Ostatni raz robiliśmy dla Was takie zestawienie przed dwoma laty. Wówczas, sytuacja na rynku była zdecydowanie bardziej stabilna. Nowych samochodów nie brakowało, choć już zaczynały się problemy z dostępnością części elektronicznych. Kilka miesięcy później rynek motoryzacyjny stanął niemal na głowie. Ceny wystrzeliły i wyraźnie zmalała podaż, również pośród aut używanych. Wobec tego, postanowiliśmy ponownie prześwietlić strefę używanych wozów kompaktowych.
To bardzo ważny segment, chociaż stracił na popularności na rzecz SUV-ów i crossoverów. Nie zmienia to faktu, że kompaktów nie powinniśmy lekceważyć. Są funkcjonalne, oferują dobre właściwości jezdne, a w podrasowanych wersjach potrafią zaskoczyć osiągami. Występują z nadwoziem typu hatchback i kombi. Coraz rzadziej trafiają się sedany i warianty trzydrzwiowe. O kabrioletach możemy już zapomnieć. Szkoda, bo jeszcze 10-15 lat temu, takich aut nie brakowało na rynku. Nie bez znaczenia pozostaje również cena. O ile jeszcze w 2019 podstawowy Golf lub Astra wyceniane były na 62-67 tysięcy zł, o tyle teraz w salonie zostawimy przynajmniej 115-118 tysięcy. My jednak skupiamy się na używanych wozach. Ustalamy budżet na poziomie 50 tysięcy złotych i sprawdzamy najlepsze propozycje.
Honda Civic IX
Pewnie niewiele osób wie, że japoński Civic jest starszy od Golfa (1974), uważanego za prekursora klasy C. Pierwsze wcielenie kompaktowej Hondy zadebiutowało w 1972 i miało od 355 do 406 cm. Kolejne sukcesywnie udoskonalano, ale dopiero w trzeciej generacji możemy mówić o globalnej rozpoznawalności. My skupiamy się na wcieleniu numer 9.
W 2011 Azjaci postanowili odświeżyć portfolio. Jeśli popatrzymy na kompaktową Hondę z daleka, trudno doszukać się większych różnic w stosunku do poprzednika. Dopiero rzut oka na detale zdradza, że mamy do czynienia z całkiem obfitą modyfikacją jawiącą się u wielu osób jako mocny lifting. Wzorem ósemki, Japończyk pozostał w ofercie przez pięć lat, a na rynku wtórnym jest jedną z najdroższych propozycji w klasie. W stosunku do ósemki, wyraźnie też zwiększył swą objętość. Hatchback mierzy 437 cm długości, zaś kombi jest dłuższe o 22 cm. Bagażnik mieści rozsądne 477, a w kombi aż 624 l. Po złożeniu oparć, pojemność w rodzinnym wariancie rośnie do 1668 litrów. Dziesięć lat temu to jeden z najlepszych wyników w segmencie. Możliwości przewozowe poprawia jeszcze system Magic Seats.
Największy i najmocniejszy diesel 2.2 i-DTEC (150 KM i 350 Nm) znajdował się w ofercie jedynie przez pierwsze trzy lata. To dobrze znana jednostka spotykana też w CR-V i Accordzie. Jest dynamiczna, łaskawie obchodzi się z zawartością baku i cierpi na typowe przypadłości ropniaków przy przebiegu rzędu 200-250 tysięcy km. W 2013 do oferty dołączył 1.6 i-DTEC generujący 120 KM i 320 Nm. To w zupełności wystarcza, by przyspieszyć do setki w 10,2 sekundy i rozpędzić się do 208 km/h. Oba motory w standardzie dysponują 6-stopniową skrzynią manualną. Znacznie większą popularnością cieszy się gama benzynowa. Do dyspozycji mamy wolnossące 1.4 99 KM i bestsellerowe 1.8 140 KM znane z poprzednika. Szczyt palety to usztywniony i obniżony Type-R. Basowo brzmiący sportowiec zyskał doładowane 2.0 o mocy 310 KM. Do setki przyspiesza w niespełna 6 sekund. 50 tysięcy złotych? Wystarczy na samochody z końca produkcji. Type R to wydatek dwukrotnie większy.
Toyota Auris II
50 tysięcy złotych wystarczy także na drugą generację Toyoty Auris. Japoński kompakt produkowany był od 2012 do 2018 jako pięciodrzwiowy hatchback i kombi. Estetyczne nadwozie nie ma problemów z postępującą rdzą, ale też nie wzbudza żadnych emocji. Kabinę wykonano za to z materiałów niezłej jakości, a twarde plastiki spasowano nienagannie. Auris zapewnia sporo przestrzeni dla czterech dorosłych osób. Do ich dyspozycji oddaje przeciętne nagłośnienie, tempomat, dotykowy ekran i archaiczną nawigację.
Do napędu oddano wolnossące benzyniaki 1.33 100 KM, 1.6 132 KM i doładowany 1.2 T 116 KM. Amatorzy silników diesla mają do wyboru czterocylindrowe 1.4, 1.6 i 2.0 D-4D o mocy 90-125 KM. Nie sprawiają większych problemów do 150-180 tysięcy km. Potem potrafią skutecznie uprzykrzyć życie. Najciekawszą propozycją jest pancerny wariant hybrydowy – benzynowe 1.8, które wspomaga jednostka elektryczna. Moc systemowa wynosi 136 KM, a zużycie paliwa w mieście zawiera się w przedziale 4-5 litrów. Osiągi mizerne, ale oszczędność i trwałość na wysokim poziomie.
Alfa Romeo Giulietta
Jednym z ciekawszych kompaktów pozostaje od lat Alfa Romeo Giulietta. Początkowo niedoceniana, ale z czasem zyskała uznanie klientów, co tylko potwierdza jej wartość rezydualna. Pięciodrzwiowy włoski hatchback produkowany był od 2010 do 2020. Póki co, na następcę nie mamy co liczyć. Szkoda, bo w tym aucie czuć ducha włoskiej finezji i dobrego smaku. Dynamiczna, wpadająca w oko linia wciąż wygląda świeżo i nie ma problemów z korozją. Wnętrze zaprojektowano równie oryginalnie, choć duża kierownica wymaga przyzwyczajenia. Całość dobrze znosi lata użytkowania. Przekonują też dobrze wyprofilowane fotele i przyjemna pozycja za kołem sterowym.
Miłośnicy silników diesla mają do dyspozycji sprawdzone 1.6 i 2.0 JTDM o mocy 105-120 KM i 140-170 KM. Benzynowe to czterocylindrowe doładowane jednostki 1.4 TB i 1.75 TB o mocy 105-170 KM i 235-240 KM. Każdą z nich możemy polecić z czystym sumieniem. Kwota rzędu 45-50 tysięcy zł pozwoli na egzemplarz z lat 2015-2017. Przy odrobinie szczęścia, uda się też upolować najmocniejszy wariant QV.
Kia Cee’d II
Po sukcesie pierwszej generacji, z powodzeniem zasilającej szeregi polskich mundurowych, Kia od 2012 do 2018 oferowała drugie wcielenie modelu Cee’d. Produkcję ponownie ulokowano w słowackich zakładach. W ofercie znalazł się trzy i pięciodrzwiowy hatchback, a także funkcjonalne kombi. W relacji do poprzednika, wyraźnie poprawiono jakość wykonania w każdym aspekcie. We wnętrzu nie znajdziemy tandetnego plastiku i niestarannego spasowania. W tej kwestii Cee’d niemalże dogonił Europę. Kabina zapewnia wystarczającą przestrzeń dla czterech dorosłych osób. Wśród dodatków wymienić możemy klimatyzację, proste multimedia, nawigację, systemy bezpieczeństwa i skórzaną tapicerkę. Projekt kokpitu wciąż wygląda całkiem świeżo i jest banalnie prosty w obsłudze.
Paleta jednostek napędowych to benzynowe 1.0 T-GDI 120 KM, 1.4 100 KM, 1.6 GDI 135 KM i 1.6 T-GDI 204 KM. Jeśli postawimy na diesla, możemy wybierać między 1.4 CRDI 90 KM i 1.6 CRDI 110-128 KM. Każdy z wariantów będzie przyzwoitym wyborem. Ropniaki dodatkowo są wyjątkowo oszczędne i do przebiegu rzędu 200-250 tysięcy kilometrów, nie sygnalizują problemów z osprzętem. 50 tysięcy złotych wystarczy na dobrze utrzymaną sztukę sprzed 6-7 lat.
Volvo V40
Ikoną bezpieczeństwa w segmencie C przez lata było Volvo V40. Szwedzki kompakt produkowano od 2012 do 2019 tylko z nadwoziem pięciodrzwiowym. Ciekawie przedstawia się odmiana Cross Country z nieznacznie zwiększonym prześwitem i nakładkami ochronnymi karoserii. Los następcy jest raczej przesądzony. Szwedzi inwestują w auta elektryczne i SUV-y. W palecie nie ma miejsca na kompaktowy model. Szkoda, bo jedna z ciekawszych propozycji w segmencie. Jak przystało na Volvo z ostatniej dekady, zabezpieczenie antykorozyjne jest nienaganne. Wysokie noty zbierają też materiały wykończeniowe w kabinie. Komfortowe warunki podróżowania zapewniają tylko wygodne fotele. Kanapa wystarczy jedynie najmłodszym pasażerom. Ciekawie przedstawia się również analogowy kokpit. Wbrew pozorom jest dość łatwy w obsłudze.
Wśród benzynowych jednostek wybór sprowadza się do czterocylindrowych 1.6 Turbo 150-180 KM lub pięciocylindrowej 2.5 Turbo 254 KM. Miłośnicy wysokoprężnych silników mogą bez obaw postawić na 1.6 lub 2.0 D o mocy 115 i 150-190 KM. Opcjonalnie oferowano prosty napęd na obie osie. Ceny najtańszych egzemplarzy nieznacznie przekraczają 30 tysięcy zł, a za 50 tys. kupimy dobrze wyposażoną sztukę z 2014-2015.
Citroen DS4
Od 2011 do 2018 Citroen próbował swoich sił w segmencie premium, oferując wizualnie zmodernizowany model C4. DS4 bez większego powodzenia rywalizował z niemiecką trójcą, a także z Lexusem CT, Alfą i Volvo. Z drugiej strony, na tle konserwatywnych rywali mocno wyróżnia się w tłumie. Zawadiackie nadwozie nie ma problemów z korozją czy brakami jakościowymi. Wnętrze wykonano wyraźnie lepiej niż w innych modelach marki. DS4 zawsze rozpieszcza poziomem wyposażenia. Niemal w każdym egzemplarzu spotkamy klimatyzację automatyczną, elektrycznie sterowane szyby i lusterka, nawigację, wydajne nagłośnienie, skórzaną tapicerką i wielu asystentów czuwających nad bezpieczeństwem.
Do napędu polecane są tylko wysokoprężne silniki 1.6 i 2.0 HDI o mocy 92-110 i 163 KM. Benzynowy 1.6 THP 156-200 KM to wadliwa konstrukcja opracowana wspólnie z BMW. Niemniej, sukcesywnie poprawiana, zatem im młodszy samochód, tym ryzyko poważnej awarii mniejsze. Próg wejścia to około 30 tysięcy zł, a nasz budżet pozwoli na samochody z lat 2015-2017. Trzeba przyznać, że w tym przypadku dostajemy niezłą relację ceny do jakości.
Skoda Octavia III
Bezapelacyjnie ulubionym kompaktem polskich kierowców od lat pozostaje Skoda Octavia. Za 50 tysięcy złotych bez trudu kupimy egzemplarz trzeciej generacji – produkowanej od 2012 do 2020. Tradycyjnie w ofercie znalazł się liftback i przestronne kombi. Ciekawie zaprojektowane nadwozie nie ma problemów z korozją. Równie dobrze wypada wnętrze, które nie zdążyło się jeszcze zestarzeć i zużyć. Materiały użyte do jego wykonania są dobrej jakości. Zarówno z przodu jak i z tyłu wygodnie usiądą cztery dorosłe osoby. Lista dodatków obejmować może automatyczną klimatyzację, niezłą nawigację, skórzaną tapicerkę, napęd 4×4 czy automatyczne przekładnie DSG wytrzymujące bez kosztownej awarii (5-6 tysięcy zł) 150-200 tysięcy kilometrów.
Do napędu przewidziano benzyniaki 1.6 MPI 110 KM, 1.0 TSI 115 KM, 1.2 TSI 85-105 KM, 1.4 TSI 140-150 KM, 1.5 TSI 110 KM, 1.8 TSI 180 KM i 2.0 TSI 220-230 KM. TSI okazują się trwałe, ale lubią wypić trochę oleju. Warto to kontrolować. Diesle to dopracowane 1.6 i 2.0 TDI o mocy 90-105 KM i 150-184 KM. Octavia to także komfortowy układ jezdny i przyjemne prowadzenie. Okazuje się również trwała i rozsądna w kosztach bieżącego serwisu.
Opel Astra V
Ciekawą propozycją z rynku wtórnego jest także piąta generacja Opla Astry. Model produkowany między innymi w Gliwicach oferowano od 2015 do 2021 jako pięciodrzwiowego hatchbacka i kombi. W stosunku do poprzednika, istotnie zredukowano masę własną i poprawiono jakość wykonania. Tym razem Astra nie odstaje od europejskich rywali. To także ostatni wariant bestsellera opracowany przez inżynierów niemieckich. Następca powstał w oparciu o współpracę z Francuzami i Włochami (Stellantis). Wnętrze w godnych warunkach mieści cztery osoby. Lista wyposażenia może obejmować klimatyzację automatyczną, rozbudowane, choć przeciętne multimedia z nawigacją, częściowo skórzaną tapicerkę, fotele z certyfikatem AGR i tempomat. Miejsca w drugim rzędzie wystarczy dla dwójki dorosłych o wzroście około 180 cm.
Nasz budżet pozwoli na znalezienie egzemplarza z pierwszych lat produkcji. Benzynowe warianty okazują się trwałe. To 1.4 Turbo 125-150 KM, 1.4 100 KM, 1.0 Turbo 105 KM i 1.6 Turbo 200 KM. Wszystkie możemy z powodzeniem zagazować i cieszyć się paliwem po około 3 zł za litr. Dobre noty zbiera też wysokoprężny 1.6 CDTI 95-160 KM. W wersji bazowe zadowoli jedynie spokojnych kierowców, ale mocniejsze odmiany okażą się wszechstronne i oszczędne. Koszty eksploatacji zbliżone do Golfa, Focusa czy Kii Cee’d.
Kompakty wciąż mają się dobrze
To motory napędowe wielu koncernów, zatem jakościowe wpadki szybko stałyby się strzałem w stopę. W tych autach trudno o poważne niedociągnięcia, zwłaszcza tych sprzed kilku lat. Nie mają też elektrycznego wsparcia w większości przypadków, a ceny napraw znajdują się na akceptowalnym poziomie. Z silnikami benzynowymi posłużą przez wiele lat. Nie musimy się obawiać także ropniaków. Ponadto, wymienione modele oferują dobry komfort jazdy, co przekłada się na przyjemność eksploatacji. Jak pokazują rynkowe realia, spadek wartości poszczególnych konstrukcji jest na niskim poziomie, zatem za 2-3 lata, nasza strata będzie sięgała od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.