W dzienniku “Daily Bulletin” została opublikowana historia rodem z horroru. W grudniowy wieczór w Las Vegas przyłapany zostaje Eric Holland, po tym jak policja odkrywa fałszywe tablice na Toyocie Tundrze. Jak się okazało, samochód został skradziony, więc funkcjonariusze zaczęli śledzić podejrzanego.
Po krótkim czasie Holland dojeżdża Toyotą do dużej hali. Chwilę później wyjeżdża inny pick-up, Chevrolet Avalanche. Policjanci, kontynuując śledzenie odkrywają, że Avalache jest również skradziony. Mając podejrzenia, że kierowcą jest ten sam człowiek, śledzą go kilka kilometrów aż do motelu. Holland po wyjściu z samochodu zignorował komendy wydawane przez radiowóz, przez co został sparaliżowany i zatrzymany. To jednak nie koniec.
“Pechowy” Avalanche
Jak podaje raport policyjny, przy przeszukaniu Chevroleta, na pace został znaleziony plastikowy worek “wydzielający okropny odór“. W środku torby znaleziono rozczłonkowane szczątki 65-cio latka. Ciało miało uciętą głowę i nogi, a w torsie było wiele ran postrzałowych. Sprawa się momentalnie skomplikowała, a Eric Holland został oskarżony o morderstwo.
Przed obroną Hollanda trudne zadanie. “Zakładając, że Holland wiedział o zawartości pick-upa, można by uwierzyć, że doprowadził policję do niej specjalnie. Dlaczego miałby to zrobić?” Pyta David Westbrook, adwokat kierowcy. Sam Holland przysięgał, że “to nie moje, to nie jest to, na co wygląda!” Same słowa jednak mogą niewiele zmienić, ponieważ oskarżony był widziany parę dni wcześniej, jak kupował piłę łańcuchową i plastikowe worki.
Ostateczna rozprawa złodzieja samochodów odbędzie się 27 stycznia. Jedno jest pewne: jeśli się wybroni, to na pewno będzie częściej sprawdzać bagażnik.