70 lat temu, na pierwszych powojennych targach motoryzacyjnych IAA we Frankfurcie, zaprezentowano „wersję specjalną” Volkswagena T1 – eleganckiego ośmiomiejscowego minibusa.
Frankfurt nad Menem, kwiecień 1951:
![VW T1 Samba (fot. mat. prasowe)](https://automotyw.com/wp-content/uploads/2021/04/VW-T1-Samba-fot.-mat.-prasowe_15-1024x664.jpg)
IAA po raz pierwszy po wojnie ponownie otwiera swoje podwoje. Volkswagen korzysta z tej okazji i prezentuje swoje nowe pojazdy stoisku o powierzchni 1350 metrów kwadratowych, gdzie buduje nawet kopię części linii montażowej Garbusa. Na stoisku pojawił się model, który dziś jest znany na całym świecie pod nazwą „Samba” i cieszy się szczególnym zainteresowaniem kolekcjonerów i miłośników marki. Bez wątpienia była to absolutna nowość – Volkswagen zaprezentował mniejszą wersję eleganckiego autokaru. Produkcja seryjna Volkswagena Minibusa „wersja specjalna” rozpoczęła się 27 czerwca 1951 roku, a zakończyła w lipcu 1967. Wyprodukowano niemal 100 tysięcy jego egzemplarzy, a w USA sprzedawano go jako Microbus „Deluxe”. W Niemczech jednak firma skromnie pozostała przy „wersji specjalnej”, a od 1952 roku przy równie nieemocjonującym określeniu „model specjalny”.
Samba to „szczyt kultu” Bulli
![VW T1 Samba (fot. mat. prasowe)](https://automotyw.com/wp-content/uploads/2021/04/VW-T1-Samba-fot.-mat.-prasowe_6-1024x610.jpg)
Jednym z najważniejszych wydarzeń tej wystawy była bez wątpienia światowa premiera nowego pojazdu wieloosobowego, którego w momencie wprowadzenia na rynek Volkswagen nazwał zwyczajnie i prosto: Minibus – “wersja specjalna”. Różnice między nim, a wersją standardową nie były jednak zwyczajne: za cenę, która początkowo wynosiła prawie 3000 DM, klient otrzymywał zestaw dodatkowych funkcji. Na zewnątrz, ten elegancki minibus charakteryzował się harmonijnym dwukolorowym malowaniem z atrakcyjnymi aluminiowymi listwami ozdobnymi i eleganckim, chromowanym przednim zderzakiem. Spotykane wcześniej tylko w omnibusach pełne przeszklenie boków pojazdu, w tym charakterystyczne “świetliki” – łącznie 23 okna – sprawiło, że ta wersja Bulli wyglądała niczym turystyczny autobus. Do tego dochodził jeszcze duży, przesuwany, składany harmonijkowo dach, dzięki któremu pasażerowie z tyłu mieli wrażenie jazdy w kabriolecie. Atmosferę kabiny pasażerskiej potęgowało eleganckie wyposażenie, tapicerowane boki i chromowane wykończenia. Odpowiednią rozrywkę muzyczną dla małej grupy podróżnych zapewniało montowane na życzenie radio (model “Auto Super”) w desce rozdzielczej.
Samba, czyli wersja specjalna ze specjalnym wyposażeniem
![VW T1 Samba (fot. mat. prasowe)](https://automotyw.com/wp-content/uploads/2021/04/VW-T1-Samba-fot.-mat.-prasowe_13-1024x662.jpg)
Sami klienci jednak szybko zadbali o to, by nadać nowemu modelowi fajną nazwę, choć dziś nie można już niestety dokładnie prześledzić źródła jej pochodzenia. Najprawdopodobniej nazwa „Samba” jest skrótem od niemieckiego określenia: ”Sonnendach-Ausführung mit besonderem Armaturenbrett” (wersja z szyberdachem i specjalną deską rozdzielczą) albo raczej od „Sonder Ausführung mit besonderer Ausstattung” (wersja specjalna ze specjalnym wyposażeniem). Biorąc pod uwagę ówczesne czasy i modę, nie jest również wykluczone, że inspiracja pochodzi od egzotycznie brzmiącej nazwy żywiołowego brazylijskiego tańca. W pewnym momencie okazało się, że potoczna nazwa weszła do stałego użytku. W holenderskim cenniku z roku 1954 znajdziemy oficjalne oznaczenie wersji: „Samba”.
Kupić Sambę
![Pojemna kabina dla 8 osóbw w VW T1 Samba (fot. mat. prasowe)](https://automotyw.com/wp-content/uploads/2021/04/VW-T1-Samba-fot.-mat.-prasowe_5-1024x690.jpg)
W przypadku kupna i sprzedaży „Samby” prześledzenie i udokumentowanie jej historii ma z reguły nieocenioną wartość, ponieważ nie każda wersja Volkswagena, która wygląda jak „Samba”, została jako „Samba” wyprodukowana. Wersje „Samba” są w tej chwili bardzo poszukiwane przez kolekcjonerów, co znajduje odzwierciedlenie w ich cenach. W ostatnich latach modele w najlepszym stanie wielokrotnie osiągały na aukcjach zawrotnie wysokie ceny. Przykładowo, najwyższa cena osiągnięta do tej pory za „Sambę”, to 302 500 dolarów amerykańskich (sprzedana w 2017 roku przez firmę aukcyjną Barrett-Jackson).
Najstarszy klejnot
![Najstarszy VW T1 Samba (fot. mat. prasowe)](https://automotyw.com/wp-content/uploads/2021/04/VW-T1-Samba-fot.-mat.-prasowe_1-1024x876.jpg)
Najstarsza znana „Samba” jest prywatną własnością kolekcjonera z niemieckiej Nadrenii. Praktycznie cała jej historia jest udokumentowana. Właściciel posiada nawet oryginalną fakturę. W porównaniu z dzisiejszymi cenami rynkowymi wydaje się, że 9025 DM (marek zachodnioniemieckich) za ten samochód, to niemal darmo. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że w tamtych czasach średni roczny dochód w Zachodnich Niemczech wynosił tylko 3579 DM.
Przyszłość
![Faltdach VW T1 Samba (fot. mat. prasowe)](https://automotyw.com/wp-content/uploads/2021/04/VW-T1-Samba-fot.-mat.-prasowe_9-1024x831.jpg)
Dziś kult Samby jest jeszcze potężniejszy, niż kiedykolwiek. Dla wielu jest uosobieniem kultury hippisów, ale popularnym minibusem został na długo przed pokoleniem “Flower Power”. W pewnym sensie duchowym spadkobiercą Samby jest Multivan, który jest obecnie rozchwytywany, ponieważ idealnie wpisuje się w nową pandemiczną rzeczywistość. Ciekawe, czy za kilka dekad kupienie Multivana T3 lub T4 będzie równie drogie, co dziś Samby… czas pokaże.