Ceny paliw rosną z prędkością światła i wszyscy z łezką w oku wspominamy, ile płaciliśmy za litr benzyny przed pandemią. Niestety podróżowanie stało się kosmicznie drogie, a nasze zarobki nie chcą rosnąć. Ciągła jazda na rezerwie i dolewanie po kilka litrów nie jest najlepszym pomysłem, bo w ten sposób możemy tylko popsuć samochód. Jedyne co nam pozostało to zacisnąć pasa i nauczyć się jeździć ekonomicznie. Choć często nie zwracamy na to uwagi, sami potrafimy stylem jazdy podnieść paliwożerność naszego auta. Wystarczy jednak kilka dobrych nawyków, żeby sporo pieniędzy pozostało w naszym portfelu.
Jak oszczędzać paliwo? Bądź przewidujący
To podstawowa zasada ekonomicznej jazdy. Patrząc dalej potrafimy przewidzieć, czy samochody przed nami zwalniają z powodu korka lub zmieniających się świateł. Gwałtowne hamowania i równie ostre przyspieszenia, pęd do „załapania” się na zielone światło, zagapienie się w korku i ostre ruszanie, żeby dogonić kolumnę samochodów powodują istotne zwiększenie spalania. Pamiętajmy o hamowaniu silnikiem i unikaniu jazdy na wysokich obrotach. To wcale nie oznacza, że będziemy wolniejsi i nie zdążymy do pracy. Z całą pewnością dojedziemy w takim samym czasie jak zazwyczaj, a zaoszczędzone pieniądze lepiej wydać na przyjemności.
Płynna jazda
Wyjeżdżając na drogi ekspresowe i autostrady pora pohamować swoje zapędy. I wcale nie namawiam nikogo do bycia „zawalidrogą”. Podczas szybkiej jazdy unikajmy ostrego przyspieszania, wyprzedzajmy płynnie i znów przewidujmy, kiedy będziemy wykonywać kolejny manewr. Najlepsza prędkość to maksymalnie 120 km/h i trzymając się tej zasady prawdopodobnie nie stracimy nawet minuty z naszego cennego czasu. Pamiętam, że najszybsze moje trasy odbywały się właśnie w takim spokojnym i niezbyt nerwowym rytmie. Im mniej hamowania i mniej przyspieszania, tym więcej zaoszczędzimy.
Chcesz jeździć ekonomicznie? Zadbaj o opony
Prawidłowe ciśnienie w oponach i ustawienie zbieżności mają naprawdę duży wpływ na spalanie. Zależność jest dość prosta i warto o niej pamiętać. Im niższe ciśnienie, tym wyższe spalanie – lepiej zastosować te parametry, które zaleca producent. Po wielu testach opon na torach zauważono, że nawet różnica 0,5 bara potrafi nam namieszać w portfelu. Oczywiście nie bez znaczenia jest rozmiar i profil opony. Im większa, tym większe opory i jednocześnie większe spalanie. Nie dokładajmy sobie niepotrzebnie wydatków zbyt szerokich gumach, tylko dlatego, że auto ładnie na nich wygląda. Uroda czasem nie idzie w parze z oszczędzaniem i może zostańmy przy takim rozmiarze, jaki jest przypisany do naszego modelu.
Waga ma znaczenie, czyli posprzątaj w samochodzie
Bagażnik to miejsce, w którym mamy zwyczaj chować różne przedmioty. Pęknięta opona, narzędzia, których nigdy nie użyliśmy, sprzęt sportowy, który zalega od wakacji… to wszystko waży. Im cięższy samochód, tym większe spalanie. Jeśli mamy zamontowany na dachu bagażnik lub boks, a nie używamy go na co dzień, warto go zdemontować. Taki balast na dachu potrafi spowodować wzrost spalania nawet o 20 procent, a to sporo. Niepotrzebne opory powietrza powodują zawirowanie w baku, które przecież odbija się na stanie naszego portfela.
Używaj klimatyzacji, ale rozsądnie
Dziś już ciężko sobie wyobrazić jazdę bez klimatyzacji, która podczas letnich upałów ratuje nam życie, a jesienią i zimą jest też niezbędna do „odparowania” szyb. Nie musimy jej jednak używać zawsze. Przy normalnych temperaturach za oknem często wyłączam klimę, bo zwyczajnie źle wpływa na moje zdrowie. Pewnie przez to udaje mi się przy okazji zaoszczędzić kilka złotych, bo przecież na co dzień zwracamy uwagę tylko na ustawioną we wnętrzu temperaturę. Nie podgrzewajmy siedzeń tylko dlatego, że przez chwilę nam chłodno, bo to też powoduje wzrost spalania. Wszystko oczywiście z użyciem zdrowego rozsądku, nikogo nie namawiam do zamarzania w samochodzie na kość.
Pilnuj, kiedy masz włączony silnik
Jeśli samochód jest wyposażony w system start/stop, sprawa jest jasna. Silnik sam się wyłącza na postojach, ale robi to mądrze. Stojąc w korku bez takiego wyposażenia nie róbmy tego sami, bo ciągłe „odpalanie” i gaszenie silnika stacyjką tylko nam przysporzy kłopotów. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z dłuższymi postojami. Czekając na znajomego pod pracą czy dzieci przed szkołą przez kilka minut, wyłączmy silnik. Niepotrzebne „kotłowanie” benzyny odbije się boleśnie na średniej spalania.
Jeśli przypilnujemy wszystkich zasad ekonomicznego używania samochodu, gwarantuję znaczne oszczędności. Wyjdzie nam to na dobre nie tylko w kwestiach ekonomicznych, ale płynność jazdy i przewidywanie sytuacji na drodze dodatkowo mocno podniesie nasze bezpieczeństwo. Jeśli znów dojdziemy do spadków cen na stacjach benzynowych, będziemy i tak bogatsi o dobre nawyki, dzięki którym zadbamy również o stan naszego samochodu. Same plusy, naprawdę warto spróbować!