Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Jeep Avenger już w Polsce. Jeździliśmy nim po publicznych drogach

fot. Piotr Zubrzycki

Jego produkcja ruszyła pełną parą kilka miesięcy temu, a pierwsze egzemplarze już pojawiły się w polskich salonach. Co ważne, linie montażowe umieszczono w Tychach. To jeden z nielicznych samochodów w całości produkowanych nad Wisłą. Do tego powstaje w dwóch wersjach – spalinowej i elektrycznej. Sprawdziliśmy, w jaki sposób będzie starał się nas do siebie przekonać.

Oficjalna sprzedaż Avengera ruszyła 9 czerwca, ale dopiero teraz startuje machina marketingowa. W najbliższy weekend salony zapraszają na dni otwarte, podczas których będzie można z bliska doświadczyć najmniejszego Jeepa ostatnich dekad. My jednak nieco wcześniej mogliśmy przyjrzeć się z bliska nowemu modelowi.

Jeep Avenger. Produkcja w Tychach

żółty Jeep Avenget jedzie po asfalcie
Jeep Avenger produkowany jest w Polsce, co pokazuje, że zakłady w Tychach są ważne dla koncernu Stellantis (fot. Piot Zubrzycki/Stellantis)

Z naszego punktu widzenia, najważniejszym elementem układanki nowej strategii Stellantisa jest umiejscowienie produkcji Avengera w Polsce. Zakłady w Tychach zatrudniają ponad dwa tysiące osób i są jednym z ważniejszych punktów na mapie koncernu w Europie. Do tego wydajnym, bo każdej godziny mury zakładu opuszcza nawet 17 elektrycznych Jeepów. Według włodarzy amerykańskiej marki model ma szansę stać się numerem jeden już za dwa lata.

Twórcy pierwszego w historii elektryka Jeepa i jednocześnie najmniejszego w gamie modelu spalinowego zakładają, że 2023 będzie dla Europy prawdziwym rozkwitem segmentu B z wynikiem na koniec roku na poziomie 2,2 miliona aut. Trzeba przyznać, że to nader optymistyczne założenie. W tym torcie niewiele ponad 11 procent przypada pojazdom bezemisyjnym. Dla kontrastu, w Polsce wynosi około 1,5 proc.

Jeep Avenger prześwit
Na razie Avenger ma napęd tylko na przednie koła, ale odmiana 4×4 dołączy prawdopodobnie w przyszłym roku (fot. Piotr Zubrzycki/Automotyw.com)

Jeep jednak się tym nie zraża i równolegle do oferty wprowadza dwa warianty. Mimo skromnych gabarytów (408 cm długości), może pochwalić się muskularnymi kształtami, reflektorami LED i płytami ochronnymi podwozia. Odważnie nawiązuje do off-roadu, ale nie oszukujmy się, to pojazd na szosę. Nie podajemy natomiast w wątpliwość parametrów – kąt natarcia to 20, rampowy 20, a zejścia 32 stopnie. Do tego dochodzi prześwit na poziomie 20 cm i napęd trafiający na koła przedniej osi. 4×4 dołączy najwcześniej w przyszłym roku, a za napęd tylnych kół będzie odpowiadał motor elektryczny.

Jeep Avenger. Wsiadamy za kierownicę wersji benzynowej

żółta maska Jeepa Avengera z widocznym logo i osłoną chłodnicy
Pierwsze jazdy odbyliśmy Avengerem z silnikiem 1.2 turbo pod maską (fot. Piotr Zubrzycki/Automotyw.com)

Na razie, paleta jednostek napędowych przedstawia się skromnie. Obok wariantu elektrycznego dysponującego silnikiem o mocy 156 KM i 260 Nm, możemy liczyć na 1.2 Turbo – 100 KM i 205 Nm. Ofertę uzupełni odmiana 130-konna, a w przyszłym roku paleta rozszerzy się jeszcze o zestaw z miękką hybrydą i hydrokinetycznym automatem. W tej kwestii szczegółów nie znamy.

Stawiając na wariant benzynowy, parametry nie są imponujące, choć dla wielu okażą się wystarczające. Do dyspozycji mamy 100 KM i 205 Nm. Przy masie własnej nieznacznie zbliżającego się do 1200 kilogramów, auto dość żwawo współpracuje z prawą nogą kierowcy i przyspiesza do setki w 10,6 sekundy. W standardzie otrzymujemy 6-stopniową skrzynię manualną o zadowalającej precyzji. Biorąc pod uwagę zwartą sylwetkę Jeepa i dynamiczne przetłoczenia sugerujące bardziej rasowy charakter, droga prowadzenia między poszczególnymi przełożeniami mogłaby być nieco krótsza. Kolejne tryby wchodzą dość lekko, a Avenger od startu chętnie wspina się po kolejnych szczeblach obrotomierza. Do 4 tysięcy obr./min jest względnie cicho, ale im bliżej czerwonej skali, tym trzycylindrowy motor staje się coraz bardziej nachalny.

Co ciekawe, w praktyce amerykański crossover wydaje się żwawszy, niż jest w rzeczywistości. Nawet z trzema osobami na pokładzie nie będziemy narzekać na dynamikę do 90-100 km/h. Powyżej tej wartości, potencjał jednostki napędowej wyraźnie spada. Próby wyprzedzania wiążą się z koniecznością redukcji do czwartego biegu. Szóstka w tym przypadku będzie służyć jako przełożenie do utrzymywania prędkości na autostradzie i obniżenia zużycia paliwa. Osiągnięcie szybkości maksymalnej na poziomie 184 km/h zajmie dość dużo czasu.

żółty Jeep Avenger podczas jazdy
Zawieszenie jest sprężyste i dobrze tłumi nierówności spotykane na polskich drogach (fot. Piotr Zubrzycki/Automotyw.com)

Istotne jednak, że Jeep ma jeszcze kilka asów w rękawie. To przede wszystkim sprężyste zawieszenie skutecznie rozprawiające się z mniejszymi i trochę większymi ubytkami w asfalcie. Trzyma też auto w ryzach na poprzecznych nierównościach i podczas szybszego wejścia w ostry łuk. Układ jezdny jest dość cichy i pozwala przypuszczać, że z powodzeniem zmierzyłby się ze znacznie mocniejszą jednostką napędową. Szkoda, że Stellantis wycofał 1.6 Turbo o mocy 180 KM. W tym przypadku jawiłby się jako przedsmak klasy GTI.

Podczas krótkiej przygody zapoznawczej z Jeepem udało nam się pokonać niespełna 100 kilometrów. Trasa obejmowała miejską, zakorkowaną dżunglę i drogi ekspresowe. Niezależnie od warunków, Jeep dzielnie zdobywał kolejne kilometry. Nie rozczarował też zużyciem paliwa, choć przy spokojnej jeździe w trasie mógłby zejść do 5 litrów. Tak się jednak nie stało. Trzycylindrowy 1.2 potrzebuje około 6 l na drogach krajowych, 7,5-8 w mieście i tyle samo na szlakach z ograniczeniem prędkości do 120 km/h.

Elektryk w alternatywie

Jeep nie pręży również muskułów elektrycznym napędem. Zgodnie z koncepcją innych modeli koncernu (Peugeot e-208, e-2008 i Citroen e-C4), pod maską dysponuje silnikiem o mocy 156 KM i 260 Nm. To wystarczy, by pierwszą setkę osiągnąć po 9 sekundach. Prędkość maksymalną ograniczono elektronicznie do 150 km/h. Niezbyt imponująco przedstawia się też litowo-jonowy akumulator. Ma 56 kWh pojemności brutto. Mimo tego producent zapewnia, że crossover o masie 1,5 tony przejedzie do 404 km w cyklu mieszanym i nawet 550 w mieście przy wykorzystaniu efektywnej rekuperacji. Ponadto, przyjmuje transfer prądu na poziomie 100 kWh przy użyciu publicznych ładowarek, co pozwoli na uzupełnienie energii od 20 do 80 procent w 24 minuty. To postaramy się dla Was zweryfikować podczas dłuższego użyczenia takiej wersji do testu.

Jeep Avenger. W sam raz dla dwóch dorosłych osób

przednia część kabiny Jeepa Avengera z żółtymi dekorami
Ciekawe, okraszone kolorowymi detalami wnętrze może się podobać (fot. Piotr Zubrzycki/Automotyw.com)

Kabina nie rozpieszcza przestrzenią, ale zadowoli dwójkę dorosłych i dziecko lub psa. Jeśli z przodu usiądą wysokie osoby, z tyłu miejsca jest jak na lekarstwo. Brakuje go przede wszystkim przed kolanami. Z przodu siedzi się wygodnie, a fotele mają wystarczającą regulację w kilku płaszczyznach. Jak na segment B, nieźle przedstawia się bagażnik – 380 litrów. Doliczamy też kilka schowków o łącznej powierzchni 34 l i praktyczną, szeroką półkę w środkowej części. Materiały są dość twarde, ale całość solidnie spasowano. Miły dla oka akcent stanowią panele utrzymane w kolorystyce nadwozia.

kierownica i ekran multimediów w nowym Jeepie Avengerze
Jest bezprzewodowe łączenie z Apple CarPlay i Android Auto, co dziś jest bardzo ważne dla klientów (fot. Piotr Zubrzycki/Automotyw.com)

Kokpit zdominowały dwa ekrany o przekątnej 10,25 i 10,1 cala. Centralny współpracuje bezprzewodowo z Android Auto i Apple CarPlay, nawigacją i kamerą cofania. Działa dość szybko, a niektóre zakładki mocno sugerują na bliskie pokrewieństwo z francuskimi modelami Stellantis. Mało jest natomiast fizycznych przycisków. Szkoda, ale wierzymy, że za jakiś czas przeżyją renesans. Do tego możemy doliczyć adaptacyjny tempomat, automatyczną klimatyzację regulowaną w jednej strefie oraz zestaw audio JBL o mocy 300W. Tyle wystarczy, by dość szybko zaprzyjaźnić się z Jeepem podczas codziennych dojazdów do pracy, odwożenia dzieci do szkoły lub pokonywania podmiejskich tras.

Werdykt

żółty Jeep Avenger jadący drogą wśród biurowców
Nowy Jeep Avenger już cieszy się sporym zainteresowaniem klientów na polskim rynku (fot. Stellantis)

Krótka przygoda z najmniejszym w gamie Jeepem nie rozczarowała. Wręcz przeciwnie. Auto przekonuje dobrze skalibrowanym zawieszeniem i całkiem precyzyjnym układem kierowniczym. 1.2-litrowa jednostka benzynowa sprawdzi się nie tylko w mieście, lecz również w spokojnej trasie. Nie możemy też narzekać na braki w wyposażeniu.

Jeep debiutuje na polskim rynku bez kompleksów i już cieszy się sporym zainteresowaniem. Tylko w maju do dilerów spłynęło niespełna 200 zamówień. Importer szacuje, że roczna sprzedaż modelu wyniesie około 1,5 tysiąca sztuk, a 10 procent będą stanowić elektryki. Za bazową wersję Avenger z benzynowym motorem zapłacimy 99 900 zł. Topowy wariant Summit wyceniono na 132 300 zł. Elektryczny wariant startuje z pułapu 185 700 zł i łapie się w rządowy program dopłat „Mój elektryk”. To oznacza korzyść finansową rzędu 18 tysięcy zł dla osób fizycznych i 27 dla klientów z Kartą Dużej Rodziny. Powinno wystarczyć, by Jeep zaistniał na polskim rynku.

Total
0
Shares