Debiutujący w 2017 na rynku model Kodiaq to największy SUV czeskiej marki. Tegoroczny lifting zmienił multimedia, dodał więcej techniki i przemodelował gamę silników. Do naszej redakcji trafiła najnowsza Škoda Kodiaq Style w wersji z 1.5 TSI o mocy 150 KM z napędem na przód. Co wiemy na pewno? To, z czego Škoda słynie się nie zmieniło: przestrzeni nikomu tu nie zabraknie.
Zacznijcie od materiału z premiery, co wprowadzi was w temat
Škoda Kodiaq Style – wciąż duży, ale nabrał delikatnej ogłady
Kodiaq – największy SUV Škody swoją nazwę zawdzięcza niedźwiedziowi brunatnemu z archipelagu Kodiak, który jest obok niedźwiedzia polarnego największym żyjącym na Ziemi drapieżnikiem. Słuszna inspiracja? Tylko częściowo, bo o ile pod względem gabarytów czeski SUV jest słusznych rozmiarów, to drapieżności w testowanej wersji jest niewiele. Czy to źle? W żadnym razie, bo nie jest to auto o sportowym zacięciu, tym bardziej że testowaliśmy wersję z najsłabszym silnikiem w gamie (do napędu jeszcze wrócimy). Po prostu ambicje tego wozu są zupełnie odmienne.
Zmiany po liftingu? Na pierwszy rzut oka najłatwiej dostrzec je w przednim pasie, zmodyfikowane reflektory (teraz wyłącznie LED-y w każdej wersji), przeprojektowany grill, ale nie ukrywajmy, zmiany nie są drastyczne, choć przydają autu elegancji.
Z tyłu bardziej spodobały mi się reflektory, wciąż mają charakterystyczny dla marki ostry kształt, ale faktura w kloszu nie wygląda już jak potłuczona szklanka cioci Basi, tylko kryształ rżnięty przez fachowego rzemieślnika – niby drobiazg, ale zmiana pozytywna.
Wnętrze tak duże, że prawie echo idzie
Škoda Kodiaq Style po liftingu nie zmienia tradycji marki i zachowuje wyjątkową przestronność wnętrza. Naprawdę, nie ma sensu pisać o miejscu dla pasażerów, bo zmieścicie się i dopasujecie do tego auta bez względu na to, czy macie normalny wzrost i wagę, czy też przypominacie byłego zawodnika NBA, który przeszedł na sumo. Przedni fotel kierowcy jest regulowany elektrycznie i ma pamięć ustawień, pasażer ma regulację manualną. Z przodu nie brakuje gniazd USB, dodatkowe znajduje się także w obudowie lusterka wstecznego – przydatne, gdy zechcemy zainstalować wideorejestrator.
Tylna kanapa jest przesuwna w proporcjach 2/3 na 1/3 w dość szerokim zakresie. Co ważne, nawet gdy jest przysunięta maksymalnie do przodu, wciąż jest miejsce na nogi (choć raczej szczuplejszej osoby). Jasne, skórzane wnętrze wygląda ładnie, ale gdy mowa o aucie rodzinnym wydaje się mniej praktyczne niż ciemniejsza tonacja. Choć dziecię zapięte w foteliku na tylnej kanapie odsuniętej maksymalnie do tyłu raczej nie pobrudzi oparć przedniego fotela. Zresztą w naszym egzemplarzu chroniły je dodatkowo rozkładane stoliczki (opcja za 400 zł).
Przednie fotele i skrajne siedziska z tyłu były tu podgrzewane (opcja za 800 zł). Szkoda, że zabrakło gniazd USB z tyłu. Nad tunelem środkowym znaleźliśmy tylko klasyczne gniazdko 12 V.
Otwarcie klapy bagażnika (otwierana i zamykana elektrycznie, także bezdotykowo, czyli machaniem nóżką – to część pakietu Comfort dla wersji Style, kosztującego 4500 zł) jasno daje nam do zrozumienia, że tym autem bez problemu spakujecie się na naprawdę długą wyprawę i niczego wam nie zabraknie.
Silnik – najsłabszy w gamie, czy nie za słaby?
Jeżeli preferujecie dynamiczną jazdę raczej nie wybierajcie modelu Kodiaq z czterocylindrowym 1.5 TSI pod maską. Moc naszego egzemplarza to 150 KM i 250 Nm. Mało? To zależy od potrzeb. Do spokojnej jazdy wystarczy w zupełności, w mieście dynamika jest jak najbardziej wystarczająca, a i poza miastem prędkości autostradowe tego misia nie przerażają. Przyśpieszenie do setki to 9,7 sekundy, co jak na spokojne, rodzinne auto jest niezłym wynikiem. Moc przenoszona jest tu tylko na przednią oś za pośrednictwem skrzyni DSG, to stawia pod znakiem zapytania sensowność obecnego w naszym egzemplarzu “pakietu na rozdroża” (kosztuje 1100 zł). Umówmy się, żeby rocznie pokonywać kilkaset metrów dojazdu do działki po gruntówce, nie potrzebujecie tego pakietu, a jeżeli częściej zdarzy się wam jazda po gorszych szlakach, zdecydowanie lepiej wybrać napęd 4×4. Obecny w naszym egzemplarzu silnik korzysta też z technologii odłączania połowy cylindrów (ACT), co teoretycznie ma oszczędzać paliwo podczas płynnej spokojnej jazdy.
Owszem, w trasie Kodiaq jest w stanie zadowolić się wynikiem 7 l/100 km, ale w mieście, zwłaszcza zakorkowanym, ACT raczej nie będzie miał szansy zadziałać, a spalanie bardziej zbliży się do 10 l/100 km. Nawet mimo obecności układu start-stop.
Jazda z asystą może być wygodna
Na pokładzie naszego egzemplarza testowego mieliśmy opcjonalny (3150 zł) pakiet Travel Assist High, co oznacza adaptacyjny tempomat z rozpoznawaniem znaków i dostosowywaniem prędkości do nawigacji i konfiguracji trasy. Wreszcie mogę napisać, że działa to naprawdę przyzwoicie. Kodiaq z zadaną prędkością na tempomacie samodzielnie zwalnia przed zakrętami jakie mamy zaplanowane w nawigacji, auto zmniejsza prędkość do bezpiecznego poziomu także przed rondami. Zresztą systemów jest tu więcej, nie będziemy ich tu wymieniać. Każdy dealer ochoczo wam je przedstawi. My napiszemy jedynie, że w trakcie testów żadne z tych rozwiązań nas nie zirytowało.
Nowe multimedia i mała łyżka dziegciu
Kodiaq doczekał się też nowej odsłony systemu multimedialnego, który jest nam już znanym rozwiązaniem choćby z najnowszej generacji modelu Octavia. Ładna grafika, prosta obsługa i mały bubel na ekranie “home” w naszym egzemplarzu:
Oczywiście zapewne pomoże aktualizacja (bo klasyczne wyłącz/włącz nie pomogło na widoczny na zdjęciu mankament). I choć wada w interfejsie w naszym egzemplarzu nie wpływa na obsługę, bo wszystkie funkcje, parowanie smartfonu, multimedia, nawigacja (na pełnym ekranie, czy też na wirtualnym kokpicie), Android Auto, Apple CarPlay itp. działało, to jednak jest niczym maleńka plama na nowym wdzianku.
Škoda Kodiaq Style. Jak to jeździ?
Odpowiedź brzmi: spokojnie, płynnie, wygodnie. Jak wspomniałem, nie ma co tu oczekiwać sportowych wrażeń. Nasz egzemplarz nie miał adaptacyjnego zawieszenia i w każdym z czterech dostępnych trybów jazdy zmieniała się co najwyżej charakterystyka pracy silnika i skrzyni, reakcja na gaz, czy usztywniał się układ kierowniczy (np. w trybie Sport kierownica stawia zauważalnie większy opór). Jednak nawet w trybie Sport ten Kodiaq preferuje spokojne prowadzenie. Auto dobrze wybiera nierówności, ale jest raczej miękko i komfortowo zestrojone.
Wdepnięcie pedału przyśpieszenia podczas startu spod świateł, mimo, że to najsłabszy silnik i tak uruchomi kontrolę trakcji i zerwie na chwilę przyczepność (zwłaszcza na mokrym i na zimowych gumach, jak w naszym egzemplarzu). Jedyne do czego moglibyśmy się przyczepić to lekkie opóźnienie na polecenia wydawane pedałem gazu – ale to już taka cecha silników koncernu VAG łączonych z DSG. Można się do tego przyzwyczaić.
Akustyka w kabinie także nie pozostawia wątpliwości, co do spokojnego i komfortowego charakteru tego auta. Podczas jazdy drogą ekspresową z tempomatem ustawionym na 100 km/h, nasz sonometr zarejestrował 59,6 dBA. Zejście poniżej 60 dBA to bardzo, bardzo dobry rezultat. Podczas spokojnej jazdy drzemka naszych milusińskich na tylnej kanapie nie będzie zakłócona hałasem. Przy prędkościach autostradowych jest, co oczywiste, nieco głośniej, ale wciąż można rozmawiać w kabinie bez podnoszenia głosu.
Škoda Kodiaq Style – werdykt i ceny
Poszukujecie przestronnego (nawet bardzo), wygodnego, rodzinnego SUV-a? Preferujecie spokojny styl jazdy, ale nie jest waszym celem uzyskiwanie zużycia paliwa w aptekarskich ilościach (szczególnie w mieście)? Uważacie, że dla was jeszcze za wcześnie na elektromobilność? Najnowszy Kodiaq z całą pewnością zdobędzie wasze uznanie. Auto jest też bezpieczne – już przedliftowy model w testach Euro NCAP przeprowadzonych w 2017 roku uzyskał maksymalną notę 5 gwiazdek (wyniki najnowszej wersji nie są jeszcze opublikowane). Jednak miłośników adrenaliny poliftowy czeski miś raczej nie zadowoli. Ile kosztuje?
Najnowsza Škoda Kodiaq startuje w cenniku marki od 138 100 zł w podstawowej wersji wyposażeniowej Ambition, z tym samym napędem (1.5 TSI 150 KM + DSG), co nasza testówka. My dysponowaliśmy nieco wyższym poziomem wyposażenia – Style – startującym w cenniku od kwoty 152 800 zł. Dla porównania VW Tiguan Allspace Elegance startuje od 167 990 zł, a Seat Tarraco Xcellence (wszystkie z tym samym silnikiem) – od 153 800 zł. A konkurencja spoza grupy VW AG? Nowa Kia Sorento bazowo startuje od 169 900 zł (co ciekawe, najtańsza jest hybryda), z rodzinnych SUV-ów taniej wyjdzie Renault Koleos Intens (od 139 900 zł). Oczywiście pamiętajmy, że nasz egzemplarz testowy najnowszego Kodiaq, był jeszcze bogato doposażony, m.in w:
- składane stoliki na oparciach przednich foteli,
- dywaniki materiałowe z przodu i z tyłu,
- dodatkowe gniazdo USB C w obudowie wstecznego lusterka,
- dźwiękochłonne (działają!) szyby boczne z przodu wraz z Sunset,
- system wspomagania ruszania spod wzniesienia,
- podgrzewane fotele przednie i skrajne siedziska z tyłu,
- elektrycznie podgrzewana przednia szyba
- pakiet Travel Assist High (warto)
- Bluetooth plus
- System nawigacji Columbus z mapą Europy 3D
- skórzaną tapicerkę
- pakiet na bezdroża (w tym egzemplarzu nie ma to za bardzo sensu)
- elektrycznie sterowane panoramiczne okno dachowe
- bezkluczykowy dostęp do auta i bagażnika
To w rezultacie podnosiło kwotę zakupu do 183 000 zł. Jednak pamiętajmy, dodatki dobieramy już pod siebie, przestrzeń i w zupełności wystarczające w kontekście rodzinnego użytkowania właściwości jezdne dostajemy w standardzie. Co ważne – w wersji Style – matrycowe reflektory znacznie ułatwiające jazdę nocą także są wyposażeniem standardowym.
Plusy:
- bardzo przestronne auto
- zmiany stylistyczne uszlachetniające wizerunek
- olbrzymi, ustawny bagażnik
- szeroki zakres regulacji siedzeń, także w drugim rzędzie
- mnóstwo użytecznych drobiazgów (skrobaczka, parasolka, stoliczki, schowki itp.
- szeroki zakres dobrze działających asystentów kierowcy (opcjonalny Travel Assist High to zalecana opcja)
- lepsze prowadzenie w zakrętach niż w wersji sprzed liftu (progresywny układ kierowniczy)
- matrycowe reflektory (w wersji sprzed liftu nie są dostępne)
- wzorowa ergonomia kokpitu
Minusy:
- system pokładowy w naszym egzemplarzu nie działał do końca poprawnie (wadliwy interfejs ekranu “domowego”)
- mimo zabiegów inżynierskich ograniczających zużycie, auto w mieście oszczędne nie będzie
- brak gniazd ładowania USB z tyłu w naszym egzemplarzu
Na koniec dla porównania zobaczcie nasz test wersji sprzed liftu