Kiedy słyszymy o kolejnych wypadkach, w których dość spory udział ma autopilot Tesli, Toyota nie tylko zadaje sobie pytanie “co zrobić, żeby było bezpieczniej”, ale też “jak autonomiczna jazda może zapobiec wypadkom”. W ten sposób powstał bardzo interesujący prototyp Supry, która… Samodzielnie driftuje. Oczywiście na zamkniętym torze. A wszystko zostało uwiecznione na filmie.
Kierowca jest… Niepotrzebny?
W zasadzie na filmie kierowca jedynie uruchamia zapłon. Cała późniejsza akcja dzieje się autonomicznie. Komputer w Toyocie odpowiada niemal za wszystko: sterowanie, sprzęgło, gaz i sekwencyjną skrzynię biegów. I chociaż wszystko wygląda szałowo, cel jest inny – bezpieczeństwo.
Głównym aspektem testów jest szukanie odpowiedzi na pytanie, czy autonomiczna jazda może zapobiegać wypadkom. Testowany system mógłby wspomagać kierowców w przypadku jazdy na przykład na gołoledzi.
Samochód powstał we współpracy z firmą GReddy i drifterem Kenem Gushim. Większość modyfikacji jest stworzona na wzór modeli jeżdżących w Formula Drift. Demonstracja odbyła się w Thunderhill Raceway w Kalifornii.
Autonomiczna jazda w trakcie ciągłego rozwoju
Autonomia w motoryzacji rozwija się od kilku lat, ale do tej pory ekstremalnie ciężkie wymagania homologacyjne przeszedł warunkowo tylko Mercedes-Benz. Daimler zdobył poziom 3, pozwalający na całkowite zdjęcie rąk z kierownicy, ale tylko na niektórych niemieckich autostradach i… tylko do 30 km/h (czyli de facto autonomia wyłącznie w korkach). W trakcie testowania jest też Seat i VW z nowym mikrobusem ID.Buzz. Bardzo możliwe, że w tym roku dowiemy się więcej w temacie samojeżdżących samochodów.