Mercedes EQC to bardzo wygodny, świetnie wyposażony SUV z napędem elektrycznym. W naszym teście sprawdziliśmy auto zarówno na typowo miejskich drogach, jak i w dłuższym wypadzie, także na trasach szybkiego ruchu. Pod względem funkcjonalności i komfortu zaskoczenia nie ma, a umiejętne wykorzystanie dostępnych systemów pokładowych uratuje każdego kierowcę przed przypadkowym mandatem – i nie mówimy o adaptacyjnym tempomacie.
Przeczytaj nasz poradnik – auto elektryczne zimą, o czym warto pamiętać?
Mercedes EQC – wygląda jak… Mercedes
Za zaletę poczytujemy fakt, że Mercedes nie silił się na wizualną odrębność swojej elektrycznej floty. EQC wygląda jak rasowy Mercedes. Oczywiście jest kilka niebieskich akcentów, czy napis EQC na przednich błotnikach, ale to detale. Wizualnie auto na pewno spodoba się miłośnikom tej marki.
C – niby znaczy kompakt, ale to kawał SUV-a
Mercedes EQC mierzy 4762 mm długości, a rozstaw osi to konkretne 2873 mm, dokładnie taki sam jak w nieco krótszym (4658) Mercedesie GLC. To zdradza tożsamą platformę w obu modelach. Jednak bez obaw. fakt, że auto ma baterie zamiast zbiornika w żaden sposób nie wpływa na komfort podróży we wnętrzu czy funkcjonalność bagażnika, który w EQC mieści okrągłe 500 litrów.
Wnętrze – luksusowo, miękko, wygodnie
Wnętrze EQC gwarantuje bardzo komfortową podróż czterem osobom. Mercedes nie poczynił tu żadnych widocznych oszczędności w imię elektromobilności. We wnętrzu jest wygodnie i na bogato.
Miejsca z tyłu już tak nie otulają jak przednie fotele, ale miejsca jest mnóstwo, wygód też nie brakuje: podłokietnik, regulacja nawiewów i temperatury (trzecia strefa klimatyzacji) poręczne schowki w drzwiach i w oparciach foteli, dwa gniazda USB i gniazdko 12 V.
Wnętrze EQC jest doskonale wykończone. Oczywiście detale to kwestia wyboru klienta z bardzo szerokiej puli różnorodnych materiałów i dodatków. Nasz egzemplarz testowy był pod tym względem bardzo dopieszczony.
Gdybyśmy mieli ocenić “szkolnie” wykończenie kabiny egzemplarza testowego EQC 400, przyznalibyśmy 5-. Za co minus? Za piano black w konsoli środkowej.
Piano black to ładny i elegancki materiał… przez kilka sekund od odbioru auta w salonie. Później jest tylko gorzej. Nasz egzemplarz w momencie odbioru miał ponad 18 tys. km przebiegu, panel był już nieodwracalnie porysowany. Oczywiście klient może wybrać w tym miejscu inny materiał i jeżeli jesteś estetą, warto to zrobić, uzyskując w ten sposób doskonały luksus na dłużej.
Mocy nie brakuje
Układ napędowy Mercedesa EQC 400 imponuje parametrami. Dwa silniki elektryczne generują okrągłe 300 kW mocy (408 KM) i aż 765 Nm momentu obrotowego dostępnego praktycznie od startu. To naprawdę czuć. Dobrze, że w standardzie jest napęd na 4 koła, bo przekazywanie tak dużej mocy tylko na jedną oś byłoby problematyczne.
Tymczasem EQC 400 bardzo chętnie współpracuje z kierowcą, zapewniając znacznie większą dynamikę od jakiegokolwiek innego SUV-a Mercedesa, który nie jest oznaczony logo AMG. Tak po prawdzie, to EQC 400 jest mocniejszy od Mercedesa-AMG GLC 43 4Matic (choć wolniejszy, bo masa). Zresztą maksymalny moment obrotowy w EQC 400 jest i tak wyższy niż w najmocniejszym GLC AMG! To naprawdę czuć!
Jak to jeździ? Szybko i cicho
Mercedes EQC oferuje bardzo dobre osiągi. Pierwsze 100 km/h kierowca jest w stanie uzyskać po zaledwie 5,1 s. Nam udało się taką szybkość w…5,1 sekundy. Miejskie 50 km/h uzyskacie w niespełna 2 sekundy. Biorąc pod uwagę warunki pogodowe, temperaturę i zimowe opony uważamy za świetny wynik dla ważącego 2,5 tony SUV-a Jednak EQC potrafi i wręcz zachęca do spokojnej, relaksującej i płynnej jazdy. Auto zachowuje się bardzo stabilnie i jest zaskakująco zwrotne, a przy tym dzięki nisko położonemu środkowi ciężkości świetnie prowadzi się nie tylko na prostych. Auto jest też bardzo dobrze wyciszone, co tylko zwiększa przyjemność z jazdy, zwłaszcza przy akompaniamencie bardzo dobrego pokładowego audio Burmestera.
Zużycie energii zimą – chwila prawdy
Wraz z demonstracją koncepcyjnego EQXX o fenomenalnych parametrach Mercedes chce udowodnić, że umie w efektywność energetyczną. Cóż, w przypadku EQC, chyba się dopiero tego uczył. Choć z drugiej strony ruszenie 2,5 tony z miejsca wymaga sporej energii. Przed zerknięciem w poniższy wykres informujemy, że test przebiegał w temperaturze od -2 do -5°C. Bardzo złe warunki jak na auto elektryczne. Dodam, że korzystaliśmy z wszelkich wygód: klimatyzacja, ogrzewanie foteli, audio etc. Nie uprawialiśmy żadnej ekojazdy, korzystaliśmy z domyślnego trybu comfort.
Pojemność baterii w EQC to 80 kWh. W naszą 157 kilometrową trasę do ładowarki przy DK 2 w Białej Podlaskiej wyruszyliśmy z pełną energią. Komputer pokładowy pokazywał zasięg 256 km. Realne, średnie zużycie energii z całej trasy to spore 33,9 kWh/100 km. Do Warszawy bez doładowania byśmy nie wrócili. Podłączyliśmy auto ze stanem baterii 30%. W tabeli pod powyższym wykresem macie surowe dane pomiarowe odczytane w konkretnych punktach trasy. Szare słupki pokazują pozostały zasięg prezentowany przez komputer EQC. Pomarańczowe to wskazania średniego zużycia energii w kWh/100 km (średnia liczona od startu, nie resetowaliśmy wskazań). Niebieska linia to faktycznie pokonany dystans (dodałem go celowo, bo oś pozioma nie zachowuje proporcji odległości – pomiary wykonywane były w różnych momentach, a nie co stałą odległość). Wreszcie żółta linia to wartość najbardziej nas interesująca, czyli procentowy zasób energii w akumulatorze pojazdu. Autostrada – co zrozumiałe – pochłania najwięcej energii. 34-kilometrowy odcinek A2 spowodował wzrost średniego zużycia z 36,7 kWh/100 km, aż do 41,3 kWh/100 km! W efekcie po pokonaniu 58 km od startu początkowy zasięg z 256 km stopniał do 159 km. Gdyby autostrada sięgała dalej to… nie wiem, czy byśmy w ogóle dotarli do celu. Jeżeli wierzyć pomiarom, przejazd pochłonął 56 kWh energii. Ile doładowaliśmy na powrót (ładowaliśmy do pełna)? Wyjaśnia to poniższe zdjęcie, różnice w ilości zużytej, a przesłanej do auta energii można wyjaśnić stratami przesyłu:
Czy da się zużyć mniej energii? Owszem, ale wciąż nie będzie to mało. Poniżej najlepszy wynik jaki udało mi się uzyskać, na krótkim, miejskim odcinku, zwróćcie jednak uwagę na temperaturę w konkretnym momencie – było aż 10,5 stopnia! W styczniu!
Tryb antymandatowy i inne tryby jazdy
Mercedes EQC, jak każdy komfortowy wóz tej marki, oferuje kierowcy kilka trybów jazdy do wyboru. Oprócz domyślnego Comfortu mamy dziarski Sport, wcale-nie-tak-oszczędny Eco czy tryb Maximum Range. Jest też Individual, w którym sami dobieramy poszczególne parametry np. zawieszenia czy przekazywania moc. Gdy ustawicie napęd na sport i zawieszenie na sport, ale ekonomię zasięgu na Maximum Range zyskujecie tryb “antymandatowy”. Do przepisowych prędkości macie pełny potencjał dynamiczny auta, ale zbliżając się np. do przepisowych 50 km/h w mieście auto samo zadba o redukcję przyśpieszenia. Nie jest to sztywna odcinka, bo wciąż można pojechać szybciej, ale ten wyczuwalny opór auta doskonale pozwala się “nie zagapić” kierowcy, tym bardziej że mandaty teraz słone!
Auto też jest “świadome” otoczenia. W trybie Individual z ustawionym zasięgiem Maximum Range np. podczas startu spod świateł, gdy przed nami coś jedzie, nie ruszy z kopyta. Taki tempomat adaptacyjny bez tempomatu adaptacyjnego. Wymaga to krótkiego przyzwyczajenia, ale gdy już to ogarniemy to przyznaję, po mieście nie jeździłem w innym trybie. Przy czym w razie potrzeby wciąż mamy do dyspozycji potencjał wozu. Kickdown uwalnia te monstrualne 765 Nm momentu obrotowego na każde życzenie kierowcy. Przy czym nie zauważyłem, by Mercedes EQC odcinał nam mocy, nawet gdy docierałem do redakcji z 13-procentowym zapasem energii w akumulatorze.
Mercedes EQC 400 – werdykt i ceny
Mercedes EQC 400 z oszczędnością jest na bakier, ale umówmy się, raczej nikt tego nie oczekuje od auta o takiej mocy i wykończeniu. Pod względem jakości wyposażenia, zapewnianego komfortu jazdy, pracy zawieszenia, poczucia wygody i bezpieczeństwa to wciąż Mercedes. Elektromobilność nie zredukowała odczuć premium. Niestety apetyt na energię sprawia, że auto wymaga znacznie lepszej infrastruktury do dalszych podróży, niż obecnie istniejąca w naszym kraju. Niektórzy mówią, że to luksusowy SUV do miasta. Niezupełnie, pamiętajcie – EQC ma dopuszczalną masę całkowitą znacznie przekraczającą 2,5 tony (dokładnie: 2940 kg). To oznacza, że na chodniku nie zaparkujecie legalnie choćby jednym kołem! W mieście to może być problem, nawet gdy parkowanie darmowe, bo to przecież elektryk.
Ile kosztuje EQC 400 4Matic (słabszej wersji nie ma, mocniejszej – też)? Ceny startują od 305 900 zł, ale to oczywiście dopiero wstęp do wyposażania tego modelu. Felgi 19-calowe i biały lakier w naszym egzemplarzu to standard, ale już szklany przesuwny dach to 5360 zł dopłaty, do tego przyciemniane szyby, szerokie stopnie przyprogowe ze stali szlachetnej, perłowo-czarna tapicerka skórzana nappa designo, podgrzewane i wentylowane fotele, zdobienia z drewna jesionowego, head-up display, kamery 360°, rozszerzona rzeczywistość w systemie MBUX i wiele więcej. W rezultacie przekraczamy 380 tys. zł. Warto? Na to pytanie musicie już sobie odpowiedzieć sami.
Plusy:
- Ponadprzeciętna dynamika
- Bardzo dobre prowadzenie jak na 2,5 tonowego SUV-a
- Dobrze działająca rekuperacja (auto stara się ograniczyć zużycie faktycznych hamulców)
- Komfortowo, wręcz luksusowo wyposażone wnętrze
- Bardzo dobra izolacja akustyczna od otoczenia
- Zawieszenie dobrze wybierające nierówności i nie dające odczuć masy pojazdu
- Świetnie działająca asysta kierowcy
- Inteligentna asystentka zna kilka (dość czerstwych, ale jednak) dowcipów 😉
Minusy:
- Spory apetyt na energię, niezależnie od stylu jazdy czy trybu jazdy
- Ładowanie z gniazdka to zbyt wolne rozwiązanie, dokupienie wallboksa to obowiązek
- Mały prześwit wyklucza jakieś “próby terenowe” tym autem