Jakiś czas temu przeczytałem w kilku miejscach polskiego internetu treści o rzekomych sposobach na omijanie płacenia mandatów i unikanie punktów karnych. “Tajne” sposoby na ominięcie prawa mnożą się w Sieci niczym szarańcza – nic dziwnego, nikt nie chce płacić niejednokrotnie bardzo wysokich (od 1 stycznia 2022 mamy nowy taryfikator) mandatów. Pytanie tylko, czy te “triki” mają w ogóle jakikolwiek sens?
Zaczęło się od posta na Facebooku należącego do dziennikarza śledczego Leszka Szymowskiego. Czego tam nie ma? Po kolei odnieśmy się do tych rewelacji.
Dane “na nieboszczyka”
Gdy otrzymujemy zdjęcie z fotoradaru, mamy na nim informację o popełnionym wykroczeniu, dacie popełnienia wykroczenia, o ile przekroczono prędkość itp. Oprócz tego wraz ze zdjęciem GITD przesyła również właścicielowi pojazdu formularze do wypełnienia, na których może on wskazać siebie jako winowajcę i tym samym wziąć na siebie winę, a także wprowadzić dane innej osoby, która użytkowała pojazd w momencie popełnienia wykroczenia. I tu mamy rzekomą “lukę w prawie”. Otóż wystarczy niby w formularzu podać dane nieboszczyka wzięte np. z gazety z nekrologami i sprawa zostanie umorzona! Super, nie? No… nie. Szymowski w swoim poście powołując się na przykład kolegi informuje, że wypełniony danymi z nekrologu formularz został przez tego kolegę odesłany do GITD i ów kolega ma spokój. Jest też uwaga, że formularz został odesłany niepodpisany, aby “ktoś później nie ścigał za fałszywe oskarżenie“. Ponoć pismo utonęło, a kolega ma spokój i nie zapłacił ani grosza.
Uff, ta metoda jest tak wadliwa i to na wielu poziomach, że… ale po kolei. Po pierwsze, czy widzieliście kiedyś nekrolog w gazecie? Jedyne, co na nim widać, to imię i nazwisko, data śmierci i informacje o pogrzebie oraz pogrążonej w bólu rodzinie. Zainteresowanych odsyłam do zamieszczonego poniżej wzorca formularza oświadczenia wysyłanego przez GITD, w którym to należy wprowadzić dane osoby, która prowadziła pojazd, wybrałem wersję z komentarzem, dla jasności i zrozumienia.
Jak widać w części B należy wprowadzić nie tylko imię i nazwisko sprawcy (czyli jedyne dane, jakie znajdziemy w nekrologu), ale również imię matki, jej nazwisko rodowe, imię ojca, PESEL sprawcy, a także datę i miejsce urodzenia sprawcy, ponadto rodzaj dokumentu tożsamości z serią i numerem, adres zamieszkania sprawcy… widzicie ten absurd? Tych danych nie ma w żadnym nekrologu, kto zatem może “wyciągnąć” tyle danych z nieboszczyka? Może ów kolega pracuje w prosektorium?
Pomijając jednak absurd z wymaganymi danymi, metoda ma jeszcze jedną bardzo istotną wadę. Jak wspomniałem, Szymowski w swoim poście wyraźnie wskazuje, że wypełniony “danymi nieboszczyka” formularz został odesłany niepodpisany. Jeżeli faktycznie ów kolega przywoływany przez Szymowskiego w jego poście ma “spokój”, to może to świadczyć wyłącznie o niekompetencji urzędnika, a nie luce prawnej. Co do zasady pisma niepodpisane są uznawane za nieważne i w takim przypadku nie doczekawszy się pisma od właściciela auta urzędnicy mogą skierować sprawę do sądu (co wciąż nie przesądza o winie, ale może podnieść ew. koszty), jednak od początku tego roku władza ma jeszcze jeden instrument – karę za niewskazanie sprawcy, która może wynieść nawet 8000 zł (więcej niż najdroższy mandat za prędkość), a minimalna jej wielkość to 2000 zł, zatem można na “sztuczce” wyjść jak Zabłocki na mydle. Oczywiście niektórzy być może będą woleli zapłacić więcej niż przebić limit punktów karnych i w konsekwencji stracić prawo jazdy – za niewskazanie sprawcy punktów karnych nie ma. Co więcej, nie ma co też specjalnie liczyć na pobłażliwość sądów, gdy dana sprawa dotrze tak daleko. Sądy mają już ustaloną linię orzeczniczą, którą można streścić w trzech słowach: nie wskażesz – płacisz.
No dobrze, ale rozpatrzmy inną sytuację, załóżmy czysto hipotetycznie, że nasze auto faktycznie prowadziła osoba, która w momencie, gdy jako właściciele pojazdu otrzymaliśmy zdjęcie z fotoradaru, już zmarła (np. członek naszej rodziny). W takim przypadku, podanie prawdziwych danych nieżyjącego sprawcy będzie istotnie skutkować umorzeniem. Warto też pamiętać, że gdy zmarły był naszym spadkodawcą (dziedziczymy po nim) nie musimy się też martwić, że będziemy musieli za osobę zmarłą płacić mandat, bo mandaty nałożone w postępowaniu wykroczeniowym (a przekroczenie ograniczenia prędkości to wykroczenie) nie są dziedziczone.
Zobacz: Bolesny mandat dla właściciela porzuconego Mercedesa
Sposób na art 183 kpk
W internetach można też znaleźć “sposób” na ominięcie zapłacenia mandatu i otrzymania punktów karnych. Ktoś wymyślił, że nie musimy wskazywać sprawcy wykroczenia, bo – w sytuacji gdy był to np. członek naszej rodziny – można zastosować zapisy z art. 183 kodeksu postępowania karnego, którego treść brzmi:
Art. 183. KPK
Kodeks postępowania karnego, stan prawny na dzień 27.08.2022
Prawo do uchylenia się świadka od odpowiedzi
§ 1.
Świadek może uchylić się od odpowiedzi na pytanie, jeżeli udzielenie odpowiedzi mogłoby narazić jego lub osobę dla niego najbliższą na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe.
§ 2.
Świadek może żądać, aby przesłuchano go na rozprawie z wyłączeniem jawności, jeżeli treść zeznań mogłaby narazić na hańbę jego lub osobę dla niego najbliższą.
Jeszcze innym przepisem, na który powołują się osoby forsujące pomysł by “nie podawać sprawcy” jest inny przepis, art. 74 § 1. kpk:
Art. 74. KPK
Kodeks postępowania karnego, stan prawny na dzień 27.08.2022
Prawa i obowiązki oskarżonego
§ 1.
Oskarżony nie ma obowiązku dowodzenia swej niewinności ani obowiązku dostarczania dowodów na swoją niekorzyść.
Niestety, powoływanie się na te przepisy nie zadziała, bo nie chodzi o wskazanie sprawcy, a jedynie osoby, która prowadziła pojazd w momencie, który został zarejestrowany przez fotoradar. Dopiero ta osoba będzie miała prawo do obrony w toku dalszego postępowania. I nie jest to nasz wymysł – na takim stanowisku interpretacyjnym stanął też Trybunał Konstytucyjny. Zatem kolejny “trik”, który w praktyce nie działa.
Zobacz za co zapłacisz największe mandaty!
Metoda “na izraelskie prawo jazdy”
Kolejny sposób promowany we wpisie Szymowskiego ponownie jest historyjką “z życia wziętą”. Ponoć “znajomy biznesmen” był tak zirytowany ciągłymi mandatami i kilkukrotną (!) utratą prawa jazdy za przekroczenie limitu punktów karnych, że wyrobił sobie izraelskie prawo jazdy i – kolokwialnie – mogą mu “nagwizdać”. Super, tyle że mało wiarygodne.
Po pierwsze każda osoba, która posiada prawo jazdy wydane za granicą (nie ma znaczenia czy to Izrael, czy Szeszele) a mieszka w Polsce przynajmniej od 185 dni musi wymienić je na polskie prawo jazdy, zatem punkty jak najbardziej będą dopisywane do “konta” kierowcy. Jeżeli po upływie tego terminu wciąż kierowca korzysta z zagranicznego prawa jazdy, to wedle prawa jest traktowany jako osoba prowadząca bez uprawnień, czyli tak, jakby w ogóle nie miała prawa jazdy. Zamienił stryjek siekierkę na kijek.
Po drugie, możesz mieć prawo jazdy wyrobione choćby na Bahama, ale jeżeli jesteś obywatelem Rzeczypospolitej to masz PESEL, jeżeli z danym numerem PESEL powiązane są uprawnienia do prowadzenia pojazdów, punkciki za wykroczenia się należą. A jeżeli nie ma uprawnień to… jest znacznie gorzej.
Usługi “anulowania mandatu” sprzedawane w internecie
W internecie znajdziecie naprawdę wszystko. Również osoby, które za drobną opłatą zaoferują wam “świetne” pisma prawne, procesowe, które powalą całą Policję, Straż Miejską, GITD i Sądy na kolana i pozwolą wam uniknąć zapłacenia wysokiej kary za mandat. A wszystko to za jedyne kilkadziesiąt złotych!
Cóż, żyjemy w wolnym kraju, nie nam dyktować na co chcesz wydać swoje ciężko zarobione pieniądze. Niemniej tego typu usługi zgodnie zestawiamy z poradami typu “schudnij 50 kg w weekend” czy “cudowny środek na zmarszczki z błota udeptanego przez antylopę”. Jeżeli faktycznie poszukujesz porady prawnej w związku z toczącym się w Twojej sprawie postępowaniem, poszukaj dobrego prawnika, a nie internetowych porad publikowanych w social mediach.
Zamiast podsumowania naprawdę dobra rada
Czy są zatem sposoby na uniknięcie mandatów z fotoradarów, czy w ogóle z tytułu jakichkolwiek wykroczeń na drogach? Oczywiście, jest bardzo prosty, skuteczny w 100 proc. i niekłopotliwy – wystarczy jeździć zgodnie z przepisami. Tylko tyle i aż tyle.