Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Samochód marzeń, czyli co kobieta chciałaby znaleźć pod choinką

Święta to magiczny czas, który sprzyja marzeniom. Uwielbiam puścić wodze fantazji i wyobrażać sobie swój własny garaż pełen najpiękniejszych samochodów świata. Jestem przekonana, że każdy z nas zamyka czasem oczy i widzi się za kierownicą niesamowitego auta, które w codziennej rzeczywistości jest zupełnie poza zasięgiem. A gdyby jednak zdarzył się cud i pod choinką moglibyśmy znaleźć kluczyki do jednego, wyśnionego samochodu? Co by to było? Postanowiłam napisać motoryzacyjny list do Świętego Mikołaja z nadzieją, że może kiedyś go przeczyta, uznając, że byłam grzeczną dziewczynką. Przedstawiam Wam moje samochody marzeń, które chciałabym dostać na Gwiazdkę.

Porsche 911 Cabriolet

Porsche 911 Turbo S Cabrio
911-tka bez dachu w wersji Turbo S. Cena? Trochę ponad milion złotych (fot. Porsche)

Nie bez powodu 911-tka znajduje się na pierwszym miejscu listu do Świętego Mikołaja. Oto samochód marzeń, który jest nie tylko prawdziwą legendą, ale też majstersztykiem technologicznym. Prowadzi się tak doskonale, że aż ciężko sobie wyobrazić auto z lepszą trakcją i większą przyjemnością podróżowania. A do tego jest absolutnym dziełem sztuki motoryzacyjnej. Ponieważ jeszcze nie pojawiła się moja ulubiona wersja GTS, jestem gotowa zadowolić się opcją Turbo S. Z góry przepraszam Mikołaja, bo niestety kosztuje jakieś 250 tysięcy więcej. Pod maską oczywiście bokser o pojemności 3,8l, wspomagany dwiema turbinami. 660 koni mechanicznych rozpędza 911 Turbo S w 2,7 sekundy do setki i w 8,9 sekundy do 200 km/h. Nic dodać, nic ująć. Specjalnie z okazji świątecznych marzeń skonfigurowałam na stronie moją ulubioną wersję 911-tki i przekroczyłam milion złotych. Cóż, legenda kosztuje.

Aston Martin Vantage

Aston Martin Vantage
Aston Martin Vantage. Bardzo kobiece i pięknie opakowane V8 (fot. Aston Martin)

Bez Astona lista życzeń do Mikołaja byłaby zdecydowanie wybrakowana. I choć zawsze pierwsze miejsce w moim sercu będzie miało legendarne DB9, to Vantage ma swój niepowtarzalny urok. Jest bardzo kobiecy, kieszonkowy i jednocześnie wykwintny. Miałam kiedyś przyjemność obcowania z tym niezwykłym samochodem, co prawda z V12-tką pod maską, więc wrażenia z jazdy zostaną we mnie na zawsze. Dziś, Drogi Mikołaju, zadowolę się efektem współpracy z Mercedesem, która niewątpliwie wyszła temu modelowi na dobre. Doskonała czterolitrowa jednostka napędowa V8 o mocy 510 koni mechanicznych napędza Vantage’a do setki w 3,6 sekundy. Nie tylko to sprawia, że ten model w stajni Astona jest wyjątkowy. Rozłożenie mas 50:50 powoduje, że to auto marzeń prowadzi się jak po sznurku i robi to… z wrodzoną sobie elegancją. W najmniejszym z Astonów niewątpliwie płynie błękitna benzyna. Prawdziwy arystokrata potrafi dosłownie rozpieścić kierowcę, zarówno osiągami, jak i jakością wykończenia wnętrza. Idealny prezent pod choinkę!

Jeep Wrangler Rubicon

Jeep Wrangler Rubicon
Jeep Wrangler Rubicon. Na co dzień i na pełne przygód wakacje (fot. FCA)

To od zawsze mój ulubieniec. Dla kobiet, które lubią zjeżdżać z utwardzonej drogi i szukają przygód w terenie. Nie ma bardziej kultowego i uroczego samochodu, który tak wiele potrafi. Przez cały rok opiekowałam się Wranglerem przyjaciela i wiem, jak mocno można się zżyć z legendą bezdroży. Przypomina mi potulnego misia z okrągłymi oczkami, który jednak wyprowadzi mnie bezpiecznie z każdej opresji. Rubicona dodatkowo można „rozebrać” i cieszyć się obcowaniem z naturą jak w kabriolecie. Najnowsza wersja, czyli JL, jest aż o 100 kilogramów lżejsza od poprzednika. Ma reduktor, elektromechaniczne blokady przedniej i tylnej osi, rozłączany przedni stabilizator, a do tego grzane fotele i jednak bardziej komfortowe wnętrze. To już nie jest surowe i bujające się auto na zakrętach. Z Wranglerem można żyć na co dzień i pojechać na wakacje. Czego chcieć więcej?

Lexus LC 500 Cabrio

Lexus LC 500 Cabrio
Lexus LC 500 w wersji bez dachu wygląda jak dzieło sztuki (fot. Lexus)

Jak go zobaczyłam po raz pierwszy na żywo, nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że to obecnie najpiękniejsze auto produkowane seryjnie. Linia LC 500 przypomina samochód koncepcyjny, który moglibyśmy oglądać tylko na salonie samochodowym. Lexus postanowił jednak wyprodukować to dzieło sztuki i udostępnić je wszystkim, którzy doceniają piękno. Na całe szczęście pojawiła się wyjątkowa wersja LC 500 z otwieranym dachem, której nie mogłam się doczekać. I teraz mam o czym marzyć na Święta! Tym bardziej że bulgot wolnossącej jednostki V8 o pojemności 5 litrów i mocy 477 koni mechanicznych sprawia mnóstwo przyjemności. Materiałowy dach można zamykać i otwierać do 50 km/h i wtedy życie staje się jeszcze piękniejsze. Całość nadwozia dostała dodatkowe usztywnienie, żeby było bezpieczniej. Drogi Mikołaju, na LC 500 Cabrio będziesz musiał wydać 632 tysiące złotych i mam nadzieję, że to nie problem.

Ferrari Roma

Ferrari Roma
Ferrari Roma. Koniecznie w czerwieni (fot. Ferrari)

Ferrari kojarzy nam się z szybkimi, sportowymi autami, które służą bardziej do podnoszenia poziomu adrenaliny niż codziennego podróżowania. Wraz z modelem Roma marka wróciła do starych tradycji z lat 50. i 60. tworzenia samochodów typu gran turismo. Nie oznacza to wcale porzucenia sportowego charakteru. Wręcz przeciwnie! V8 o pojemności 3,9 litra generuje 620 KM mocy, a geometrię wydechu zaprojektowano w taki sposób, żeby silnik brzmiał najlepiej, jak się da. Mamy też w Romie ekstremalną opcję ustawień Race, dzięki której można pojechać na tor i delektować się szybką jazdą. Roma to jednak typowe gran turismo i można nim podróżować zupełnie normalnie. Mam też wrażenie, że ten model będzie idealną propozycją dla kobiet, które wymagają od samochodu więcej uniwersalności. Roma zachwyciła mnie linią nadwozia. Jest inna, bardziej elegancka i wyrafinowana. Stanowi doskonałe dopełnienie luksusowego życia w dobrym guście.

Alpine A110 S

Alpine A110 S
Alpine A110 S. Legendarne już prowadzenie i przytulne wnętrze (fot. Renault)

Renault postanowiło wskrzesić legendę i powrócić z modelem, który kiedyś podbijał rajdowe OS-y. Kiedy potwierdzono stworzenie nowej odsłony A110, wszyscy wstrzymali oddech. Takie reaktywacje nie zawsze się udają i czasem następca nie dorównuje wielkości swojego protoplasty. Stało się jednak inaczej i nowe Alpine designem pięknie nawiązuje do poprzednika, dodając powiew świeżości i lekki dotyk nowoczesności. Kiedy już projekt się udał i samochód zdobył uznanie, przyszedł czas na mocniejszą wersję, czyli Alpine A110 S. Kieszonkowe maleństwo zostało wyposażone w silnik 1,8 o większej mocy prawie 300 KM, co daje przyspieszenie do setki w 4,4 sekundy. Lepiej pracuje też układ kierowniczy, więc Alpine świetnie klei na zakrętach i daje dużo frajdy z jazdy. Wersja S dostała też twardsze amortyzatory i została lekko obniżona, co niewątpliwie oprócz właściwości jezdnych, dodaje jej uroku. A poza tym Alpine A110 jest po prostu ślicznym autem, w którym każdy będzie wyglądał świetnie. I jest szansa, że ten samochód marzeń zmieści się w całości pod choinką.

Land Rover Defender

Land Rover Defender
Land Rover Defender, czyli doskonałe połączenie elegancji i nieustępliwości (fot. Jaguar Land Rover)

Kobiety często kochają duże samochody i w mojej liście życzeń do Świętego Mikołaja nie mogło zabraknąć kolejnej wielkiej niespodzianki mijającego roku. Land Rover Defender był jednym z najpopularniejszych aut służących do ciężkiej pracy. Chwalili go sobie we wszystkich służbach, które wymagają wjeżdżania w ciężki teren. Defender był jednak surowy i nieokrzesany, więc trudno było od niego wymagać komfortu i elegancji. To się zmieniło. Powrót tego modelu zaskoczył swoim wyglądem i wyposażeniem cały świat. Defender stał się eleganckim Anglikiem, nie gubiąc jednocześnie swojego twardego charakteru. Najmocniejsza jednostka to 400-konne V6 z miękką hybrydą, rozpędzające 5-metrową konstrukcję do setki w 6 sekund. Nie mogę się doczekać, kiedy przyjdzie mi to sprawdzić na własnej skórze. Tym bardziej że oprócz doskonałych właściwości terenowych, które w Defenderze są obowiązkowe, to auto jest dobrze wyciszonym i eleganckim krążownikiem. Na zaśnieżoną, świąteczną aurę to samochód wprost idealny.

Ford Mustang z lat 60.

Ford Mustang
Ford Mustang z lat 60. Coraz starszy, ale wciąż bardzo pożądany (fot. archiwum Ford)

W liście do Świętego Mikołaja nie może zabraknąć klasyka. Dla mnie najbardziej pożądanym samochodem, w którym doskonale odnajdą się zwłaszcza kobiety, będzie zawsze Ford Mustang z lat 60. Samochód, który bił rekordy sprzedaży, był i pozostał do dziś obiektem pożądania. Rozrośnięty i muskularny GT390 wystąpił wraz ze Steve’em McQueenem w słynnym filmie „Bullitt” i wtedy osiągnął szczyt swojej popularności. Najczęściej wybieranym silnikiem było oczywiście V8, a najmocniejsze jednostki powstały oczywiście pod szyldem Carolla Shellby’ego w latach 1965-1970. Mustang był jednak przede wszystkim pięknym autem. Dzięki tak doskonałej sprzedaży w tamtych latach dziś możemy upolować naprawdę piękne egzemplarze. Przede wszystkim w wersji cabrio, które robią piorunujące wrażenie. Takiego pięknego klasyka na Święta życzę wszystkim wielkim miłośnikom motoryzacji.

Wydawać by się mogło, że nie ma nic prostszego niż puścić wodze fantazji i wymarzyć sobie samochody, które chciałoby się mieć. Jednak wyrzucając z głowy ograniczenia finansowe, wybór staje się piekielnie trudny. Moja lista nie wiadomo kiedy rozrosła się do kilkudziesięciu samochodów, wśród których naprawdę ciężko było przebierać. I teraz mi żal, że o wielu nie zdołałam napisać.  Życzę Wam możliwości dokonywania takich właśnie motoryzacyjnych wyborów. Bez ograniczeń i nie zawsze zdroworozsądkowych. W końcu w życiu liczy się też czysta przyjemność i niech jej będzie jak najwięcej.

Total
5
Shares