Pandemia spowodowała wiele zawirowań. Jednym ograniczeń związanym z motoryzacją było to, że Lamborghini nie mogło wcześniej zorganizować testów torowych najnowszego modelu Lamborghini Huracán STO. Model miał swoją premierę (oczywiście cyfrową) w listopadzie ubiegłego roku. Jednak na testy ruszył dopiero teraz, na torze w Vallelunga niedaleko Rzymu we Włoszech.
Brak możliwości przetestowania tego dopuszczonego mimo wszystko na drogi publiczne sportowego cacka nie powstrzymała jednak kupujących. Premiera modelu na tyle zaostrzyła apetyty klientów marki, że cała tegoroczna produkcja modelu Lamborghini Huracán STO została już wyprzedana jeszcze zanim jakikolwiek model pokonał choćby metr na torze. To się nazywa zaufanie do marki.
Wcale nas to nie dziwi. Mieliśmy okazję na własne oczy podziwiać ten bolid podczas statycznej prezentacji pod koniec kwietnia bieżącego roku. Zachęcamy was do przypomnienia sobie naszej relacji:
Lamborghini Huracan STO – widzieliśmy go
Już wówczas pisaliśmy, że choć auto ma homologację na drogi publiczne to jego charakter jest daleki od typowego, bulwarowego szpanera. To prawdziwy drapieżnik, który swoje oblicze pokaże dopiero na torze, a od kierowcy wymaga, umiejętności i żadnych zbędnych bagaży, co najwyżej kask.