Wśród samochodów luksusowych poza niemiecką trójką, czyli Audi, BMW i Mercedesem od dawna istnieje szara eminencja, marka, która wyznaje nieco inną filozofię w tworzeniu aut. Jej historia nie jest tak bogata, jak europejskich potentatów, ale potrafiła odnaleźć się w tym doborowym towarzystwie, a także odebrać mu na dobre pewną część klientów. Dlaczego? Co może skusić do skręcenia w stronę salonu japońskiej marki? Czy Lexus LS500h może być pełnoprawnym rywalem Mercedesa S, BMW serii 7, czy Audi A8?
LS 500h ma swój niepowtarzalny styl
Stylizacja Lexusa LS 500h, w zależności od punktu widzenia, może być ogromną zaletą lub wadą. Nie znajdziemy tu agresji BMW, pompatyczności Mercedesa, czy nijakości Audi. Japońska limuzyna łączy miękkie i płynne eleganckie linie z futurystycznymi detalami. Przetłoczenia blach wyglądają jak ukształtowane przez płynącą wodę, a nie bezduszne prasy w fabryce. Osłona chłodnicy (potężna!) jest jak futurystyczna paszcza, gotowa połknąć wszystko przed sobą, a wąskie matrycowe reflektory LED celnie wpisują się w nadwozie. To ogromny stylistyczny skok w porównaniu do poprzednich mdłych pod względem wyglądu generacji LS-a. Platformę TNGA GA-L LS dzieli z rozbrajająco wyglądającym Lexusem LC.
Diabeł tkwi w szczegółach
We wnętrzu Lexus LS 500h nie oślepia barokowym przepychem, jego siła tkwi w detalach. W przeprojektowanych szwach, które w połączeniu z bardziej miękkim wypełnieniem foteli dbają o komfort kierowcy na długich dystansach. W systemie audio Mark Levinson, który pozwala cieszyć się ulubioną muzyką świetnej jakości płynącą z 23 głośników lub jeśli wolisz ciszą, jaka panuje podczas jednostajnej jazdy. I w końcu rewelacyjnym spasowaniem doskonałych materiałów.
Uparci Japończycy
Nie znajdziemy tu potężnych ekranów, ale są nowe w pełni cyfrowe zegary i poprawiony system multimedialny. Tyle że wciąż ma ten nieszczęsny gładzik, który potrafi doprowadzić do szału. Po prawej stronie daszku nad zegarami zamontowane znane już pokrętło zmiany trybów jazdy. Żeby tryb zmienić, trzeba się schylić. Nie jest to mistrzostwo ergonomii, ale przecież nie od dziś wiadomo, że Japończycy bywają uparci w promowaniu swoich pomysłów. Bądźmy jednak sprawiedliwi, są też plusy. Tradycjonaliści wciąż znajdą kilka prawdziwych przycisków, ekran jest dotykowy, no i w końcu pojawił się Apple CarPlay i Android Auto.
Lexus LS 500h nie jest mistrzem przestronności
Z tyłu mimo pięknie wyglądających foteli, które dają się rozłożyć tak, że leżymy w nich, jak basza, jest zauważalnie mniej miejsca na nogi i na głowę niż u niemieckich rywali, szczególnie dla wyrośniętych Europejczyków. Jest szeroki podłokietnik z czymś na podobieństwo tabletu, ale on również nie wychyla się na plus wśród lexusowych multimediów. Bagażnik ma bardzo przeciętne 430 litrów pojemności. Przepiękne są jednak szczegóły, takie jak wykończenie boczków drzwi z fantazyjnymi przeszyciami i elementami kryjącymi klamki i głośniki systemu audio. Patrząc na to, trochę zapominam o wielu niedoskonałościach.
Układ hybrydowy Lexusa
Układ hybrydowy to 3.5-litrowe, wolnossące, benzynowe V6 oraz 132-konny silnik elektryczny, które razem dają 359 KM, pozwalając w razie potrzeby rozpędzić się do 100 km/h w dobre 5,5 sekundy. Dziś ten wynik nikogo nie dziwi, bo w podobnym czasie do „setki” rozpędza się 280-konna Skoda Superb. Nie tylko jednak o czyste osiągi chodzi. Japończycy wznieśli się na wyżyny skomplikowania, umieszczając w tym aucie skrzynię, która jest połączeniem przekładni bezstopniowej z automatem o czterech biegach, po to, żeby zasymulować 10 biegów i dać kierowcy i pasażerom wrażenie niezwykle płynnej jazdy. Maestria zostałaby pewnie doceniona przez inżynierów, ale zwykły kierowca, który nie chce wgłębiać się w technologiczne detale, może czuć się lekko zawiedziony, kiedy potrzebując wyprzedzić kolumnę ciężarówek, zagoni układ hybrydowy do pracy na 100% i owszem, zapewne to całkiem sprawnie uczyni, ale w towarzystwie przeciągłego wycia.
LS 500h potrafi być ekonomiczny
Ta topowa limuzyna potrafi być nader oszczędna. W długiej trasie, która wiodła przez duże miasta, wsie i drogi ekspresowe, średnie zużycie kręciło się wokół 9 litrów na każde 100 kilometrów. Również w Warszawie bez większych problemów można osiągnąć wynik bez jedynki z przodu. Zawieszenie zostało udoskonalone, tak, żeby przenosić jak najmniej drgań do kabiny, ale S-klasa robi to lepiej, również BMW 7 robi to w bardziej subtelny sposób.
Ile kosztuje Lexus LS 500h?
Pozostaje jeszcze kwestia ceny, która nie jest zbyt konkurencyjna w stosunku do niemieckich konkurentów. Na podstawową wersję Elegance Lexusa LS 500h potrzebujecie 510 000 zł. Jak tutaj wyglądają rywale? BMW ma tylko hybrydę plug-in. BMW 745e ma łącznie 394 KM i startuje od 475 000 zł. Mercedes S 580 e to również hybryda plug-in, za którą trzeba zapłacić co najmniej 571 200 zł. Pozostaje jeszcze Audi A8 55 TFSI, ale tutaj mamy tylko miękką hybrydę i napęd benzynowy. Cennik tej wersji A8 zaczyna się od 483 900 zł.
Werdykt
Lexus LS 500h jest autem dla świadomego konsumenta, który gardzi niemieckimi pomysłami na motoryzację. Statystyki bezawaryjności stoją po stronie tego auta, klienci są również zadowoleni z jakości serwisu, co w dzisiejszej naładowanej elektroniką motoryzacji, gdzie wszystko może się popsuć czy zawiesić, jest bardzo ważne. Ten samochód ma swój niezaprzeczalny urok i mimo pewnych niedociągnięć nie dziwię się nikomu, kto go wybiera.
Plusy:
- Wyjątkowa, elegancka stylistyka
- Gładka praca napędu przy spokojnej jeździe
- Niewielkie spalanie
- Wysmakowane detale wnętrza, szczególnie w najbogatszych wersjach
- Wysoka bezawaryjność i dobre oceny serwisu
Minusy:
- Ograniczona ilość miejsca na tylnej kanapie
- Nieduży bagażnik
- Drażniąca praca skrzyni biegów podczas dynamicznej jazdy
- Mało intuicyjne i wciąż archaiczne multimedia