Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Legenda znów w grze o najwyższą stawkę. Oto nowy Aston Martin DB12

fot. Aston Martin Lagonda

To klasa sama w sobie. Brytyjczycy po raz kolejny udowadniają, że potrafią walczyć o najwyższe cele i najbardziej wymagających klientów z zasobnymi portfelami. Niewielu może sobie pozwolić na ten model i zawsze tak było. Jednocześnie, seria DB stała się ikoną popkultury dzięki agentowi 007. Teraz czas na nowe rozdanie i poprzeczkę, która jeszcze nigdy nie wisiała tak wysoko.

zielony Aston Martin DB12 stojący nad rzeką
Aston Martin DFB12 jest piękny. Bez dwóch zdań (fot. Aston Martin Lagonda)

Premiera DB12 z pewnością wywołała niepokój w Maranello. Mimo że Aston Martin nie wykazywał w przeszłości aspiracji do bycia naj w każdej kategorii, brytyjskie auta wywoływały zachwyt w każdym miejscu na świecie. Niezależnie, czy to kolejny festiwal w Cannes, bulwar w Miami czy głęboka prowincja na południu Włoch. Sznyt, elegancja i pietyzm. Założenia się nie zmieniły, choć w segmencie Super Tourer czas jakby płynie wolniej. Poprzednik, DB11, był z nami od 2016. Po drodze przechodził niewielkie modyfikacje, ale zasadniczo, model sprzed 7 lat nie różni się przesadnie od tego, który wciąż pręży muskuły w salonach.

reflektory Astona Martina DB12
Dopracowano każdy detal. Światła doskonale współgrają z resztą nadwozia (fot. Aston Martin Lagonda)

Nowe otwarcie stylizacyjnie nawiązuje do poprzedników i genotypu marki. Różnic względem DB11 nie ma zbyt dużo. Proporcje pozostały niemal tożsame, choć DB12 ma zdecydowanie szerszy wizualnie front. Większy grill ma wpłynąć na poprawę chłodzenia zaawansowanej maszynerii. Usztywniono też samo nadwozie, by zapewnić jeszcze lepszą przyczepność i kontrolę w rozmaitych warunkach. To w końcu auto nie tylko do międzynarodowych podróży, lecz również zabawy na torze, jeśli ktoś oczywiście wyrazi taką chęć. Zainstalowanie wspornika jednostki napędowej, belek poprzecznych i wzmocnienia tylnej przegrody, zaowocowało zwiększeniem sztywności skrętnej o 7 procent. Pozornie to niewielka liczba, ale w praktyce ma dawać znacznie lepsze doznania przy korzystaniu z potencjału doładowanego motoru.

Aston Martin DB12. Ceramika i moc zaklęta w detalach

złote felgi Aston Martin DB12
Obręcze DB12 wyglądają jak dzieła sztuki (fot. Aston Martin Lagonda)

Aston Martin to 110 lat historii i 75 lat tradycji serii DB. Jednej z najważniejszych w dziejach motoryzacji zarezerwowanej dla krezusów i nastolatków co wieczór zerkających na plakat nad łóżkiem. DB12 idzie na przekór zmieniającym się, postępowym trendom. W wielu aspektach pozostaje też wierny sile doświadczenia i tradycji. Mowa tu, chociażby o gabarytach. W stosunku do poprzednika auto urosło zaledwie o 2,5 cm (472,5 cm). Identyczny natomiast pozostał rozstaw osi – 280,5 cm. Zwiększono jedynie rozstaw kół – o 6 mm z przodu i o 22 z tyłu.

Felgi to niemałe dzieło sztuki przemysłowej. Są kute, występują w trzech wariantach i mają 21 cali. Wyglądają imponująco i z pewnością będą przedmiotem niejednej dyskusji na polu golfowym. Odziano je w opony w rozmiarze 275/35 z przodu i 315/30 z tyłu. Michelin opracował je specjalnie z myślą o najmocniejszych modelach Astona Martina. Duże wrażenie robią także hamulce. Z przodu zmieszczono tarcze o średnicy aż 40 cm. Z Przy tylnej osi mają zaledwie o 4 cm mniej. Są nawiercane i wentylowane, a w opcji dostępna też ceramika i to prawdopodobnie ona będzie pierwszym wyborem dla wielu zapalonych miłośników podróżowania w klasie Super Tourer.

Ręcznie składany V8 BiTurbo

8-biegowy automat Aston Martin Lagonda DB12
Potężna siła napędowa trafia na koła przez 8-biegowy automat (fot. Aston Martin Lagonda)

To, co pozostało niezmienne, to dostawca jednostek napędowych. Podobnie jak w DB11, tak i tu mamy silnik składany ręcznie przez pracowników AMG. Każdy podpisany jest nazwiskiem na tabliczce znamionowej. Ciekawy smaczek i z pewnością dodający pewności za kierownicą. 4-litrowy motor podwójnie doładowano i znacznie zwiększono parametry. W poprzedniku mogliśmy korzystać z potencjału 510 KM i 685 Nm. Teraz maszyneria sygnowana przez Mercedesa-AMG generuje 680 KM i 800 Nm. Nie mamy co liczyć na hybrydowe wsparcie czy ekologiczny zestaw jawiący się jako PHEV z koniecznością wpinania kabla do domowego gniazdka.

To propozycja dla purystów i fanów czystego brzmienia V8. Przy okazji zmiany warty, zmodernizowano wałki rozrządu, zwiększono stopień sprężania i dopieszczono układ chłodzenia, by sprostał długotrwałej jeździe na wysokich obrotach czy zmaganiom torowym.

Astona Martina wyposażono w 8-stopniowy automat. Moment obrotowy przenosi na koła tylnej osi zaopatrzonej w mechanizm różnicowy. Tego akurat jeszcze nie grali. Inżynierowie popracowali nad zmianą charakterystyki poszczególnych przełożeń, co optymalizuje dynamikę i elastyczność. Brytyjczyk w każdej chwili gotów jest do ataku, choć potrafi też zrelaksować na autostradzie, o czym przekonaliśmy się podczas kilkudniowej przygody z DB11. W nowym modelu w każdym aspekcie ma być jeszcze lepiej, ciszej, bardziej komfortowo lub brutalnie, jeśli zapragniemy korzystać z pełnego potencjału. A jest z czego, katapultowanie do pierwszej setki zajmuje zaledwie 3,6 sekundy. Wskaźnik prędkościomierza ma długą drogę do pokonania. Kończy zabawę dopiero na wartości 325 km/h.

Aston Martin DB12. Nowe multimedia i 1170 watów mocnego brzmienia

wnętrze Astona Martina DB12 obszyte karmelową skórą
Wysmakowane wnętrze DB12, w którym przebywanie umila specjalny zestaw audio Bowers&Wilkins (fot. Aston Martin Lagonda)

Jeśli mieliście styczność z poprzednikiem, mogliście być nieco rozczarowani przedziałem pasażerskim. Przede wszystkim multimediami z Mercedesów sprzed 10-15 lat i przełącznikami niepasującymi do klasy super premium. Brytyjczycy wyciągnęli wnioski i postawili na głowie dział projektowy. Kabina zmieniła się nie do poznania. Kokpit naznaczono poziomą kreską mającą wzmocnić poczucie przestronności i szlachetności. Materiały wykończeniowe świetnie korelują z klasą pojazdu i rodowodem wyspiarskiej marki. Przed oczami kierowcy wpisano zestaw elektronicznych wskaźników ze zmienną grafiką i wysoką rozdzielczością. Całkowicie przeprogramowano też centralny ekran. Teraz ma 10,25 cala i można nim zawiadywać dotykowo. Autorskie rozwiązanie w trybie ciągłym pozostaje on-line, przez co na dokonuje automatycznych aktualizacji. Łączy się również bezprzewodowo z Android Auto oraz Apple CarPlay. Wisienką na torcie jest natomiast audio. Jeśli znuży nas basowy bulgot dopieszczonego wydechu, możemy skupić się na mocnym szarpaniu strun przez Dire Straits. Zestaw nagłośnieniowy opracowała firma Bowers&Wilkins. 15 głośników połączono z wydajnym subwooferem i procesorem dźwięku. 1170 watów zaspokoi ucho niejednego melomana, zarówno muzyki klasycznej, jak i elektronicznego brzmienia.

Pierwsze sztuki DB12 już w czwartym kwartale bieżącego roku

zielony Aston Martin DB12 jadący po pustej, krętej drodze
Pierwsze auta trafią do klientów w IV kwartale 2023 roku (fot. Aston Martin Lagonda)

Najnowsze dzieło Brytyjczyków to pokaz kunsztu, finezji i mechaniki. Auto wygląda zjawiskowo, nie poddaje się ekologicznym trendom i znów wytycza szlak dla klasy Super Tourer. Przyspiesza bicie serca osiągami, wysmakowaną kabiną i możliwością personalizacji. Każdy będzie mógł stworzyć niepowtarzalny egzemplarz. Przedstawiciele marki zapewniają również, że to DB12 wprowadza markę w nowy kierunek rozwoju. By wziąć w nim czynny udział, musimy szykować grubą kasę. Jaką? Oficjalny cennik pojawi się w najbliższych tygodniach, a pierwsze sztuki opuszczą linie produkcyjne jesienią 2023.

Total
0
Shares