Isuzu D-MAX to jeden z najbardziej niedocenianych graczy na europejskim rynku pick-upów. Podczas gdy Toyota Hilux i Ford Ranger biją się o uwagę klientów, ten japoński producent konsekwentnie buduje swoją pozycję, oferując pojazd o sprawdzonej niezawodności i konkurencyjnej cenie. Trzecia generacja D-Maxa, która trafiła na rynek w 2021 roku, przeszła subtelny lifting w połowie 2023 roku, zyskując odświeżony wygląd i poprawione materiały we wnętrzu.
Ile kosztuje nowe Isuzu D-Max?

Polski cennik Isuzu D-MAX na rok modelowy 2025 startuje od 129 408 zł netto (159 171 zł brutto) za wersję L AT 4WD z kabiną pojedynczą. To bardzo konkurencyjna cena, która plasuje japońskiego pick-upa poniżej jego głównych rywali. Obecnie producent oferuje również atrakcyjny rabat wyprzedażowy sięgający nawet 16 600 zł, co czyni D-Maxa jeszcze ciekawszym wyborem.
Samochód dostępny jest w trzech typach kabiny: pojedynczej, wydłużonej oraz podwójnej. Najpopularniejsza kabina podwójna w podstawowej wersji L AT kosztuje 143 329 zł netto (176 294 zł brutto), podczas gdy topowa wersja LSE AT wyceniona jest na 166 454 zł netto (204 738 zł brutto).
Wersje wyposażenia – od spartańskiej do luksusowe

Gama wyposażeniowa D-Maxa obejmuje cztery główne wersje: L AT, LS AT, LSX AT oraz LSE AT. Podstawowa wersja L AT, mimo że najtańsza, oferuje już całkiem przyzwoite wyposażenie, w tym tempomat adaptacyjny, klimatyzację manualną, 8-calowy ekran systemu multimedialnego z bezprzewodowym Apple CarPlay i Android Auto oraz komplet systemów bezpieczeństwa, w tym system ograniczający skutki kolizji czołowych z asystentem skrętu.
Wersja LS AT, kosztująca o około 4-5 tysięcy złotych więcej, dodaje 18-calowe felgi aluminiowe, podgrzewane fotele przednie, elektrycznie składane lusterka i halogenowe reflektory przeciwmgielne. To świetny kompromis między ceną a wyposażeniem dla klientów poszukujących solidnego narzędzia pracy z cząstką komfortu.
Topowe wersje LSX AT i LSE AT idą w stronę pick-upów lifestylowych. LSX AT oferuje skórzaną tapicerkę, elektrycznie regulowany fotel kierowcy, system dostępu bezkluczykowego, dwustrefową klimatyzację automatyczną oraz reflektory LED. Najdroższa LSE AT dodatkowo wyposażona jest w 9-calowy ekran systemu multimedialnego, felgi aluminiowe oraz system audio z 8 głośnikami (w kabinie podwójnej).
Pod maską sprawdzony diesel

Pod maską każdego D-Maxa pracuje ten sam, sprawdzony 1,9-litrowy, czterocylindrowy silnik wysokoprężny, generujący 163 KM mocy przy 3600 obr./min oraz 360 Nm momentu obrotowego w zakresie 2000-2500 obr./min. To dość wiekowa konstrukcja, która nie kryje swoich korzeni – silnik jest głośny i daleki od wyrafinowania współczesnych diesli. Jednak to właśnie ta prostota sprawia, że D-MAX słynie z niezawodności.
Jednostka współpracuje z sześciobiegową automatyczną skrzynią biegów (wszystkie wersje w aktualnej ofercie mają wyłącznie automat). Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje około 12,7-13 sekund, a prędkość maksymalna wynosi 180 km/h. Spalanie oscyluje wokół 8,9-9,1 l/100 km według normy WLTP, co przekłada się na emisję CO2 na poziomie 233-239 g/km.
Kluczowym atutem D-Maxa jest jego zdolność holowania – wszystkie wersje mogą ciągnąć przyczepę o masie do 3500 kg, a głębokość brodzenia wynosi imponujące 800 mm. Ładowność przekracza 1000 kg nawet w najlepiej wyposażonych wersjach, co czyni go prawdziwym narzędziem pracy.
Wrażenia z jazdy i praktyczność

D-MAX nie udaje sportowego SUV-a. To solidny, prosty w obsłudze pick-up, który najlepiej czuje się podczas pracy. Zawieszenie na resorach piórowych z tyłu zapewnia świetną ładowność, ale bez ładunku auto potrafi podskakiwać na nierównościach. Układ kierowniczy, choć wyposażony w wspomaganie zależne od prędkości, w mieście bywa nieco ciężki. Urok tego samochodu najlepiej poznacie jadąc nim na wieś, poruszając się po polnych ścieżkach, w miejscach, które samochody osobowe odwiedzają niechętnie.

Automatyczna skrzynia biegów działa płynnie, jeśli pozwolimy jej pracować we własnym tempie. Zmiany biegów w trybie manualnym są jednak powolne. Napęd 4×4 z blokadą tylnego mechanizmu różnicowego (dostępny od wersji LS AT wzwyż) sprawdza się doskonale w terenie, a kąty natarcia są wystarczające do pokonania większości przeszkód.
Wnętrze jest funkcjonalne i łatwe w utrzymaniu czystości. Materiały nie dorównują jakością Fordowi Rangerowi czy VW Amarokowi, ale za to są trwałe i praktyczne. Przestrzeń jest wystarczająca zarówno z przodu, jak i z tyłu w wersji z kabiną podwójną. Skrzynia ładunkowa ma długość od 1495 mm (kabina podwójna) do 2330 mm (kabina pojedyncza), a szerokość wewnętrzna to 1530-1590 mm.
Pakiety akcesoriów i dodatkowe opcje

Isuzu oferuje również kilka gotowych pakietów akcesoriów. Najpopularniejsze to hardtopy – od spartańskiego Workerpack (16 080 zł netto) po luksusowy Style Hardtop Pack z przeszklonymi ścianami bocznymi (17 149 zł netto). Dla klientów preferujących aluminiowe pokrywy dostępne są pakiety Alu Cover Pack (10 277 zł netto) w wersji srebrnej lub czarnej. Nasz egzemplarz wyposażony był właśnie w coś takiego.
Werdykt

Isuzu D-MAX to pick-up dla pragmatyków, którzy cenią niezawodność i dobrą relację ceny do możliwości ponad luksus i wyrafinowanie. Ceny startujące od niecałych 160 tysięcy złotych brutto w połączeniu z 5-letnią gwarancją na 125 000 mil (około 200 000 km) czynią go jednym z najbardziej opłacalnych wyborów w tym segmencie. To nie będzie najwygodniejszy ani najcichszy pick-up na rynku, ale z pewnością będzie pracował bezawaryjnie przez długie lata.