Nikomu nie przyszłoby do głowy, żeby zamontować do samochodu silnik odrzutowy. A już na pewno nie do tak małego japońskiego hatchbacka, jak Daihatsu Mira…
Mimo że pomysł jest nie tylko szalony, ale wręcz absurdalny, David pewnego razu musiał powiedzieć coś w stylu “potrzymaj mi piwo”, wstać, pójść do garażu i stworzyć prawdziwego “hot-hatcha”. W ten sposób powstała Mira, mająca w bagażniku potwora o mocy 2600 koni mechanicznych. Zobaczcie wywiad z właścicielem na kanale “Stance Royalty”:
A pod maską… Ciągle fabryczna jednostka
Chociaż wstawienie silnika odrzutowego do bagażnika ograniczyło funkcjonalność samochodu, konstruktor nie zrezygnował z fabrycznego silnika pod maską. Dzięki temu szalone Daihatsu Mira ciągle może poruszać się za pomocą 35-konnej jednostki. Co więcej — mały hatchback jest wciąż zarejestrowany i teoretycznie legalny do jazdy na drogach publicznych w Australii. Oczywiście nie znaczy to, że się przemieszcza po ulicach. Autko powstało tylko i wyłącznie jako “showcar”, do pokazów.
Właściciel chwali się, że jest w stanie pojechać samochodem około 320 km/h (200 mil na godzinę). Prawdopodobnie emocje wtedy mogą być porównywalne do skoku na bungee, nie będąc pewnym, czy się zabrało ze sobą linę. To nie jedyny wynalazek Davida: w jego garażu stoi też… Monster Truck z podobnym silnikiem.
Uczucie musi być mocno ekscytujące. Mimo wszystko, my chyba pozostaniemy fanami konwencjonalnych napędów…