Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Zakaz rejestracji aut spalinowych – prędzej czy później – nastąpi

Zakaz sprzedaży i rejestracji aut spalinowych prędzej czy później nastąpi. Nigdzie na świecie nie jest jednak wprowadzany ad hoc.
Auto spalinowe - nowy podatek dla kierowców takich aut wkrótce
Już w 2024 kierowcy aut spalinowych zapłacą więcej tylko za posiadanie samochodu (fot. Ody_Stocker / Shutterstock)

Nie tak dawno informowaliśmy Was o planach skrócenia terminu, do którego w Wielkiej Brytanii możliwe będzie zarejestrowanie auta z silnikiem spalinowym lub hybrydowym. Zjednoczone Królestwo nie jest w tych pomysłach odosobnione. Gdzie i kiedy planowane są ograniczenia w sprzedaży i rejestracji aut spalinowych i jakie to ma w praktyce konsekwencje dla zmotoryzowanych?

Na wstępie uspokajamy. Nawet, gdyby zakaz rejestracji nowych aut spalinowych został na całym świecie wprowadzony jutro, to – poza faktem, że nie można by było kupić nowego auta z silnikiem benzynowym, hybrydowym, dieslem, CNG, LPG czy na etanol, niewiele by się zmieniło. Auta będące już w posiadaniu użytkowników, firm i właścicieli prywatnych, będą mogły być dalej użytkowane – bez względu na typ zastosowanego w nich napędu. W tym kontekście planowany przez rządy różnych krajów zakaz rejestracji aut spalinowych jest w rzeczy samej dla posiadaczy aut mniej restrykcyjny niż już dziś istniejący w wielu europejskich miastach zakaz wjazdu diesli do określonych rejonów i dzielnic. Taki hipotetyczny i wprowadzony gwałtownie zapis uderzył by przede wszystkim w branżę motoryzacyjną, która – mówiąc kolokwialnie – poszłaby z torbami. A wraz z nią miliony ludzi, którzy mają pracę w przemyśle motoryzacyjnym i całym łańcuchu dostaw.

Silniki spalinowe, a gospodarka zeroemisyjna

Panele solarne, fotowoltaika
Likwidacja spalinowej motoryzacji nie wystarczy do zeroemisyjności – niezbędne jest również przekształcenie miksu energetycznego i wyrugowanie energii ze źródeł kopalnych (fot. Shutterstock)

Dążenie do niskoemisyjnej, a w dalszej perspektywie zeroemisyjnej gospodarki nie jest możliwe bez transformacji sektora motoryzacyjnego i transportowego. Już dziś systematycznie zaostrzane normy emisji spalin stanowią coraz większe wyzwanie dla koncernów motoryzacyjnych, które niedostatecznie szybko przekształcają swoją działalność by sprostać ostrzejszym normom i minimalizować emisje w całym cyklu produkcyjnym, bo przecież – pamiętajmy – emisje to nie tylko spaliny podczas jazdy.

Polska? Bez strachu

Nie musimy się obawiać, że Polska wprowadzi zakaz rejestracji nowych aut spalinowych za 5, 10, 15, czy nawet 20 lat. Nie jesteśmy na to – w sensie naszej gospodarki – absolutnie gotowi. Polski miks energetyczny dziś, w roku 2020 wciąż w znacznej części opiera się na węglu i paliwach kopalnych, a aut spalinowych jeździ u nas o całe rzędy wielkości więcej niż zeroemisyjnych elektryków, które – notabene – są zeroemisyjne wyłącznie podczas jazdy. Przecież prąd do ich akumulatorów pochodzi w znacznej części w naszym kraju z węgla, wydobycie surowców do produkcji akumulatorów i proces wytwórczy takiego pojazdu także zeroemisyjny nie jest. Owszem, patrząc wyłącznie na dostępne już dziś technologie, możliwe jest wytwarzanie aut elektrycznych w sposób całkowicie zeroemisyjny. Niestety, światem nie rządzi technologia i nauka, tylko ekonomia i nieustanne dążenie do wzrostu i osiągania zysku.

Panorama Krakowa
Piękna panorama Krakowa, jednego z najbardziej zagrożonych smogiem, dużych miast w Polsce (fot. Nahlik / Shutterstock)

Dlatego przyjrzyjmy się bez przesadnej ekscytacji czy pozbawionych uzasadnienia obaw jakie ograniczenia planują wprowadzać w obrocie autami spalinowymi poszczególne kraje. Spróbujemy też krótko i prosto wyjaśnić, dlaczego takie ograniczenia są w ogóle planowane. Oczywiście podstawowa przyczyna to zmiany klimatyczne – te są faktem, wystarczy wyjrzeć za okno i przypomnieć sobie jak wyglądał listopad w Polsce 30 lat temu. Ktoś, kto dziś neguje fakt zmian klimatycznych równie dobrze może wierzyć w płaską ziemię – jedno i drugie ma tyle samo sensu. Niestety. Natura nie negocjuje.

Jednak oprócz tej podstawowej przyczyny transformacji całej gospodarki, w tym interesującego nas tu sektora motoryzacyjnego, istnieją jeszcze inne, mające charakter lokalny. Dlatego np. niektóre kraje już dziś ogłaszają zaskakująco bliski termin rezygnacji z aut spalinowych (poprzez właśnie zakaz rejestrowania takich), a inne stawiają takim regułom czynny opór.

Norwegia i Holandia – 2025

Najśmielej jeżeli chodzi o plany zakazu rejestracji nowych aut spalinowych poczynają sobie rządy Norwegii i Holandii. Oba kraje już kilka lat temu zobowiązały się wprowadzić całkowity zakaz rejestracji aut spalinowych już w 2025 roku. Jak to możliwe? Nie protestują?

Volkswagen ID.3
Volkswagen ID.3 jest już teraz szlagierem sprzedażowym w Norwegii (fot. materiały producenta)

Norwegowie są w komfortowej sytuacji, to najpopularniejszy dla aut elektrycznych rynek w Europie. Choć pod względem ilościowym więcej aut elektrycznych jest w Niemczech, to gdy użyjemy wskaźnika aut elektrycznych per capita, okaże się, że Norwegia jest dziś niekwestionowanym liderem. Już w styczniu 2020 roku ponad 40 proc. nowych aut w Norwegii to auta elektryczne. Tendencja ta się umacnia więc za pięć lat przepis zakazujący rejestracji aut spalinowych w tym skandynawskim państwie nie będzie wprowadzanym siłą zakazem, lecz po prostu potwierdzeniem stanu faktycznego. Owszem, auta elektryczne są droższe od aut spalinowych (jeżeli chodzi o wartość bezwzględną samochodów o podobnej klasie), ale Norwegów na nie stać. To jeden z najbogatszych krajów świata, formalnie rzecz biorąc każdy Norweg jest milionerem. Wartość aktywów norweskiego narodowego funduszu emerytalnego przekroczyła w 2019 roku… bilion dolarów. Paradoksem jest to, że bogactwo Norwegów pochodzi z ropy naftowej.

W przypadku Holandii sytuacja jest nieco inna. Oczywiście w tym kraju również auta elektryczne zyskują na popularności, a Holandia jako jedno z bardziej rozwiniętych krajów świata z całą pewnością do biednych nie należy, to tutaj zmiany klimatyczne są dla Holendrów niczym mityczny miecz Damoklesa. Kraj, który niemal w całości leży w depresji geograficznej (poniżej poziomu morza) nie przetrwa nawet nieznacznego podniesienia się poziomu mórz – jednej z głównych konsekwencji zmieniającego się klimatu.

Niemcy, Wielka Brytania – 2030

Niemiecka autostrada
Niemcy to największy rynek motoryzacyjny Europy (fot. Shutterstock)

Nasi zachodni sąsiedzi planują wprowadzenie u siebie zakazu rejestracji aut spalinowych pięć lat po Norwegach i Holendrach – w 2030 roku. Niemcy to największy rynek motoryzacyjny Europy. Czy zdążą się adaptować? Aut elektrycznych już w tej chwili jest tam najwięcej w Europie (co prawda nie na mieszkańca, jak w Norwergii, ale w ogólnej, bezwzględnej liczbie), jak i zresztą samochodów w ogóle, bez względu na rodzaj napędu. Niemieccy producenci doskonale zdają sobie sprawę z sytuacji. Transformacja? Tę widać choćby po działaniach Volkswagena. Dosłownie kilka dni temu koncern z Wolfsburga ogłosił, że zwiększa inwestycje w nowe technologie do zawrotnej kwoty 73 miliardów euro. Jak stwierdza Herbert Diess, prezes zarządu niemieckiego giganta “Odpowiednio wcześnie postawiliśmy w koncernie na rozwój elektromobilności” – powiedział Prezes Zarządu, Herbert Diess. Oznacza to, że aż połowa wszystkich planowanych przez VW wydatków (kwota 150 mld dolarów – to mniej więcej tyle ile… PKB Węgier) to środki pompowane w technologie transformacyjne. Przy takim postawieniu sprawy przez włodarzy VW, trudno nie oczekiwać, że koncern w 2030 roku będzie gotowy. Już dziś elektryczny VW ID.3 jest najlepiej sprzedającym się (najszybciej rosnący poziom sprzedaży) autem elektrycznym – gdzie? Oczywiście w Norwegii. Oczywiście Niemcy to nie tylko VW, ale pozostali gracze niemieckiego rynku motoryzacyjnego również nie zasypują gruszek w popiele.

A Wielka Brytania? O sytuacji w Zjednoczonym Królestwie już pisaliśmy. Pierwotne plany przewidywały rok 2040, później (w pierwszych miesiącach 2020 roku) była mowa o 2035, obecnie zakłada się rok 2030. Jedynie hybrydom plug-in przewiduje się nieco więcej czasu – do 2035 roku. Oczywiście wszystko to są dopiero plany, a nie przepisy. Nie mamy jednak wątpliwości że pomysły dotyczące wyrugowania spalinowej motoryzacji z gospodarek narodowych z czasem będą przybierać coraz bardziej rzeczywiste formy.

Stany Zjednoczone – od 2035 do 2050 – zależnie od stanu

Kalifornia inwestuje w gospodarkę zeroemisyjną
Westminster w Kalifornii – to właśnie Kalifornia jest najszybciej transformującym w stronę zeroemisyjności stanem w USA (fot. David Tonelson / Shutterstock)

Stany Zjednoczone to kraj federalny, w którym każdy stan ma dość dużą autonomię w zakresie stanowienia lokalnego prawa. Zatem plany dotyczące wdrożenia zakazu sprzedaży aut spalinowych w USA są różne, zależnie od regionu. Jednak schemat jest taki sam jak w Europie – prym wiedzie stan najbogatszy – Kalifornia. Nie dość, że władze tego stanu ogłosiły, że po 2035 nikt nie kupi tam auta spalinowego, to już dziś kalifornijska administracja nie zamawia żadnych służbowych aut z klasycznym napędem spalinowym – wyjątkiem są jedynie pojazdy służb ratowniczych. Własne przepisy w USA mogą również wprowadzać lokalne władze miast i hrabstw. Np. w San Francisco już w 2025 roku połowa aut rejestrowanych ma być elektryczna (ciekawe, jak będą o tym decydować kto ma mieć, a kto nie auto spalinowe), a pięć lat później – już wszystkie (przynajmniej nie będzie problemu kto może mieć spalinowe). Generalnie terminy “wygaszenia” spalinowej motoryzacji ogłosiło dziewięć z pięćdziesięciu stanów USA – jednego z największych rynków motoryzacyjnych świata.

Na koniec jeszcze raz uspokajamy – zakaz sprzedaży czy rejestracji aut spalinowych nie oznacza zakazu ich używania. Dziś kupione auto spalinowe będzie mogło być używane do czasu aż trafi na złom. Oczywiście nie wiemy, co jeszcze w międzyczasie może się wydarzyć. W listopadzie 2019 roku nikt nie myślał o pandemii (no dobrze, niektórzy naukowcy zdawali sobie z tego sprawę, ale – jak zwykle – nikt głosu nauki nie słuchał – wszyscy szukali zysków), a ta się wydarzyła. Co się stanie do 2030, 2035, 2040 czy 2050 roku? Tego nie wie nikt.

Total
21
Shares