Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Test. Mercedes-Benz Klasa S 400d – luksus w lunaparku

Mercedes-Benz S 400d – pierwsza S-klasa najnowszej generacji w naszej redakcji. Zachwyca, ale też potrafi zirytować.
fot. Łukasz Walkiewicz/Automotyw.com

Mercedes-Benz S-klasse zawsze stanowił wzorzec, jak nie luksusu, to technologii. Praktycznie w każdej kolejnej generacji. Teraz mieliśmy okazję obcować z najnowszą generacją topowej limuzyny niemieckiej marki. To wyjątkowo komfortowe auto, zarówno dla kierowcy, jak i dla każdego pasażera, ale… cóż, zawsze jest jakieś “ale”. Zapraszamy.

Każda kolejna generacja klasy S czymś się wyróżniała. Jak nie pierwsze poziome reflektory (W116), czy pierwszy ABS w seryjnie produkowanym aucie (W126), to pierwsze sterowanie głosem (Linguatronic w W140). Także najnowsza generacja – W223 – jest promowana przez producenta jako auto przyszłości. Tyle, że ta przyszłość w testowanym przez nas wydaniu z jednej strony zachwyca, z drugiej… irytuje.

Nadwozie – idealna, klasyczna i niezwykle opływowa forma

Mercedes S 400d (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Mercedes S 400d – chyba najbardziej opływowe auto spalinowe świata (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Najnowsza S-klasa wygląda… jak S-klasa. Producent nie silił się na ekstrawagancje. Doskonale rozpoznawalna marka, dyskretny urok elegancji i technologiczne impulsy rozsyłane są obserwatorom bez ostentacyjnej profuzji, ale jednoznacznie informują otoczenie, że jedzie pojazd bardzo wysokiej klasy.

Mercedes S 400d (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Liczba aktywnych, sterowanych elementów tych świateł idzie w miliony. Nocą to naprawdę widać (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Do zewnętrznego wyglądu najnowszej S-klasy trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia, piękna, niezwykle opływowa sylwetka (współczynnik oporu powietrza to zaledwie 0,22, jeden z najlepszych wyników na świecie) tego auta jednoznacznie kojarzy się z klasyczną elegancją, taką w stylu włoskich garniturów Brioni, które nosił choćby James Bond.

Mercedes S 400d (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Żadnych spojlerów i innych przesadnych udziwnień. (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Optyczna forma nadwozia najnowszego Mercedesa S-klasy jest tak poprowadzona, że auto absolutnie nie sprawia wrażenia luksusowego, ociekającego przepychem mastodonta. Mimo nadwozia o długości aż 5179 mm i masy przekraczającej 2 tony, auto sunie po jezdni z gracją tancerza, a nie siłacza, a w jego zewnętrznej estetyce nie ma ani grama wulgarności. Odczucia podczas jazdy tylko to wrażenie potęgują. Klasa.

Auto przyszłości, a pod maską… diesel

Mercedes S 400d (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Silnik wysokoprężny w S 400d bardzo płynnie oddaje moc (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Trochę się to kłóci, prawda? Niemniej wysokoprężna jednostka pracująca pod maską użyczonego nam egzemplarza Mercedesa S 400d pozwala niezwykle płynnie i komfortowo jeździć tym autem. Sześciocylindrowy diesel o pojemności 2,9 litra generuje 330 KM (przy 3600 obr./min.) i imponujące 700 Nm momentu obrotowego dostępnego już od zaledwie 1200 obr./min.! Jednak, jeżeli spodziewacie się sportowych osiągów, to zły adres. Moc służy tutaj przede wszystkim komfortowi, układ napędowy 4Matic, mapa silnika, pneumatyczne zawieszenie (działające fenomenalnie nawet mimo tego, że nasz egzemplarz miał opcjonalne, aż 21-calowe felgi), 9-biegowy automat 9G-Tronic, wszystko to pracuje niezwykle płynnie. Luksusowej, relaksującej podróży podporządkowano tu praktycznie każdy aspekt związany z przekazaniem mocy na koła. Owszem, nasz egzemplarz, nawet na mokrej nawierzchni (w trakcie jazd i – niestety – zdjęć, deszcz padał cały czas) był w stanie przyśpieszyć do setki w zaledwie 5,6 sekundy (to tylko o 0,2 s. gorzej od katalogowego wyniku), ale uwierzcie – nie chcecie nim tak jeździć.

Wnętrze – lunapark klasy premium

Dziesiątki detali, świateł i drobiazgów, które odwracają uwagę kierowcy (fot. Łukasz Walkiewicz/Automotyw.com)

Zajęcie miejsca za kierownicą tego samochodu sprawia, że chcecie chwilę poczekać z uruchomieniem silnika. Z żadnym innym autem nie miałem takiego wrażenia. Mercedes działa… kojąco. Delikatnie zamykające się drzwi (oczywiście z automatycznym domykaniem) oraz fenomenalnie wytłumiona kabina nowej klasy S sprawiły, że nie tylko cieszyłem się, że wreszcie nie czuję już deszczu, ale ta cisza, ten spokój. Co najciekawsze, uczucia te nie znikają po uruchomieniu silnika i ruszeniu w trasę.

Mercedes S 400d (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Imponujące grafiką ekrany (w tym 3D) i rozbudowany system to ukłon w stronę technologicznych geeków. Cóż, Azjaci też się bogacą (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Stylizacja deski rozdzielczej to kwestia gustu, ale materiały, montaż, spasowanie, detale – wszystko to jest najwyższej próby. Imponują ekrany, jeden potężny w konsoli środkowej i przestrzenny (!) ekran przed kierowcą, a także bardzo rozbudowany head-up display z wirtualną rzeczywistością. Przestrzeń (efekt 3D) na ekranie przed kierowcą robi oszałamiające wrażenie, nie wymaga żadnych okularów, a uzyskany efekt nie powoduje najmniejszego dyskomfortu błędnika (czego nie można powiedzieć o różnych okularach 3D, VR itp. rozwiązaniach).

Mercedes S 400d (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Mercedes S 400d potrafi być całkiem oszczędny, spokojna 90-minutowa jazda i spalanie 8,4 l/100 km. Przy zbiorniku o pojemności 70 litrów oznacza to rzadkie wizyty na stacjach paliw. (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Po co efekt 3D na ekranie wirtualnych zegarów? Szczerze? Nie wiem, ale jeżeli Mercedes liczył na efekt “wow”, to tym zagraniem zdecydowanie mu się udało. Co ciekawe wszechobecne i liczne systemy wsparcia nie tylko wspomagają nas w ruchu drogowym, czyniąc jazdę wyjątkowo relaksacyjnym doznaniem (oczywiście masaże, bardzo wyraziste, zróżnicowane i intensywne, też są), ale auto bardzo dba o bezpieczeństwo. Na przykład, gdy opuściłem nadmiernie kierownicę w dół przesłaniając sobie górną częścią wieńca kierownicy część wirtualnych zegarów już po kilkudziesięciu metrach jazdy auto upomniało mnie, niczym troskliwy nauczyciel, bym nieco podniósł kierownicę w taki sposób, by widzieć wszelkie istotne informacje, które auto chce kierowcy przekazać.

Widok zegarów można dopasować do swoich preferencji, łącznie z widokiem 3D (fot. Łukasz Walkiewicz/Automotyw.com)

Nie zmienia to jednak faktu, że Mercedes atakuje zmysły olbrzymią ilością bitów. Jeżeli jesteś technologicznym geekiem (jak autor tych słów) nie będzie to dla Ciebie problemem, ale starszy dżentelmen o konserwatywnym guście (z zewnątrz Mercedes-Benz klasy S na pewno go nie rozczaruje), może czuć się przeładowany liczbą informacji wtłaczanych do mózgu kierowcy przez cyfrowe systemy pojazdu. Próbowałem nawet pogadać z panią Mercedes (cyfrowym asystentem systemu MBUX najnowszej generacji). Dialog wyglądał mniej więcej tak:

– Hej Mercedes!

Tak, słucham?

– Wyłącz mi te wszystkie ekrany, chcę spokojnie cieszyć się jazdą

– Niestety, nie mogę tego teraz zrobić.

Szkoda, prawda? Z drugiej jednak strony, interfejs głosowy wiele poleceń wypowiadanych językiem naturalnym jest w stanie zrozumieć, co stanowi bardzo duże ułatwienie w obsłudze zróżnicowanego, bardzo rozbudowanego systemu pokładowego tego auta. Mercedes zapowiada, że pełny potencjał systemu nowa S klasa uzyska dopiero za kilka lat, gdy – po pierwsze – legislacja wielu krajów (w tym Polski) zezwoli na wiele funkcji jazdy półautonomicznej oraz, gdy – po drugie – auta otrzymają stosowne aktualizacje oprogramowania, bo, jak zapewnia producent, fundament technologiczny samochodu na przyszłość jest gotowy.

Jazda – relaks lepszy niż w SPA

Mercedes S 400d (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Mimo 21-calowych felg opasanych zimowymi “naleśnikami” pneumatyka robi fenomenalną robotę (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Wspominałem, że Mercedes S najnowszej generacji, jest autem fenomenalnie wyciszonym. Wszystkie dźwięki otoczenia są doskonale wytłumione, dotyczy to również dźwięku silnika (toż to diesel!), który jednak słychać, ale w żadnym razie nie jest to dźwięk drażniący, skojarzył mi się raczej z uspokajającym… mruczeniem kota. Co mówi sprzęt pomiarowy? Zobaczcie sami:

Zaledwie 58,3 dBA w samochodzie z silnikiem wysokoprężnym, w deszczu, przy prędkości 100 km/h (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

58,3 dBA przy 100 km/h. Jeżeli ten wynik wam nic nie mówi to napiszę to wprost: to najcichsze auto spalinowe jakie kiedykolwiek zmierzyliśmy. Zostawia w tyle również wiele modeli elektrycznych, choć podejrzewamy, że Mercedes EQS, elektryczny odpowiednik klasy S, może uzyskać jeszcze lepszy rezultat. Oczywiście nie musisz godzić się na ciszę, ale to ty wybierasz jakie dźwięki mają docierać do Twoich uszu, w czym doskonale pomaga pomaga opcjonalny system Burmester 4D za 30 tys. zł, składający się z 4 subwooferów i 31 głośników. Nawet nie próbuję zgadywać, gdzie są rozmieszczone, ale gdy wypróbujecie funkcję 4D z menu pokładowego dźwięk poczujecie – i to dosłownie – na wybranym fotelu, z intensywnością regulowaną w aż 10. stopniach, a to dzięki głośnikom wbudowanym właśnie w siedziska.

Doskonała manewrowość

Mercedes S 400d (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Dzięki tylnej osi skrętnej ponad 5-metrowa limuzyna okazuje się nadspodziewanie zwinna (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Dzieki tylnej osi skrętnej, ponad 5-metrową limuzyną manewruje się łatwiej (a na pewno wygodniej) niż znacznie mniejszym autem kompaktowym. Pierwsza nawrotka czy ostry zakręt wykonany w tym samochodzie może wręcz wzbudzić w kierowcy poczucie dziwności świata, jednak po krótkim przyzwyczajeniu z zadowoleniem cmokaliśmy nad manewrowymi zdolnościami tego niemałego przecież auta.

Łyżka dziegciu

Na tylnych fotelach czeka nas prawdziwy relaks (fot. Łukasz Walkiewicz/Automotyw.com)

Przesiądźmy się na tylną kanapę, w końcu wielu twierdzi, że klasa S to auto dla pasażera, a nie dla kierowcy. Nie zgadzam się z tym, a przynajmniej nie w wersji o standardowym rozstawie osi, którą testowaliśmy. Co innego V223, czyli wersja przedłużona. Wracając jednak to tylnych foteli. Bardzo wygodnie, miękko, niezwykle komfortowo. Nowocześnie? Teoretycznie tak. W podłokietniku czeka tablet, ale systemem inforozrywki można też sterować dotykiem na ekranie umieszczonym w oparciu przedniego fotela, a także za pomocą głosu.

Mercedes S 400d (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Surfowanie w S-klasie? To możliwe, ale niezbyt płynne (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Pobawiliśmy się tym systemem chwilę i mamy mieszane uczucia – o ile sam MBUX, czyli wewnętrzy system pokładowy Mercedesa jest bardzo responsywny i działa bardzo płynnie, niezależnie od tego, z którego fotela go kontrolujemy, to już po uruchomieniu konkretnych aplikacji z tą płynnością jest różnie.

Mercedes S 400d (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Premium w klasie premium, czyli Bentley w Mercedesie (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Przykład? Gdy uruchomiłem przeglądarkę na tylnym fotelu, wprowadziłem nasz serwis i rozpocząłem surfowanie, to wrażenia miałem ambiwalentne. Z jednej strony fajnie, że pasażer jadąc tym autem nie traci kontaktu ze światem, ale z drugiej, reakcje systemu przypominały raczej próby używania przeglądarek na telewizorach smart tv sprzed kilku lat. Dość powiedzieć, że surfowanie na średniej klasy smartfonie czy laptopie jest daleko bardziej płynne niż przeglądarce systemu MBUX na tylnym fotelu Mercedesa klasy S. Jest bardzo wygodnie, ale responsywność irytuje. Pro tip od nas: na tylnym fotelu możesz używać smartfona, będzie tak samo wygodnie, a na pewno płynniej posurfujesz po naszym kanale YT i serwisie.

Mercedes-Benz S 400d – werdykt i cena

Mercedes-Benz S 400d to samochód stanowiący stylistycznie wzorzec motoryzacyjnej elegancji. Doskonałej, nienagannej prezencji towarzyszy kapitalny poziom komfortu, zarówno jazdy (gdy jesteś kierowcą), jak i podróży (gdy jesteś pasażerem). Mimo sporej mocy i bardzo dużego momentu obrotowego, to nie jest dawca adrenaliny. Za to cisza, spokój i potoki serotoniny będą przelewać się w twoim umyśle szerokim strumieniem. Bogactwo systemów spodoba się klientom zafascynowanym technologiami, choć z drugiej strony mogą oni narzekać na responsywność niektórych cyfrowych funkcji. Szukasz samochodu, który zapewnia ponadprzeciętny poziom komfortu, a jednocześnie nie razi ostentacyjną stylistyką? Jeżeli masz do wydania co najmniej 438 500 zł (tyle kosztuje podstawowa wersja nowej S klasy), możesz udać się do salonu Mercedes-Benz. Jeżeli jednak od serotoniny wolisz adrenalinę, zalecamy skierowanie się ku innym modelom. S-Klasa Ciebie nie uszczęśliwi.

Mercedes S 400d (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Mercedes S 400d – na wersję z takim napędem jak nasza testówka musisz przygotować 500 tys. zł. Co najmniej. (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Oczywiście kwota niespełna pół miliona złotych to dopiero początek. Egzemplarz z testowanym przez nas układem napędowym (S 400d 4Matic), startuje w cenniku niemieckiej marki od 495 200 zł. Testowy egzemplarz był jeszcze bogato doposażony (sam lakier “czerń obsydianu metalik” i 21-calowe felgi to wydatek ok. 20 000 zł, do tego liczne pakiety wyposażenia (choćby wspomniany system audio 4D Burmestera) i dostępne opcje powodują, że przekroczenie 600 tys. zł nie jest niczym niezwykłym.

Zobacz również:

Mercedes-Benz wprowadzi w swoich autach Dolby Atmos

Zobacz pierwszą hybrydę plug-in Mercedes-AMG

Total
0
Shares