przypadku Dacii również. W wyniku wzrostu Dacia Spring po drobnej modernizacji (widać ją szczególnie po nowym logo marki w pasie przednim) straciła pozycję najtańszego samochodu elektrycznego w Polsce. Niemniej to autko segmentu A stylizowane na mikroSUV-a wciąż pozostaje najtańszym samochodem nie emitującym spalin, który jest w stanie przewieźć cztery osoby. Model ten dysponuje nieco większym akumulatorem od lidera niniejszego zestawienia (Dacia Spring ma baterię o pojemności 26,8 kWh), co oznacza również większy zasięg (do 230 km w cyklu mieszanym WLTP). Oczywiście taki zasięg macie szansę uzyskać jadąc delikatnie z prędkością 50 km/h przy temperaturze powietrza 20°C. To również pojazd wyłącznie do miasta. Kalkulator na stronie Dacii uczciwie podaje, że jazda z prędkością autostradową, a nawet mniejszą, bo 125 km/h (Spring szybciej nie pojedzie, moc jednostki elektrycznej to 33 kW i 125 Nm) przy temperaturze -5°C oznacza możliwość pokonania do 59 km bez ładowania (i z wyłączonym ogrzewaniem). Bazowy wariant to bardzo surowo wyposażone auto, ale mamy klimatyzację manualną czy multimedia z ekranem 7″ Apple CarPlay i Android Auto. Ładowarka pokładowa ma moc 7,4 kW, ale już kabel pozwalający ładować się ze stacji AC jest dodatkowo płatny, bazowo naładujemy się tylko ze zwykłego gniazdka. Na dodatek bazowy wariant Expression w podanej tu cenie jest dostępny tylko ze stocku (stany magazynowe) i może być droższy ze względu na opcjonalne wyposażenie zainstalowane w egzemplarzach znajdujących sie u dealerów.

Fiat 500 – od 135 500 zł

Fiat 500 Icon (fot. Michał Beszta-Borowski / Automotyw.com)
Fiat 500 Icon (fot. Michał Beszta-Borowski / Automotyw.com)

Kolejny w naszym zestawieniu model, znacznie droższy od poprzedników, ale mimo to na ostatnim miejscu podium najtańszych elektryków w Polsce to stylowy Fiat 500. To kolejny, mały samochód, teoretycznie czteroosobowy, w praktyce wygodnie będzie dwóm osobom. Zaletą w stosunku do poprzedników jest niezłe wyposażenie już w bazowej konfiguracji. Mamy system multimedialny ze sporym 10,25″ ekranem, automatyczną klimatyzację, bezprzewodowe Android Auto i Apple CarPlay. Niestety, bateria w bazowym wydaniu ma pojemność 21,3 kWh, słabszy jest też napęd z dwóch do wyboru (ma moc 70 kW). Maksymalny moment obrotowy to 220 Nm. Dynamika? Przyśpieszenie do setki zajmuje włoskiemu maluchowi 9,5 sekundy, a prędkość maksymalna to 135 km/h. Zasięg wg WLTP jest w tym przypadku niestety jeszcze gorszy niż w przypadku Dacii Spring, bo wynosi średnio do 190 km (w optymalnych warunkach i przy spokojnej jeździe). Kolejne autko wyłącznie do miasta, co prawda bardziej stylowo i bogato wyposażone niż poprzednicy, ale też sporo od nich droższe.

Nissan Leaf – od 155 900 zł

Nissan Leaf e+ Tekna (fot. Michał Beszta-Borowski / Automotyw.com)
Nissan Leaf to model, który bardzo dobrze poznaliśmy w naszym teście długodystansowym, dysponowaliśmy jednak znacznie mocniejszą i droższą odmianą od bazowego modelu (fot. Michał Beszta-Borowski / Automotyw.com)

Idziemy z budżetem w górę i po przekroczeniu 155 tys. zł w naszym zasięgu jest najtańsze elektryczne auto kompaktowe na rynku. Nissan Leaf z mniejszym (z dwóch dostępnych pojemności) akumulatorem (39 kWh netto), najsłabszym silnikiem o mocy 110 kW (150 KM) i 320 Nm momentu obrotowego, w podstawowej odmianie wyposażeniowej Acenta. Leaf z takim napędem rozpędza się do setki przyzwoicie bo w 7,9 sekundy, a prędkość maksymalna to 144 km/h. Samochód ten bazowo wyposażony jest w ładowarkę pokładową zdolną przyjąć z dowolnych źródeł zmiennoprądowych (AC) moc do 6,6 kW. Z gniazda DC ChaDeMO Nissan Leaf przyjmuje do 50 kW. Nieduża bateria to również nieduży zasięg. Deklarowany zgodnie z pomiarami WLTP dla tego modelu wynosi 270 km, ale w tej odmianie nie ryzykowalibyśmy tras dłuższych niż 200 km na jednym ładowaniu. W standardzie wyposażenia bazowej wersji mamy m.in. 8″ calowy ekran multimediów z Android Auto i Apple CarPlay (po kabelku), 6-głośnikowe audio, kamerę cofania, podgrzewane fotele zarówno przednie jak i tylne, czy automatyczną klimatyzację z możliwością programowania jej działania.

Peugeot e-208 – od 156 600 zł

Peugeot e-208
Peugeot e-208 ma wreszcie jakiś sensowny akumulator pozwalający opuścić miasto (fot. materiały prasowe producenta)

Francuski mieszczuch, to jedno z najpopularniejszych aut segmentu B w Europie, jego elektryczna wersja, okazuje się jednocześnie najtańszym elektrycznym hatchbackiem w swojej klasie, jaki dziś możemy zamówić, choć… droższym od większego Nissana Leafa. Zresztą trudno mówić, by kwota przekraczająca 150 tys. zł była atrakcyjna, gdy mówimy o samochodzie w segmencie B. Za 156 600 zł zamówimy elektrycznego Peugeota e-208 z silnikiem elektrycznym o mocy 100 kW (136 KM). Daje to niezłą dynamikę, setka po 8,1 sekundy, prędkość maksymalna to 150 km/h. Na razie to jedyny wariant elektryczny, ale już wcześniej Peugeot zapowiedział, że w tym roku wprowadzi mocniejszą, 156-konną odmianę elektryka. Niemniej skoro mówimy o najtańszym wariancie możemy poprzestać wyłącznie na wersji 136-konnej. Istotną różnicą w stosunku do poprzedników jest wreszcie bardziej konkretna pojemność baterii. Ten model ma zainstalowany akumulator o pojemności całkowitej 50 kWh, z czego do wykorzystania w trakcie jazdy jest 46,2 kWh. Zasięg mieszany WLTP dla tego samochodu to 362 km i realnie, jeżeli nie ma mrozu, przy spokojnej jeździe można liczyć na ponad 300 km. Jeżeli chodzi o wyposażenie, to w bazowej odmianie Active (jeszcze tańsza Life nie jest dostępna z napędem elektrycznym) możemy liczyć na jednostrefową automatyczną klimatyzację, cyfrowy kokpit Peugeot i-Cockpit czy elektrycznie sterowane szyby (ale tylko przednie). Multimedia z dotykowym ekranem 7″ nie mają nawigacji, ale to nie problem, bo system obsługuje Apple CarPlay i Android Auto. Standardowo auto dostarczane jest z ładowarką pokładową o mocy 7,4 kW i kablem typu 2.

Opel Corsa electric – od 160 300 zł

Opel Corsa-e Elegance (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Testowana wcześniej przez nas elektryczna Corsa, jeszcze pod nazwą Corsa-e (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Elektryczny Opel Corsa, przemianowany niedawno z Corsa-e a Corsa electric, to bardzo bliski kuzyn technologiczny opisanego wyżej Peugeota e-208. Oba pojazdy dziedziczą identyczny, elektryczny układ napędowy o mocy 100 kW (136 KM) z akumulatorem o pojemności brutto 50 kWh (netto 46,2 kWh) i momentem obrotowym 260 Nm. Dynamika jest bardzo podobna, od 0 do 100 km/h elektryczna Corsa rozpędza się w 8,1 s, a prędkość maksymalna to 150 km/h. Deklarowany zasięg WLTP to 337 km. Co ciekawe, sporo niższy od tego, deklarowanego w modelu francuskiej marki. Jeżeli chodzi o wyposażenie, to bazowy wariant Edition oferuje m.in. jednostrefową, automatyczną klimatyzację, elektryczne szyby (ale również tylko przednie), multimedia z 7″ ekranem dotykowym, ze złączem USB, cyfrowym tunerem DAB i obsługą Android Auto oraz Apple CarPlay. W standardzie mamy też tempomat (zwykły, nie adaptacyjny) z ogranicznikiem prędkości. Opel chwali się również zawieszeniem o sportowej charakterystyce w standardzie. Istotnie, porównując Peugeota e-208 i Corsę electric, ten drugi model jest bardziej sztywny, ale co kto lubi, niektórzy preferują miększe nastawy zawieszenia. Również Opel standardowo wyposażany jest w ładowarkę pokładową o mocy 7,4 kW.

Mini Electric – od 164 900,01 zł

Mini Electric
Mini Electric Cooper SE (fot. Mini)

Elektryczne Mini to jak dotąd, najbardziej dynamiczne auto w naszym zestawieniu, wierne filozofii marki, która ma dawać “gokartową radość z jazdy”. Bazowe Mini na prąd dysponuje dość mocnym, jak na tak nieduże auto silnikiem generującym 135 kW (182 KM) i 270 Nm, co z kolei pozwala ruszyć ostro spod świateł i uzyskać 100 km/h w czasie 7,3 sekundy. Prędkość maksymalna to 150 km/h. Model ten wyposażony jest w akumulator o pojemności 32,6 kWh brutto (użyteczna: 28,9 kWh). To niestety mniej niż w przypadku wyżej opisanego, elektrycznego Peugeota, ale Mini ma inne walory – lepszą dynamikę i prowadzenie. Jednak zasięgowo pojazd wg WLTP przejedzie 233 km. W praktyce mniej i tras o długości 200 km bez ładowania, byśmy tym modelem nie ryzykowali i to mimo obecności pompy ciepła w standardzie. Bazowa wersja stoi na 16-calowych alufelgach. Wewnątrz mamy materiałową tapicerkę, w standardzie otrzymujemy też kabel do najwolniejszego ładowania ze zwykłego gniazdka mocą 2,3 kW (mocniejsze kable to dodatkowa opłata). W kabinie w standardzie mamy podstawowe udogodnienia jak np. klimatyzację automatyczną (jednostrefową), ręczną regulację foteli, multimedia z nawigacją “przygotowane” do Apple CarPlay, czy usługi online (m.in. aktualne informacje o korkach na drogach w nawigacji; w cenie jest 3-letnia aktualizacja map).

Kia e-Soul – od 165 990 zł

Kia E-Soul
Kia E-Soul (fot. Kia)

Nieco ponad tysiąc złotych więcej niż Mini kosztuje w pełni elektryczny, koreański crossover w wersji bazowej z mniejszą z dwóch dostępnych rozmiarów baterią (o pojemności użytecznej 39,2 kWh) i z najsłabszym w gamie elektrycznym silnikiem o mocy 100 kW (136 KM). Moc silnika jest identyczna jak w modelach z grupy Stellantis (Peugeot, Opel, Citroen), ale Koreańczycy zastosowali inny silnik, z większym momentem obrotowym wynoszącym aż 395 Nm. Jednak nie oznacza to wyższej dynamiki, bo Kia e-Soul jest nieco większym autem od miejskich modeli segmentu B Opla czy Peugeota. W tym przypadku czas od 0 do 100 km/h to 9,9 sekundy. Prędkość maksymalna koreańskiego crossovera to 157 km/h. Niewielka pojemność baterii oznacza, że w wersji bazowej nie mamy co liczyć na międzymiastowe zasięgi. Deklarowany dystans wg testów WLTP jaki przejedziemy w optymalnych warunkach na jednym ładowaniu to 276 km. Korzystając z bazowej Kii e-Soul radzimy rozglądać się za ładowarką jeszcze przed pokonaniem 200 km. W bazowej wersji wyposażeniowej M, w standardzie mamy m.in.: czujniki parkowania z tyłu (ale z przodu już nie), pełne LED-y z automatycznym przełączaniem, wymiennik ciepła oszczędzający energię wykorzystaną do podgrzania kabiny, szyby sterowane elektrycznie (z przodu i z tyłu), jednostrefową, automatyczną klimatyzację, czy multimedia z 8″ wyświetlaczem, USB i 6. głośnikami. Nawigacji brak, ale działa Android Auto i Apple CarPlay. Ponadto kierowca ma do dyspozycji adaptacyjny tempomat z rozpoznawaniem znaków, czy asystenta pasa ruchu. W standardzie pokładowa ładowarka AC przyjmie prąd o mocy 7,2 kW.

Hyundai Kona electric – od 166 900 zł

Kona electric
Hyundai Kona Electric (fot. Michał Beszta-Borowski / Automotyw.com)

Za minimalnie większą kwotę zamówimy technologicznego “bliźniaka” modelu Kia e-Soul, czyli elektrycznego Hyundaia Konę. Samochód ten korzysta w bazowej (najtańszej) odmianie z tego samego silnika elektrycznego co Kia e-Soul, moc 100 kW (136 KM) i 395 Nm. Co ciekawe zasięg Kony jest zauważalnie większy, mimo obecności takiego samego pakietu akumulatorów o pojemności użytecznej 39,2 kWh). Hyundai deklaruje zasięg WLTP wynoszący 305 km. Co mamy w standardzie bazowej odmiany wyposażeniowej Modern? M.in. reflektory halogenowe (mijania i drogowe; dzienne to już LED-y), 17″ alufelgi, fotele manualnie regulowane (fotel kierowcy z dwukierunkową regulacją odcinka lędźwiowego), materiałową tapicerkę, automatyczną klimatyzację (ale uwaga, w bazowej wersji brak pompy ciepła), cyfrowe zegary z wyświetlaczem 10,25″, tempomat (zwykły, nie adaptacyjny). Nawigacji nie ma, ale już bazowy system multimedialny z ekranem 8″ obsługuje Android Auto i Apple CarPlay.

Citroen e-Berlingo – od 177 200 zł

Citroën ë-Berlingo (fot. Citroën)
Citroën ë-Berlingo (fot. William Crozes @ Continental Productions; materiały prasowe Citroën )

Naszą “najtańszą” (tak, wiemy jak to brzmi) dziesiątkę elektryków zamyka kosztujący niemal 180 tys. zł, oparty na dostawczaku pasażerski, rodzinny kombivan. Auto korzysta z tego samego, elektrycznego napędu, co opisane wcześniej miejskie hatchbacki Stellantisa, czyli Peugeot e-208 oraz Opel Corsa electric. Również tu Francuzi zastosowali napędzającą przednie koła jednostkę elektryczną o mocy 100 kW (136 KM) i 260 Nm momentu obrotowego, łączoną z baterią o pojemności brutto 50 kWh (46,2 kWh netto). O ile jednak w małej Corsie czy e-208 taka bateria wystarczy do pokonania ponad 300 km przy optymalnych warunkach i oszczędnej jeździe, o tyle e-Berlingo jest autem sporo większym, mniej opływowym, co skraca zasięg WLTP dla tego modelu do 245 km. Mimo identycznego napędu kombivan ma też słabszą dynamikę. Setkę ten pojazd uzyskuje po 11,7 s, a prędkość maksymalna to 130 km/h. Jednak umówmy się, że taki charakter napędu pasuje do rodzinnego kombivana. W standardzie bazowej wersji wyposażeniowej Feel możemy liczyć m.in. na czujniki parkowania (tylko z tyłu), proste multimedia z czarno-białym (monochromatycznym) ekranem dotykowym i sześcioma głośnikami, Bluetooth i gniazdem USB. Klimatyzacja jest manualna, a przed kierowcą mamy analogowe zegary z niewielkim ekranikiem komputera pokładowego.

Total
0
Shares